Na początku słowo wyjaśnienia: Good For Cows jest duetem, ale w przeddzień koncertu basista Devon Hoff złamał rękę, przez co całą zaplanowaną trasę Smith odgrywa sam. Pomiędzy, siłą rzeczy, okrojonymi wersjami utworów Good For Cows, wykonuje utwory ze swojej solowej płyty pt. Congs For Brums, wydanej w 2006 roku, na której łączy perkusję i elektronikę. Koncert odbył się 13 stycznia w krakowskim klubie Re.

Występ Smitha był bardzo zróżnicowany pod względem stylistycznym i jakościowym. Oprócz perkusji, która jest jego głównym instrumentem, korzystał z małego keyboardu i dwóch sekwencerów. Elektroniczna część utworów utrzymana była w popularnej w tym momencie stylistyce chiptune i 8bit, przy czym zdecydowanie nie była ani tłem harmonicznym dla perkusji ani (oprócz jednego utworu) melodyjnym ostinato.
Smith przede wszystkim używa sprzętu elektronicznego do punktowego hałasowania, ewentualnie dla wygrywania krótkich, porozrzucanych po kompozycji fraz. O dziwo, repetycja nie jest podstawą kompozycyjną dla utworów Smitha, elektronika od czasu do czasu dopowiadała parę dźwięków, urozmaicając perkusyjną melodię. To, jakie elektronika miała mieć funkcje to jedno, a drugie, to jak faktycznie brzmiały elektroniczne wstawki. Niestety Smith nie miał już na tyle inwencji, co przy grze na perkusji – elektroniczne frazy były przeważnie bardzo słabe, nierzadko nie dostawały do poziomu jego gry. Na cały koncert (ok. 7-8 kawałków), tylko dwa momenty elektroniczne przykuły moją uwagę, z czego jeden w bisowym utworze, w którym w końcu wykorzystał generatory jako ostinato.

Jak już się powiedziało, perkusja była instrumentem głównym koncertu. Tutaj odwrotnie jak przy elektronice, sporadycznie Smith obniżał swój bardzo zadowalający poziom gry. W słabszych momentach melodie brzmiały jak ćwiczenia dla średnio-zaawansowanych perkusistów, ale szczęśliwie zdarzało się to rzadko i na krótko. Były to przeważnie momenty, w których improwizował dla zachowania ciągłości, dla zdobycia chwili czasu, żeby zaraz wymyślić coś lepszego. Pochwalić trzeba pomysłowość Smitha, sprawną grę w wielu stylistykach perkusyjnych i niemal sonorystyczne podejście do instrumentu. Oprócz standardowego zestawu perkusyjnego, używał dwóch rodzajów gongu, miotełek, łokci, poślinionych palców (bardzo ciekawy efekt – dźwięk przypominał kontrabas używany arco) i nóg. Nogi, z kolei, znajdowały się na werblu i bębnie. Stylistycznie Smith przechodził pomiędzy intensywną jazzową perkusją, rytmami bardziej tanecznymi, kojarzonymi z breakbeatem i pochodnymi a ambitnymi, niejako pozagatunkowymi, melodiami, ocierającymi się o wzorce wschodnich tradycji perkusji etnicznej.

Dla rzetelności podaję informacje dotyczące zespołu Good For Cows:
Duet założyli w 1999 roku Ches Smith i Devon Hoff – obecny perkusista i były basista amerykańskiego zespołu Xiu Xiu. Jak głosi fama, projekt powstał podczas prób Xiu Xiu, na które nie przychodził nikt poza wyżej wymienionymi. Mając zacięcie jazzowe, wspólnie improwizowali i niedługo potem postanowili założyć własną formację muzyczną. Muzycy Good For Cows łączą w swoich improwizacjach jazzową inwencję, werwę i odrębność brzmienia charakterystyczną również dla twórczości Xiu Xiu.


Foto: archiwum artysty