Blisko dwadzieścia lat temu ukazał się debiut Mapy, wspólnego projektu Paula Wirkusa i Marcina Dymitera zatytułowany „Fudo” Choć nie była to muzyka łatwa w odbiorze to zebrała masę pozytywnych recenzji (w tym w magazynie WIRE) a dla wielu stała się pozycją wręcz legendarną. Teraz, po długiej przerwie, panowie wracają z nowym albumem, który również ma szansę powtórzyć sukces debiutu.
Twórczość Mapy na początku była określana jako miraż surowej elektroniki z post rockiem. Słuchając nowego albumu nie sposób nie zauważyć, że muzyczna kolaboracja Wirkusa i Dymitera mocno wykracza poza te ramy. Choć „No Automatu” utrzymana jest w bardzo surowej, ascetycznej wręcz stylistyce, to wsłuchując się w ten pozornie prosto zbudowany materiał, można usłyszeć wiele różnych odcieni muzycznej awangardy.
Już sam początek albumu nasuwa na myśl elektroniczno-jazzowe klimaty rodem z wytwórni Ninja Tune. W dalszej części płyty również nie zabrakło smaczków, ukrytych wśród zimnych, jednostajnych rytmów perkusji, różnego rodzaju sprzężeń, trzasków i strzępków melodii. Jednostajne tempa oraz powtarzane frazy czynią ją bardzo transową. Szczególnie mocno słychać to w zamykającym płytę utworze przywodzącym na myśl najlepsze tradycje kraut-rocka.
Jest w tej muzyce coś bardzo intrygującego. Z jednej strony dużo w niej chłodu i skrajnej wręcz surowości, z drugiej jest ona bardzo przemyślana i pełna harmonii. Okazję do posłuchania mieliśmy również podczas tegorocznego Off Festiwalu, gdzie Mapa zagrała na żywo, prezentując materiał dostępny na płycie.
Mapa – No AutomatuGusstaff Records 2017