Wzajemne powinowactwa tych dwóch pozornie odległych dyscyplin stało się rygorem, pod którego twardym [lecz ciągle umownym] dyktatem powstał niniejszy projekt. Całość w kontekście współczesnych ekspozycji może wydawać się nieskoordynowaną nadprodukcją, dla autora jednak nadrzędnym priorytetem jest droga zdeterminowana wiecznym poszukiwaniem właściwej formy.

Maciej Linttner, Wszystko i tak się ze sobą połączy zanim rozpłynie się w świętej nicości

od 22 stycznia do 22 lutego 2016
wernisaż: 22 stycznia, godz. 18:00
Galeria Rondo Sztuki
Rondo im. Gen. Jerzego Ziętka  1
Katowice


Wystawa dzieli się na dwie części: książki i obrazy. 

Jako, że brakuje książkom śmiałości towarzyszą im opakowania w postaci skrzynek a one z kolei mają swoje miejsce zamieszkania wraz ze stosownym meldunkiem w szafie [szafa stanowi osobny projekt mający na celu uporządkowanie wieloletniej pracy nad formułą ukrywającą się pod umownym pojęciem "książki autorskiej"]

Obrazy zaś trwają samotnie, choć wydaje się, że łączy je z pozostałą grupą wiele wzajemnych układów i koneksji - znają się z przecież nie od dziś.



Wystawa nie posiada jednej myśli przewodniej, idei i spójnego kontekstu, lecz właściwie odwrotnie, raczej jest zapisem poszukiwań sensu w wielu aspektach chaosu codzienności. Zestaw obciążony jest dodatkowo nadzieją, że bałagan formalny i ideowy jest tylko powierzchowny i układa się jednak mimo niejednoznaczności w rodzaj swoistego dziennika będącego subiektywną obserwacją otoczenia. To obserwacja osobista odrzucająca fakty zmieniające pozornie rzeczywistość i będąca karmą codzienności, a raczej chodzi o impulsy, które niepostrzeżenie zostają w nas zmieniając nam, jakość i kolor spojrzenia. Autorowi często wydaje się, że uprawia malarstwo religijne, choć wiara w tym przypadku jest dość niesprecyzowanym terminem będącym raczej poszukiwaniem drogi w ramach własnego, lecz uczciwego dekalogu.
 
Maciej Linttner