Utrzymana w mrocznym klimacie, wygląda trochę jak z plakatów Wałkuskiego, choć jest inspirowana krajobrazami Luizjany. Ciąg obrazów pokazywanych przy akompaniamencie piosenki The Handsome Family – Far From Any Road to oniryczne połączenie ludzkich sylwetek z krajobrazami, miejscami, przedmiotami  i budynkami. W każdym z nich ukryte są wskazówki, opinie i aluzje, które mimowolnie nasuwają liczne interpretacje fabuły serialu. To naszpikowanie poszlakami (nieraz bardzo mylnymi) sprawi, że czołówek Detektywa nie sposób pominąć, funkcja przewijania w ogóle się nie przydaje. Przed każdym odcinkiem chcemy rozwikłać zagadkę i łudzimy się, że otwarcie serialu nam w tym pomoże. Tymczasem niewiadomej albo nie ma, albo jest nią wszystko.



Wiem, że kłamiesz

Nowy kryminalny serial Nica Pizzolatto czerpie pełnymi garściami z licznych tekstów kultury. Od dramatu Chambersa, przez Miasteczko Twin Peaks, aż po głośną reklamę Dolce and Gabbana, a przede wszystkim jest mocno zakorzeniony w tradycjach Luizjany, i to w ich ciemnej, pierwotnej odsłonie.
 
Detektyw opowiada historię zagadki kryminalnej dotyczącej serii morderstw i gwałtów na kobietach i dzieciach, której początki sięgają lat dziewięćdziesiątych minionego wieku. Jej rozwikłaniem zajmuje się dwóch detektywów – stateczny i lubiany przez kolegów Martin Hart (Woody Harrelson) oraz przybyły z Teksasu, introwertyczny i skrupulatny Rustin Cohle (Matthew McConaughey).
I to właśnie tych dwoje - i łącząca ich kontrastowe osobowości dziwna, wręcz karykaturalna więź - decydują o sile serialu. To, jak bohaterowie przedstawiają się innym i sobie nawzajem, jest dokładną odwrotnością tego, jacy są naprawdę. Nihilistyczny Rust to w istocie uduchowiony, skąpany w mistycyzmie spec od udawania. Zaś głęboko wierzący tradycjonalista i ojciec rodziny Marty szybko okazuje się hipokrytą, pełnym słabości i niemocy. Jego stosunek do kobiet, żony Maggie (Michelle Monaghan) i problemów córki (Madison Wolfe) w niepokojący sposób dopełnia skrajnie patriarchalnego obrazu, który przedstawia serial, gdzie głęboko zakorzenione zło ma źródło w męskich działaniach i kobiecej bierności.

Ale nie tylko policjanci są hipokrytami, kłamcą  jest każdy – od kaznodziei po szeryfa. Bo trzeba wiedzieć, że lądujemy w świecie całkowicie zdominowanym przez mężczyzn – przez ich wiarę, tradycje, upodobania i zezwierzęcenie. I nie mam tylko na myśli policyjnego biura, ale całą Luizjanę z jej destrukcyjną aurą, powstałą z połączenia industrialnego krajobrazu i ponurej natury, która zamiast budować, niszczy, rozlewając wszędzie wody nieokiełznanej rzeki.



Prawdziwe mity

W tej rzeczywistości morderca nie jest jednostką, którą można unicestwić jednym starzałem. Zabójcą jest wielopokoleniowo spaczona świadomość, niepoprawna interpretacja wszystkiego, co kiedyś z założenia było dobre. Voodoo to złowrogie talizmany, a chrześcijaństwo to bezmyślna hucpa. Nawet niewinny obrząd Mardi Gras nabiera demonicznego charakteru. Abstrakcyjne wierzenia, makabryczne obrzędy, świat upiorów i potworów stają się realne tylko i wyłącznie za pośrednictwem człowieka, który odtwarzając swoje mity, sam chciałby być w nich bogiem. Grozę Chambersa czy Lovecrafta mamy na ziemi, po której jak żyw chodzi, czy raczej lata, Potwór Spaghetti (chociaż ja w tym miejscu bardziej widzę Cthulhu).

Właśnie takie smaczki decydują, że Detektyw nie jest jedną z napuszonych, śmiertelnie poważnych i moralizujących opowieści. Wręcz przeciwnie – mimo mrocznego klimatu i nieszczególnie radosnych wydarzeń ukazywanych w każdym odcinku, twórcy Detektywa co rusz bardzo umiejętne puszczają do widzów oko, ganiają ich z zadyszką po mapie Luizjany i bardzo pokręconych umysłach protagonistów.

Nadziei nie ma

Na drodze swoich poszukiwań detektywi orientują się, że zbrodniarz, którego szukają to Król w żółci (Yellow King). Opowiadanie o tym samym tytule autorstwa Chambersa opisuje grę, która sieje szaleństwo wśród wszystkich, którzy się z nią zetkną. Nie sposób tu uniknąć powiązania tego motywu z makabrycznym video dokumentującym zbrodnię – dzieło zagadkowego Żółtego króla, które Rust pokazuje swojemu partnerowi, a potem szeryfowi Geraciemu (Michael Harney). Oboje reagują na nie krzykiem histerii i odrazy. Jednak czy Król w żółci to jedna osoba? A może jednak fikcyjny bożek albo – co gorsza – jedna straszliwa idea, która łączy bardzo, ale to bardzo złych ludzi.

O ile w Tajemnicach Laketop, innym serialu o zdominowanej przez mężczyzn prowincji, przemoc i zdziczenie na nikim nie robią wrażenia, to w Detektywie wszyscy po prostu odwracają wzrok. Zło jest wszędzie, jest oczywistym elementem tej ziemi od setek lat, więc lepiej go nie rozsierdzać, rozsądniej zignorować. I mimo że ostatecznie zagadka lub chociaż jej część została rozwiązana przez Rusta i Marty’ego, to wydaje się, że nikogo innego to nie interesuje. Więc mimo względnie pozytywnego zakończenia sezonu, jego konstatacja nie daje nadziei – cóż z tego, że kilku złych ludzi zostało zabitych, skoro zło czai się wszędzie?


Detektyw (True Detective) - sezon pierwszy, 2014

Weronika Zblewska – historyczka sztuki i architektka, prowadzi blog filmowy Zaliczone.