*Hieronim Neumann:* Bez wątpienia wielki wpływ, Rybczyński to wielka osobowość. Trudno nie ulec oddziaływaniu takiej postaci. To jest nie tylko filmowiec, ale i wizjoner, autor wielu patentów technicznych. Gdy zaczynałem pracować w Se-Ma-Forze w Łodzi, po raz pierwszy w Polsce pojawiło się urządzenie do rotoskopii, zwane reprojektorem, i właśnie Rybczyński był osobą, która to urządzenie testowała. Ja również zafascynowałem się tą techniką i, sięgając do niej, sięgałem jednocześnie do środków wyrazu, którymi posługiwał się Rybczyński.
*W Pana dorobku można znaleźć cykl animacji zrealizowanych do arcydzieł muzyki klasycznej. Dzisiaj mogliśmy zobaczyć film _Magritte_ (1995), nawiązujący do surrealistycznych obrazów René Magrittea.
Zawsze lubiłem Magrittea i jego odmienne podejście do malarstwa. Obrazy, które tworzył, są bardzo „niemalarskie”: jest w nich pewnego rodzaju bezduszność, coś, co sprawia, że łatwiej – niż w przypadku innych malarzy – przełożyć je na techniki komputerowe. Być może nie do końca udało mi się to zrobić w filmie, ponieważ dysponowałem skromnymi narzędziami. Był rok 1995, cała produkcja została zrealizowana na Amidze, był to chyba jeden z pierwszych filmów komputerowych w Polsce.
Do innych inspiracji zaliczam wielkiego eksperymentatora, Normana McLarena, i wynalazcę pierwszych ruchomych obrazów, Eadwearda Muybridgea. Takich postaci jest oczywiście znacznie więcej.
*Bez wątpienia należy Pan do czołowych przedstawicieli polskiej animacji eksperymentalnej. Dlaczego wybrał Pan właśnie ten gatunek?*
Animacja eksperymentalna to taki umowny termin – tak naprawdę wszystko, co trudne do zdefiniowania, nazywa się „animacją eksperymentalną”. Mnie interesuje pewien określony typ animacji eksperymentalnej: coś, co ma wyraźnie widoczną strukturę, w którą ja staram się wpisać treści fabularne.
*A propos treści fabularnych: tematyka blokowiska wydaje się być Panu wyjątkowo bliska.*
Być może byłem nawet jednym z pierwszych twórców, którzy się tą tematyką zajęli. Zainteresowanie blokowiskami wzięło się stąd, że kiedyś sam mieszkałem w bloku. Moje fabuły są więc dosłownie „z życia wzięte”. Myślę, że życie zawsze inspiruje najmocniej; nawet coś, co zostało mocno przetworzone, ma swoje korzenie w życiu.
*A jak ocenia Pan kondycję polskiej animacji eksperymentalnej dzisiaj?*
Pojawiło się wiele animacji związanych z nowymi mediami, które są dalece bardziej eksperymentalne niż to, co robię ja. Prezentowane tylko w galeriach, rzadko spotykają się ze zrozumieniem przeciętnego widza. Najśmielsze i najciekawsze projekty nadal jednak powstają na uczelniach artystycznych. Szkoda, że tak niewielu z nich udaje się przebić do „normalnej produkcji” i dystrybucji.
"XVI Międzynarodowy Festiwal Filmowy Etiuda&Anima 2009":http://etiudaandanima.com/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=82&Itemid=2
27 listopada – 4 grudnia 2009
Kraków – Nowy Sącz
Wywiad ukazał się w 5. numerze Gazety Festiwalowej E&A w dniu 01.12.br.
« powrót