Szepcząc i krzycząc wołamy o miłość
Grzegorz Łosiewski
01.12.2009

Film ukazuje relacje między czterema kobietami. Poznajemy służącą i trzy siostry, z których jedna jest w ciężkim, agonalnym stanie. Pozostałe dwie wydają się być towarzyszkami jej ostatnich chwil - wraz z służącą na zmianę opiekują się umierającą. Jednak w ramy tej, jak mogłoby się wydawać, prostej historii wplecione zostają wewnętrzne niepokoje, żale i rozterki bohaterek. Teraźniejszość przeplata się z obrazami z przeszłości, odnoszącymi się do konkretnych, ważnych epizodów z ich życia, pozwalających nakreślić ich portery psychologiczne.
Ciężko chora Agnes, choć otoczona właściwą opieką medyczną, jest ofiarą, której cierpienie symbolizuje mękę Jezusa. Jak On umiera, aby odkupić winy, by zadośćuczynić obojętności swych sióstr. Być może dzięki niej pogodzą się i wskrzeszą przyjaźń z beztroskiego dzieciństwa. Agnes zdaje się kierować nadzieją, że siostry ją kochają i przekonaniem, że ona również je kocha. Ale czy na pewno? Obrazek z przeszłości ukazuje małą Agnes zazdrosną o względy i miłość matki (tu, oczywiście, pojawia się bergmanowski wątek autobiograficzny – wspomnienie jego własnej matki). Zawiść, choroba i kompleksy, w jakie popada, odsuwają ją od rzeczywistego świata. Zamyka się w czterech ścianach swojego pałacyku i, jak jej matka, żyje w samotności, którą podkreślają fizyczne cierpienie i ból. Mimo wszystko Agnes stara się kochać i nie uskarżać na chorobę, gdyż cokolwiek się stanie, będzie ufać, że jest szczęśliwa – wszakże otoczona jest najbliższymi.
Najstarsza z sióstr, Karin, to zimna, „bezpłciowa” kobieta, która nienawidzi swojego męża i samej siebie za uległość i zakłamanie. Jej wstręt do ludzi objawia się w niemożności przebywania z nimi, w pogardzie dla wzajemnych dotyków i czułości. Zdaje się być pusta w środku, co doprowadza ją do aktów desperacji, jakimi są protest wobec męża i swoista próba samobójcza, albo przynajmniej dotkliwe samookaleczenie miejsc intymnych, stanowiących „odzwierciedlenie plugastwa”, piekła, w jakim przyszło jej żyć. Karin, jak każdy, potrzebuje miłości, niestety nie jest do niej zdolna.
Najmłodsza z sióstr, Marie, wydaje się być całkowitym zaprzeczeniem pozostałych. Jest pełna namiętności, pasji. Niestety, również ona nie potrafi kochać. Nie darzy szczerym uczuciem ani męża, ani kochanka. Bawi się nimi. Chce być adorowana, podziwiana. Jest jak dziecko, które bawi się domkiem dla lalek, w którym zresztą sama żyje. Od zawsze rozpieszczana, otoczona luksusem, gardzi współmałżonkiem za słabość (scena nieudanego samobójstwa) i tolerancję jej wybryków. Ona także jest samotna mimo pieczołowitej dekoracji, co wyraźnie widać w „psychodramie” z jej byłym kochankiem, w której nawzajem wytykają sobie wady i zepsucie, dochodząc do wniosku, że mają dla siebie tylko chłód i obojętność.
Próba zbliżenia Karin i Marii w obliczu śmierci Agnes jest tylko chwilową ich słabością, ściągnięciem masek. Na prawdziwych obliczach widnieje strach przed samotnością, przed śmiercią pełną bólu i cierpienia. Kiedy emocje opadają, wszystko wraca do normy. Kobiety nie potrafią już kochać, a być może żadna z nich nigdy tego nie umiała. Żyją obok siebie, obok swych mężów, pogrążone we własnych światach, zbyt odległych, by nagle mogły odnaleźć wspólny język. Nawet końcowa, niezwykle sielankowa wizja spaceru sprawia wrażenie tylko przerywnika w codziennej „krwistej”, wulgarnej rzeczywistości.
Być może jedyną pozytywną postacią dramatu jest służąca – Anna, która czyni trud okazania miłości, jak również współczucia chorej. Jest jej dozgonnie oddana i nawet w chwili największego cierpienia potrafi przynieść umierającej spokój i wytchnienie. Jest jak kochająca matka – Pieta, pochylona nad konającym dzieckiem, rozumiejąca i przeżywająca z nim jego mękę.
Bergman w licznych wywiadach podkreślał, że _Szepty i krzyki_ zrodziły się w jego głowie jako senny koszmar, który znalazł swe ujście na ekranie. Niczym u Felliniego fantasmagorie senne przenoszą się na plan filmu. Nie trudno również dopatrzyć się stale powtarzających się w twórczości reżysera motywów: konfliktu między człowiekiem a Bogiem, pytania o sens istnienia, o celowość bólu i śmierci, a także kolejnego rozrachunku z własnym życiem i doświadczeniami wyniesionymi z rodzinnego domu. Bergman podkreśla, że w zimnym uczuciowo domu nie ma szans na wykreowanie „ciepłej osoby”. Matka nie kochająca swych dzieci głęboko je krzywdzi, co doprowadza do powtórzenia się scenariusza w przyszłym pokoleniu. Brak miłości i czułości jest przyczyną wszelkich życiowych konfliktów i prowadzi do ostatecznej porażki człowieka. Zatem na wszelkie sposoby szepcząc i krzycząc staramy się przyciągnąć ku sobie miłość drugiej, bliskiej nam osoby.
Film ten to jedno z najciekawszych, ale też i najtrudniejszych dzieł Bergmana. Przytłacza i przyciąga, uderza i ubezwłasnowolnia. Jest wnikliwym stadium samotności i próbą poszukiwania miłości. Niestety, przesłanie, jakie z niego można wydobyć, jest pesymistyczne. Nigdzie nie znajdziemy odpowiedzi na nasze „wołanie o miłość”, zwłaszcza, jeśli sami nie wiemy, czym ona jest.
_Szepty i krzyki_ (_Viskningar och rop_)
scenariusz i reżyseria: Ingmar Bergman
zdjęcia: Sven Nykvist
grają: Hariett Andersson, Ingrid Thulin, Liv Ulman, Kari Sylwan
Kraj: Szwecja
Rok: 1972
Czas trwania:106 min
* recenzja wyróżniona w konkursie "Jedenastka Bergmana":http://splot.art.pl/e-splot/423/jedenastka-bergmana-konkurs
« powrót
Dodaj komentarz
Ostatnio komentowane |
Myj ręce (Masara)
dodano: 20.02.2018
więcej »Don’t call my name, Alejandro! (Dom Bernardy A.)
dodano: 19.01.2018
więcej »Neoludzkim głosem (Extensa)
dodano: 29.12.2017
więcej »„NN” Jerzego Franczaka - fragment!
dodano: 11.08.2017
więcej »Supercut Magia Kina 2014
dodano: 10.08.2017
więcej »