Bohater _The limits of Control_ przylatuje do Hiszpanii, gdzie dostaje do wykonania tajemnicze zlecenie. Wiadomo tylko, że zadanie jest trudne, ale bohater jest zdeterminowany i gotowy je wykonać. Odtąd podróżuje z miejsca na miejsce ulicami, korytarzami, przejściami i wąskimi ścieżkami nieznanych sobie miast – spotykając kolejnych łączników, którzy przekazują mu poufne informacje. Właściwie podróżuje od spotkania do spotkania. Rozmówcy spotykają się zawsze, jak na Jarmuscha przystało, przy kawie. Bohater zamawia dwie filiżanki espresso (a nie jedno podwójne!). Łącznicy przysiadają się do niego, ale zanim przekażą mu zamknięte w pudełkach od zapałek dalsze instrukcje rozprawiają z Samotnym Mężczyzną o sztuce, muzyce, literaturze, malarstwie, nauce czy istocie przeznaczenia, które są metaforycznymi wskazówkami do dalszej podróży.
*Gry z wyobraźnią*
Wygłaszane na ekranie zdania są pozbawione emocji, język służy jedynie wymianie komunikatów – zwięzłych, ale nieprzypadkowych. Znamienne, że pozostali bohaterowie, podobnie jak protagonista, nie mają imion. Milczący wędrowiec spotyka kolejno Skrzypka, który na spotkanie przychodzi z futerałem, w którym może być instrument (a spodziewać się można, że i broń) twierdząc, że instrumenty noszą w sobie pamięć wszystkich zagranych na nich dźwięków. Z Nagą Kobietą, która próbuje uwodzić swoimi wdziękami, bohater słucha Adagio z kwintetu smyczkowego Franciszka Schuberta. Na spotkaniu z Blondynką wysłuchuje rozważań na temat istoty kina. Wcielająca się w tę rolę charyzmatyczna Tilda Swinton sprawia, że krótki epizod pozostaje w pamięci na długo. Blondynka opowiada o swojej miłości do starego kina, dzięki któremu można zobaczyć jak świat kiedyś wyglądał. Według niej najlepsze filmy to te, które przypominają sny, które sprawiają, że nie jesteśmy pewni, czy na pewno nam się przyśniły. Innym interesującym spotkaniem jest rozmowa z Meksykaninem (Gael Garcia Bernal), który dzieli się z bohaterem swoją refleksją na temat postrzegania świata. Uważa, że odbicia rzeczy są często bardziej rzeczywiste niż przedmioty, które są odbijane, co jest niemal parafrazą teorii Jeana Baudrillarda o istocie simulacrum.
*Detal, przestrzeń i elegancki garnitur*
Najbardziej nieamerykański z amerykańskich reżyserów tym razem zaprosił do współpracy Christophera Doyle’a. Operator Wong Kar Waia doskonale odnalazł się w jarmuschowskiej poetyce i podobnie jak u koreańskiego twórcy „liryki ekranowej”, tak i tutaj stworzył niezwykle wysublimowane kadry, w których istotne stają się szczegół, detal i przestrzeń. Zdjęcia Doyle’a stają się integralną częścią ascetycznego stylu Jarmuscha, którego dominantami są skąpa scenografia i minimalizm.
Duet Amerykanin – Australijczyk doskonale poradził sobie z portretowaniem Europy, która nie jest tutaj pocztówką „a la Woody Allen”, a raczej rzeczywistym światem, często szarym, brudnym i gęsto pokrytym graffiti. Piękno i estetyka zostały zawieszone na ścianach w muzealnych salach. Paradoksalnie, statyczne sceny podróży, ukazujące puste przestrzenie hiszpańskiego interioru, dynamizowane są jedynie poprzez intrygujące rozmowy bohaterów.
Krajobrazy nasycone są kolorami często płowymi, wręcz wyblakłymi. Detale, takie jak pudełko od zapałek, rozrzucone krwistoczerwone kwiaty przed wejściem do kawiarni czy śnieżnobiałe prześcieradła, którymi pokryte są meble w jednym z mieszkań bohatera są o wiele bardziej wyraziste, znaczące. Ponadto, pomieszczenia fotografowane są często na wzór obrazów – wysmakowane, precyzyjnie wycięte z przestrzeni.
