Słuchając debiutanckiego albumu zespołu o swojsko brzmiącej nazwie „Polski Piach” od razu na myśl przyszło mi, jak dobrze zgrała się w czasie jego premiera. Choć materiał został nagrany wczesną jesienią po upalnym lecie 2019, ukazał się wiosną tego roku po wyjątkowo długiej zimie i trudnych miesiącach naznaczonych pandemią. Przynosi dawkę niezwykle leniwych dźwięków kojarzących się tak samo ze słonecznymi dniami co z surowym krajobrazem tytułowego południa.
Polski Piach powstał z inicjatywy grającego tu na gitarze akustycznej Patryka Zakrockiego. Do składu dołączyli Piotr Mełech (klarnet basowy) oraz Kuba Falkowski (strąki, kije i walizka perkusyjna) a następnie Piotr Domagalski. Ponoć pierwsze szkice powstawały na wydmach i wiślanych plażach i choć brzmienie grupy swobodnie nawiązuje do tradycji pustynnego bluesa, w tych jedenastu utworach słychać coś lokalnego, jakiś ewidentnie słowiański pierwiastek.
Jakkolwiek może to zabrzmieć dziwnie, to chwilami muzyka Polskiego Piachu nasuwa skojarzenia z atmosferą filmu „Rejs”. Powtarzające się gitarowe frazy obudowane partiami klarnetu tworzą spójne melodie, leniwie ale zarazem intensywnie płynące z głośników, zabierając słuchacza gdzieś daleko - nie tyle w sensie geograficznym, co pozwalając oderwać się na chwilę od codziennej rzeczywistości. Jak sami piszą o sobie „projekt Polski Piach bada pokrewieństwo i zasadność upodobnień między piachem delty Missisipi, Sahary i wiślanych łach”. Pozostaje mieć nadzieję, że na tych badaniach się nie skończy.
Polski Piach - Południe
Gusstaff Records 2021