„Where The Wild Oceans End” to nazwa położnego na norweskim wybrzeżu studia nagraniowego, w którym Andrea wraz z zespołem nagrała materiał na swój nowy album. Miejsce tak spodobało się wokalistce, że postanowiła tak samo zatytułować swoje nowe muzyczne dzieło. Na płycie zrealizowanej pod czujnym okiem producenta Chrisa Eckmana (udziela się tu również na organach Hammonda) znalazło się dziesięć kompozycji, które są naturalnym rozwinięciem stylistyki znanej już z debiutu Andrei. Delikatne, melancholijne akustyczne ballady raz po raz przeplatane są mocniejszymi i surowymi zarazem bluesowymi utworami. Każdy z nich jest jednak tłem dla niezwykle mocnego, lecz też bardzo zmysłowego i subtelnego głosu Andrei, która swoim śpiewem nadaje tej muzyce niepowtarzalnego charakteru. Dużym atutem płyty są też świetne  aranżacje, za które w dużej mierze odpowiada gitarzysta Jesper Lehmkhul.
W każdym z utworów słychać, że żaden z dźwięków nie pojawia się tam przypadkowo.



Płytę otwiera posępny i delikatny zarazem „Dead Man’S Eyes”, który jest świetnym preludium do całości. Zaraz po nim nostalgiczna i piosenkowa kompozycja „Ghosts Of Berlin” z chwytliwą partią skrzypiec, na których zagrała belgijka Catherine Graindorge oraz  subtelna i wyciszona ballada „Until The End”. Kolejnym na płycie jest muzyczny rarytas w postaci coveru utworu pochodzącego z repertuaru Davida Bowiego „Hereos” (tutaj jako niemieckojęzyczny „Helden”). Duże brawa należą się Andrei za odwagę, by zmierzyć się z tym kawałkiem, nadając mu przy tym całkiem nowego charakteru. Efekt jest naprawdę udany. Z każdą kolejną minutą płyty nastrój zmienia się na nieco cięższy i mroczny, a to za sprawą choćby takich utworów „The Spider” i „The Rattlesnake”, w których brudne bluesowe brzmienia zderzają się z mocnymi wokalizami Andrei. Pod koniec płyty nastrój znów robi się jednak łagodniejszy. Zamykają ją dwie kompozycje: melodyjny „Summer Came To Say Goodbye” z lekkim nawiązaniem do klimatów miejskiego folku i wyciszająca ballada „Walk Into The Silence”.



Słuchając całości trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to płyta, która daje wokalistce szansę na jeszcze większy krok naprzód. Tam, gdzie kończą się oceany, tam zaczyna się podróż, dzięki której Andrea może wypłynąć na szerokie wody – nie tylko europejskiej, ale też światowej muzyki. Zasługuje na to z pewnością, a ta płyta jest tego dowodem. Warto sięgnąć po nią już teraz.


Andrea Schroeder – „Where The Wild Oceans End”
Glitterhouse Records 2014
Dystrybucja płyty w Polsce: Gustaff Records