Jest jakiś paradoks w tym, że w trzeciej książce Stiega Larssona blaknie i nie zaskakuje to, co w dwóch poprzednich tak elektryzowało czytelnika. Być może spowodowane jest to tym, że w _Zamku z piasku, który runął_ roi się od dłużyzn: zarówno w sferze opisów biograficznych, jak i nagromadzenia wątków. Trzecia część Larssonowskiego cyklu spycha bowiem na drugi plan czołowe dotąd postaci – Mikaela Blomkvista i Lisbeth Salander, a także poświęca sporo uwagi innym bohaterom, takim jak pracownicy szwedzkich służb specjalnych, redaktorka Erika Berger czy adwokat Annika Gianinni. Większość akcji powieści toczy się w szpitalu (do którego trafia po postrzeleniu Salander) a także w redakcjach „Millennium” i „Svenska Morgon-Posten”, gdzie pracują czołowe dla akcji postacie. Pomiędzy tymi dwoma przestrzeniami tkwi przestrzeń wirtualna, która, trzeba to zaznaczyć, dla bohaterów Larssona odgrywa ogromnie istotną rolę. Jest nie tylko sposobem na komunikowania się i zdobywanie informacji, ale staje się także idealnym miejscem do wietrzenia spisków, zarządzania wielkimi pieniędzmi i niszczenia ludzi. Opisywane przez autora metody połączeń z Internetem i możliwości wykorzystywania go przez hakerów są dla zwykłego śmiertelnika jak oglądanie _MacGywera_ nakręconego w roku 2015. Czy to wszystko mogłoby wydarzyć się naprawdę? _Zamek z piasku, który runął_ ociera się niekiedy o science fiction, a kryminału w nim jak na lekarstwo.

Na ostatniej stronie okładki wydawnictwo reklamuje ostatnią część trylogii jako thriller polityczny.
Nie jest do może określenie do końca charakteryzujące tę książkę, lecz jest w nim dużo prawdy. Tym razem Stieg Larsson rezygnuje z poruszania kwestii społecznych i koncentruje się na prześwietleniu problemów, z jakim może borykać się każde demokratyczne państwo. Analizuje mechanizmy władzy, ukryte siły działające na niekorzyść rządu i społeczeństwa. Okazuje się, że w szwedzkich służbach specjalnych istnieje ukryta organizacja posiadająca wewnętrzny kodeks zasad i nieprzestrzegająca konstytucji. W obronie praworządności formuje się grupa ludzi z różnych środowisk, która zamierza zakonspirowaną sekcję wytropić i zniszczyć. Wyjątkowo dużo w trzeciej książce Larssona publicystyki i literackiej ewokacji jego dziennikarskiej profesji, którą uprawiał z zamiłowaniem przez wiele lat. Autor chce być do bólu szczegółowy i nie uronić ani jednego słowa, gestu czy czynności. W ten sposób otrzymujemy nagromadzenie dłużyzn – gdyby trzecia część miałaby o dwieście stron mniej, może udałoby się nie tracić wątku raz na jakiś czas.

W _Zamku z piasku, który runął_ dzieje się wiele, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że dzieje się tak dużo, iż trudno odtworzyć w pamięci porządek wydarzeń. Jeśli nawet dane będzie czytelnikowi wczuć się w rozterki bohaterów, to jednak za chwilę emocje opadają jak nakłuty dmuchany balon.

Docierając do końca _Millennium_, spojrzenie na wszystkie opowiadane przez Larssona historie nieco się zmienia. No bo cóż tu widzimy? Dziennikarze są tu bezwzględnie prawi, docierają do afer rangi państwowej, nie brak im „wielkich tematów”, którym poświęcają opasłe numery czasopism i osobne książki. Dostęp do policji i służb specjalnych jest łatwy i przyjemny, ponieważ wszyscy wzajemnie potrafią się zjednoczyć, by pokonać wspólnego wroga… Proces Lisbeth Salander odbywa się bez żadnych komplikacji, przeciwnicy zostają zniszczeni, szubrawcy giną, można znowu wygrzewać się w słońcu i kolekcjonować seksualne doświadczenia. W tym wszystkim tkwi ziarnko sztuczności i ono niekiedy uwiera.

To, co Larssonowi na pewno udało się w _Zamku…_, to umiejętność genialnego wręcz łączenia wielu postaci i wątków w jedność. Cała „saga” jest tworem oryginalnym dlatego, że autor nie był przesiąknięty filologicznymi zboczeniami ani pragnieniem powielania oklepanych historii kryminalnych. _Millennium_, o czym świadczy jego sukces na całym świecie, to dzieło, które uwiodło wielu i nieprędko zniknie z księgarskich półek. Chociaż trzeciej części trylogii brakuje lekkości i błyskotliwości, które miały dwie poprzednie, to nie jest to zła książka. Ona po prostu ciąży.


_Zamek z piasku, który runął_ (Luftslottet som sprängdes)
Stieg Larsson
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Czarna Owca
Warszawa 2009








« powrót