W pierwszej kolejności należy stanowczo zaznaczyć, że człowiek imieniem Józafat Dumanowski nigdy się narodził poza wyobraźnią literacką Wita Szostaka, autora powieści Dumanowski, który to tekst stał się punktem oparcia dla projektu zrealizowanego w Starym Teatrze. Jest to powieść-apokryf, w której prawda historyczna miesza się z fantazją, romantycznymi mitami oraz atmosferą krakowskiego spleenu. Bohater Szostaka miał przyjść na świat w ostatnich chwilach wolnej Rzeczpospolitej i przeżyć 123 lata zaborów; dzięki temu zabiegowi fabularnemu Dumanowski staje się figurą, w której skupiają się kolejne odsłony mitu narodowego bohatera i postaw, jakie powinien ten reprezentować. Tak też romantyczny kochanek ukrywający się w domu wariatów przed ojcem swej wybranki serca, oraz beztroski towarzysz Mickiewicza i Słowackiego w wyprawach „na świtezianki” (zupełnie jak dziś) rezydujące na ulicy św. Filipa z czasem zmienia się w patriotę, bojownika o wolność „naszą i waszą”, aby ostatecznie z zaangażowaniem godnym bohaterów nowel Prusa i Orzeszkowej objąć prezydenturę w Republice Krakowskiej (choć aż do śmierci przejawiał Dumanowski słabość uczuć wobec pewnego rodu wdów z bronowickiego dworku). Dumanowski jest „człowiekiem bez właściwości”, co pozwala mu odegrać taką wielość ról z narodowego imaginarium; całkiem wysoki, jak na niskiego, a jak na brzydkiego względnie przystojny; o jasnych włosach, choć brunet; o ogromnej charyzmie, dzięki której skutecznie znikał w tłumie.
Jest „nikim”, dlatego też z łatwością może stać się „każdym” i przyjąć rolę mitologicznego praojca wolnej ojczyzny. 


Projekt teatralny oparty na powieści Szostaka ma charakter pojedynku: dwa zespoły pracują niezależnie od siebie nad tym samym tekstem, a efekt ich pracy wystawiany jest tego samego wieczoru  ̶  i choć nie jest to pomysł nowy, z pewnością  wnosi na deski Starego powiew świeżości. Nie jest to jednak zwykły „pojedynek teatralny” na spektakle; chodzi raczej o zderzenie starego z nowym (czyżby echo akcji „Nowe w Starym”?), bardziej „klasycznej”, mieszczańskiej i poprawnej formy teatralnej (strona A) z „punkową”, niesforną i ciążącą ku awangardowej estetyką (strona B). Można wręcz zażartować, iż Dumanowski jest wyrazem konfliktu wewnętrznego teatru, który nie może się zdecydować, czy chce być eleganckim i wytwornym tradycjonalistą o patriotycznym usposobieniu, czy ironizującym hipsterem ochoczo czerpiącym z popkulturowego śmietnika. Być może jest to manifest tego drugiego, który nie chce być jedynie „stroną B”, marginalizowanym rewersem oficjalnej produkcji repertuarowej.

Jeżeli był to pojedynek, to jak dla mnie wygrała go strona B. Strona A, choć momentami wizualnie urzekająca, posługująca się przemyślaną choreografią dynamizującą względnie statyczny spektakl, poprawna i, chciałoby się rzec  ̶  „dobrze skrojona”, naśladująca styl inscenizacji w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, okazała się niestety zwyczajnie... nudna. Po takim wstępie, strona B przyprawia o dosłowny zawrót głowy i to nie tylko ze względu na oprawę świetlną i muzyczną, ale i zamysłem inscenizacyjnym, który z całą pewnością zaskakuje niejednego widza. Tak więc, „młodości, ty nad poziomy wylatuj” i obyś na stałe zagościła w salonach im. Heleny Modrzejewskiej.

Dumanowski side A i B 
Wit Szostak

DUMANOWSKI SIDE A
tekst: Wit Szostak
tekst i dramaturgia: Martyna Lechman
reżyseria: Konrad Dworakowski
scenografia: Marika Wojciechowska
muzyka: Piotr Klimek
ruch sceniczny: Jacek Owczarek
projekcje: Michael Green
Obsada: Iwona Budner, Lidia Duda, Katarzyna Gniewkowska, Magda Grąziowska, Monika Jakowczuk, Urszula Kiebzak, Beata Malczewska, Grzegorz Grabowski, Marcin Kalisz, Paweł Kruszelnicki, Zbigniew Ruciński

DUMANOWSKI SIDE B
tekst: Wit Szostak
tekst i dramaturgia: Tomasz Jękot
reżyseria: Sebastian Krysiak
scenografia: Karolina Mazur
obsada: Aldona Grochal, Ewa Kaim, Katarzyna Krzanowska, Beata Paluch, Katarzyna Zawadzka, Bogdan Brzyski, Juliusz Chrząstowski, Rafał Jędrzejczyk, Andrzej Rozmus, Krzysztof Stawowy, Wojciech Trela, Krzysztof Wieszczek 
rys.M. Tarkawian (archiwum Teatru)