*Gra w Holokaust – ciuciubabka*
Wolą samego artysty jest to, aby głównym tematem _Surogatu_ był Holokaust. Do wystawy dodany jest tekst Sadowskiego _Reprezentacje zagłady_, w którym stara się on omówić sposoby przedstawiania Holokaustu w kulturze – zaczyna od abstrakcyjnych map zagłady rodem z atlasu gimnazjalisty, pełnych siatek i diagramów; następnie analizuje podział Terrence’a Des Presa (który określa sposoby, w jakie Holokaust może być ukazywany), by przejść do rozważań Ernesta van Alpena, który sprzeciwia się przedstawianiu Holokaustu przez określoną, oficjalną retorykę, opowiadając się za mniej konwencjonalnymi sposobami ukazywania zagłady. Swoje rozważania Sadowski kończy nawiązaniem do tekstu Lawrenca L. Langera _Neutralizowanie Holokaustu_, w którym opisuje on społeczną potrzebę „przerobienia” Holokaustu (historycznego faktu) w kolejną straszną, ale zrozumiałą, kulturową opowieść, która służyć ma niczemu innemu jak wygodnemu _katharsis_. Te szamańskie praktyki są jednak bezskuteczne i nieautentyczne, bowiem _żadne obłe sentencje „nie są w stanie uciszyć krzyku tych setek Żydów gotujących się żywcem w dole z wapnem_[1] .
Tekst Sadowskiego należy uznać za właściwy wstęp do wystawy, który wyjaśnia podstawowy problem opowieści artysty o Holokauście – tego, że Holokaustu w zasadzie tam nie ma. _Surogat_ nie zawiera w sobie tak dobrze nam znanych przedstawień obozów zagłady, nie znajdziemy tu też typowych dla tej tematyki aluzji (druty, piece, części ubrań). Pod tym względem wystawa Sadowskiego doskonale wpisuje się w kontekst ostatnich wydarzeń w Auschwitz – jego prace są bowiem jak wejście do obozu, jednak zamiast napisu „Arbeit macht frei” widzimy zwykłe, codzienne niebo, takie same dla wszystkich – ofiar, oprawców i zwiedzających. Dzięki odrzuceniu standardowych sposobów przedstawiania wystawa Sadowskiego zyskała charakter uniwersalny, a snuta przez niego opowieść jest nie tyle utworem o Holokauście, co historią zła, które w nas drzemie, które jest naturalnym składnikiem człowieczeństwa – po prostu. Rozpatrując wystawę pod takim kątem, _Surogat_ okazuje się interesującym zestawem wizerunków zła, których źródeł należy szukać nigdzie indziej, jak w samej historii sztuki.
*Cabinet of curiosities*
_Udawać Bóg-wie-kogo/mieć się za Bóg-wie-co/ i stać się Bóg-wie-kim_ – tą specyficzną modlitwą o ludzkości zaczyna się wystawa _Surogat_. Po drugiej stronie widzimy chłopca, który pozuje do przedszkolnego zdjęcia: siedzi w miniaturowym kabriolecie i udaje, że kieruje. Zdjęcie przypomina pracę Zbigniewa Libery _Jak tresuje się dziewczynki_, tym razem człowiek nie jest tresowany na kobietę-lalkę, lecz na Bóg-wie-kogo. I staje się Bóg-wie-czym, czyli czymś dziwnym, dzikim i nierozpoznanym. Sam nad sobą traci kontrolę… Kolejne zdjęcia potwierdzają tę tezę: oto widzimy młodą dziewczynę w pancerzu żółwia, a obok niej – zdjęcie kobiety ze zdechłym pawiem. Obie mają szerokie uśmiechy. Na dwóch następnych stronach pojawiają się krótkie wiersze:
_śnił mi się świat i był dobry
kobiety nigdy nie biegały
mężczyźni nigdy nie tańczyli_
Dopełnieniem tego utworu jest jego „bliźniak” na następnej stronie, który opowiada o chłopcach i dziewczętach przewijających czas jak kasetę, dzięki czemu wydarzenia dzieją się „na odwrót”.