Postać głównego bohatera, czarnoskórego uduchowionego mściciela praktykującego wschodnie sztuki walki w pierwszej chwili przywodzi na myśl postać z innego filmu reżysera – _Ghost Dog. Droga samuraja_. Bohater _The limits of control_ jest jednak także (a może przede wszystkim) eleganckim, samotnym i milczącym gangsterem, rodem z klasyki tego gatunku.
Podczas pobytu w Sewilli, zapytany przez dzieci grające na boisku w piłkę czy jest amerykańskim gangsterem, odpowiada krótko: „nie”. I rzeczywiście, daleko mu do poszukiwanego przez dzieci filmowego wizerunku. Ma zupełnie inne zasady: kiedy pracuje, nie używa broni ani telefonu komórkowego i nie uprawia seksu. Słucha muzyki klasycznej, jest pasjonatem malarstwa, a także dbającym o wygląd dandysem.
*Podróż bez limitów*
Sięgając po sztafaż kina gangsterskiego Jarmusch po raz kolejny przedstawia bohatera w podróży. Samotny Mężczyzna niespiesznie wędruje po nieznanych przestrzeniach niczym turysta – przyglądając się, wręcz kontemplując otoczenie, ale wbrew pozorom jego spacer jest dokładnie zaplanowany. Tym razem bohater nie porusza się po pop przestrzeni amerykańskiej kultury, ale po Europie. I tym razem ma jasny i określony cel. Nie jest ani znudzony ani przeciętny. Charakteryzuje się niezwykłą inteligencją, przenikliwością, powagą i determinacją – czyli tym, czego bohaterom Jarmuscha często brakuje.
Spacer Samotnego Mężczyzny może przywoływać na myśl _Lizbon story_ Wima Wendersa (który to reżyser jest jednym z guru amerykańskiego twórcy). Zwłaszcza wspomniana na początku scena flamenco, w której bohater odnajduje kolejną wskazówkę, a jednocześnie poznaje fragment zupełnie mu obcej, fascynującej go muzyki. Bohater odczytuje świat poprzez znaki kultury, jednak nie dokumentuje wrażeń za pomocą aparatu czy sprzętu do nagrywania dźwięków. Jedynym narzędziem rejestracji jest jego własny umysł.
Nie raz już Jarmusch pokazał, co to znaczy być twórcą niezależnym. Ten bezkompromisowy filmowiec wysyła producentom gotowe filmy, co skutkuje tym, że wciąż mamy do czynienia ze stuprocentowym Jamruschem. Być może dlatego w _The limits of control_ limitów na płaszczyźnie formalnej nie ma. Reżyser sprawnie żongluje teoriami na temat sztuki i kultury, poprzez swoich bohaterów mówiąc, że są one prawdopodobnie jedynymi dokumentami rzeczywistości. Krytykuje przy tym kondycję współczesnego człowieka- konsumenta, który powinien ponieść karę za swoją bezwartościową pogoń za życiem materialnym, bo _kto uważa się za lepszego od innych, powinien odwiedzić cmentarz_, a tam przekona się, że _życie jest nic niewarte_ (_la vida no vale nada_). A wszystko to za pomocą misternie skonstruowanej gry intertekstualnej, zmuszającej widza do wytężonej uwagi. Oryginalna intryga, gwiazdorska obsada, imponujące zdjęcia i niepokojąca muzyka (Bad Rabbit) tworzą spójne, zajmujące kino z widocznym autorskim podpisem Jima Jarmuscha – czytelnym, zdecydowanym i wciąż intrygującym.
_The Limits of Control_
Reżyseria: Jim Jarmusch
Scenariusz: Jim Jarmusch
Zdjęcia: Christopher Doyle
Produkcja: Hiszpania, Japonia, USA
Rok: 2009
Best Film
« powrót