_(…)
piątego dnia front utknął a z domów
wyłonili się o kulach na wózkach kalecy
w brudnych piżamach niespełna rozumu.
nastał czas harców i klepania się po głowie._
W przypadku takiego obrazowania najbardziej trafne wydaje się chyba skojarzenie z obrazami Hieronima Boscha i Pietera Bruegela, dwóch mistrzów w ukazywaniu świata pełnego chaosu, grzechu i szaleństwa. I choć sam Sadowski odżegnywał się od prób sakralizacji i estetyzacji zagłady, jego prace, nawet w sposób nieświadomy, nawiązują do dawnej tradycji obrazowania zła. Dość przyjrzeć się wszechobecnym w książce wizerunkom zwierząt, wykorzystywanym przez człowieka do jego szaleńczych celów (skorupa żółwia, pluszowy tygrys, uzbrojony pies) czy też ich obrazom na granicy makabry (martwe kurczaki, ubite świnie, embrion ptaka wykluty w pestce), aby przypomnieć sobie ich odpowiedniki ukazane w średniowiecznych bestiariuszach, a dzięki nim – w sztuce. Innymi przykładami takiego podświadomego nawiązania są zdjęcia człowieka „wrośniętego” w fotel samochodu czy kobiety – wieżowca, które mogą być kojarzone z niesamowitymi stworkami z _Okropności wojny_ Pietera Brueghela czy _Ogrodem rozkoszy ziemskich_ Boscha. Z kolei ciągnące się przez kilka stron zdjęcia zmieniających się grymasów na twarzy mężczyzny mogą przypominać przedstawienia temperamentów (sangwinik, choleryk) czy innych podłych gęb, od wieków przedstawianych w sztuce sakralnej jako przeciwieństwo niewinnej i delikatnej twarzy Chrystusa. Oczywiście, jest to tylko jedna z interpretacyjnych dróg, pokazuje ona jednak dobitnie, że pomimo wielu przełomów w sztuce, nasze przywiązanie do wielowiekowej tradycji wizualnej nadal jest czymś wiążącym. Sadowski, uciekając od tradycyjnego obrazowania Holokaustu, wpadł w inny historyczny paradygmat. Jednak obok tego iście średniowiecznego obrazu szaleństwa i zła, które łączą się ze sobą w chorobliwym tańcu śmierci, w _Surogacie_ dostrzec można także inny, niezwykle ważny wątek.
*Supermarket śmierci*
Tym, co niewątpliwie przybliża opowieść Sadowskiego do współczesnej problematyki, jest ukazana tam łatwość i masowość zabijania, sprowadzona do liczb, puchnących stosów ciał i narzędzi walki, ułożonych w równych rządkach, skatalogowanych i wystawionych na sprzedaż (podobnie jak książka). Takie jest choćby _35 utworów lirycznych księcia von Bismarck-Schönhausen_, w których zostały przedstawione różne rodzaje Pikielhauby, tak charakterystycznej i znanej dzięki swoim szpiczastym bolcom na czubku, kojarzącym się jednoznacznie z przemocą i siłą. Bolce miały zapewnie budzić respekt i strach. Jak się okazuje, wygląd hełmu był uzależniony od rejonu Niemiec i funkcji, jaką sprawował służbista. Dobrze to sobie rozplanował książę von Bismarck – w zabijaniu, tak jak i w każdej innej sferze życia, Ordnung musi być. Trzeba ludzi hodować w porządku i krótko ich trzymać, nosem przy ziemi, żeby nie zapomnieli, że _ktoś przyjdzie/ zetrze was/ z powierzchni ziemi/ gadającą pleśń_. Jak już dzieci nauczą się porządku, można im dać zabawkę do ręki – niech się pobawią w zabijanie, niech się oswoją ze śmiercią i złem. Tak jak bowiem pokazał Sadowski, karabin jest świetnym materiałem na zabawkę, a chłopcy lubią się bawić w strzelanki. Przemoc jest pasjonująca, jest dla każdego, jest w nas, i jest – co potwierdza jej wyjątkowość – za darmo. W supermarkecie śmierci jest wiele promocji, i często bywa, że dwie śmierci są w cenie jednej. Dlatego niech nie dziwią nas stosy martwych kurcząt w pudełku – widok to przecież codzienny. Podobnie widok stłoczonych kur, ciągnący się na kilka stron, małe Auschwitz dla każdego. Fabryki śmierci pracują pełną parą… Śmierć nie jest czymś potwornym i wyjątkowym. Ma swoją cenę i liczby. Jak twierdzi „Głos Szczeciński”, _ponad 10 mln pszczół padło w pasiece w Kacerzu (...). Straciliśmy 300 tys. złotych_. Śmierć, nawet jeśli wstrząsa naszym światem, nie jest w stanie go przewrócić do góry nogami, ponieważ jesteśmy do niej zbyt przyzwyczajeni i przesyceni jej widokiem:
_obejrzałem już tyle porno
i widziałem już tyle śmierci
w Internecie że dozgonnie
jestem znieczulony na zewnątrz
i pusty w środku_
Czytając ten wiersz, nasuwa się skojarzenie z _Ocalonym_ Tadeusza Różewicza, którego bohater porusza się wśród nazw pustych i jednoznacznych, jak człowiek i zwierzę czy cnota i występek. Jednak o ile wiersz Różewicza jest głosem OCALONEGO, to poetykę Sadowskiego trudno tak określić. Na końcu bowiem czytamy: (_a mimo to kocham was/ i chętnie zjem z wami murzynka_). W _Surogacie_ „ocalonego” nie ma. Niewinni zostają natychmiast wyeliminowani. Ich głosy są nieme, co świetnie obrazuje przypadek Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver, który został zabity przez strażników paralizatorem, choć właściwie nie zrobił nic złego. Zbrodniarze nie zostali ukarani. Artysta przedstawił ten incydent w książce za pomocą dialogu, w języku angielskim i polskim, pomiędzy osobami obecnym na lotnisku: nikt nie rozumie słów Dziekańskiego (zapewne mówi po rosyjsku), ich głosy mieszają się ze sobą w bełkotliwym zgiełku, Dziekański zostaje uśmiercony. Po tekście następuje iście warholowska seria zdjęć głowy jednego mężczyzny, który przybiera różne miny, często krzywi się lub krzyczy – jego głos jednak nie jest dla nas słyszalny, przez co jego emocje stają się maską, teatralnymi rekwizytami, jakich często używamy w codziennym teatrze.
*Przypierdolić na pastelowo*
Chyba najbardziej zaskakującą pracą wystawy jest wideo _Schron_, przedstawiające scenę wykopania z ziemi przez grupę robotników szczeniaka buldoga. Mała, pomarszczona istotka zostaje przekazana na ręce kobiety, która obmywa zwierzę z brudu i ziemi. Ostatni kadr ukazuje rozczuloną minę jednego z robotników. Czy jest to symboliczny happy end w opowieści Sadowskiego? Trudno w to uwierzyć, a wideo _Klatka_ rozwiewa nasze wątpliwości. Tak jak w poprzednich pracach artysty, i tu pojawiają się zwierzęta w nietypowych sytuacjach: lecący koń uwieszony na linach i topiący się w zlodowaciałej rzece pies. Wszystko to przy dźwiękach operowej arii. I jak w _Schronie_ próba pomocy psu zakończyła się sukcesem, tak w _Klatce_ mężczyzna próbujący wyciągnąć psa z wody zostaje przez niego ukąszony. Ostatni kadr przedstawia jego wykrzywioną, zakrwawioną twarz. Ostatnie akordy _Surogatu_ niewątpliwie ocierają się o temat sacrum (wyłonienie, obmycie). Na ostatnich stronach książki znajdziemy zdjęcie _F.Cornelius and his horse, Dick_, przedstawiające człowieka i jego towarzysza konia. Na drugiej stronie znajdują się cytaty z św. Jana i Mao Tse-Tunga, w których obraz konia także współtworzy sferę świętości. Jednak i ta próba zbliżenia się do sacrum zostaje gwałtownie przecięta poprzez ostatni w książce utwór:
_ma cel. chce zostać budowlańcem
i prze w szkole, po nocach ustawia klocki
budzi rodziców ale tata wie, że w końcu
postawi ten apartamentowiec
i przypierdoli na pastelowo_
_Surogat_ jest dziełem bardzo erudycyjnym i wielowątkowym, dlatego trudno powiedzieć, że jest to „wystawa o Holokauście”. Jest to raczej zbiór różnorodnych przedstawień zła, śmierci, szaleństwa i bezsensu, które towarzyszą człowiekowi od zawsze. Może być to także opowieść o kulturowych schematach, od których nie jesteśmy w stanie się uwolnić. Kultura podsuwa nam różne role: czasami jest to rola bohatera, czasami oprawcy, i pomimo usilnych starań, prędzej czy później każdy z nas „przypierdoli na pastelowo” i włoży maskę, którą się mu podsuwa. _Surogat_ jest rodzajem prywatnego katalogu ról, w jakie możemy się wcielić. Jest to niewątpliwie rozrywka dla każdego. Skąd jednak w człowieku takie pokłady zła i szaleństwa? Na to Sadowski nie odpowiada. Na ostatniej stronie jego książki, po skąpej netografii, czytamy:
_Nie udało się zidentyfikować źródeł pozostałych ilustracji cytowanych w książce._
[1] F. Sadowski, _Reprezentacje zagłady_
« powrót