21 października swoją premierę będzie miał _Piekielny Brooklyn_ – długo oczekiwany na polskim rynku przekład legendarnego debiutu jednego z największych pisarzy amerykańskich – Huberta Selby’ego Jra, autora sfilmowanej w 2000 roku przez Darrena Arnofsky’ego powieści "Requiem dla snu".

_Bezpośrednią znajomość dramatów dokerów, bezdomnych, zbirów, alfonsów, transwestytów, prostytutek, homoseksualistów, narkomanów i innych ludzi z dotkniętych nędzą nizin społecznych najwyraźniej widać u Selby’ego w jego najbardziej znanej powieści „Piekielny Brooklyn”. Najpierw w kilku czasopismach literackich pojawiły się pierwsze wersje fragmentów „Królowa nie żyje” i „Tralala". Błyskawicznie zainteresowało się nimi awangardowe wydawnictwo Grove Press. Pierwsze wydanie opublikowano w 1964 roku. Książka wzbudziła wiele kontrowersji. Selby poruszył treści, które do tej pory były ignorowane lub jeszcze gorzej – zniekształcane lub idealizowane w przyjętym kanonie amerykańskiej literatury: homoseksualizm, transwestytyzm, brutalność ulicznych gangów – opisywał je z bezlitosnym realizmem. Dotknął tematów tabu i dał głos pomijanym lub prześladowanym subkulturom i grupom społecznym. Zamiast „amerykańskiego snu” opisał „amerykański koszmar”_.
(Z posłowia tłumacza, Macieja Potulnego.)


*FRAGMENT*


(...)Dlaczego musiał być w domu. Dlaczego nie wyszedł. Życzyła mu śmierci. Zdechnij, sukinsynu. ZDECHNIJ (Co się stało córeczce mamusi? Dzidzia skaleczyła się w nóżkę? Nie dotykaj mnie, pedale. Nie dotykaj mnie. Patrzcie no, kto kogo nazywa pedałem. Normalnie ubaw po pachy. Ha! Ty zboku. Jesteś zbokiem ZBOK ZBOK ZBOK! Spieprzaj śmieciu – Georgette zawisła na matce całym ciężarem i zaczęła kołysać zranioną nogą, wyjąc z bólu.
Arthur proszę. Proszę. Daj spokój swojemu bratu. Bratu? A to dobre. Proszę – Georgette zawyła głośniej i osunęła się z szyi matki (żeby tylko dostać się do łóżka i ukryć benki. Ukryć benki. Ukryć benki); proszę, tylko znów nie zaczynaj. Nie teraz. Wezwij lekarza. Zrób to dla mnie. Proszę.) Dlaczego nie wyszedł z domu. Albo przynajmniej do kuchni… Georgie-porgie budyń i galareta… Dlaczego oni mi to robią? Dlaczego nie zostawią mnie w spokoju??? (Arthur popatrzył na brata i odchrząknął z obrzydzeniem, a kiedy w końcu poszedł zatelefonować, Georgette jak w amoku próbowała wydostać benki, spodnie były jednak tak ciasne, że nie mogła wcisnąć ręki do kieszeni, musiałaby odsunąć się od matki, a tego się bała. Padła na łóżko, skuliła się na boku, nie przestając manipulować przy kieszeni, bo wciąż wierzyła, że uda jej się wepchnąć tabletki pod materac albo poduszkę (tak, pod poduszkę), lecz matce zdawało się, że tak bardzo wije się z bólu, więc chwyciła ją za ręce, żeby pocieszyć i uspokoić syna; namawiała go, żeby odpoczął, lekarz zaraz przyjdzie i wszystko będzie dobrze. Nie martw się kochanie. Zobaczysz. Wszystko będzie dobrze… a potem wrócił brat, popatrzył na matkę, na podarte spodnie pomazane krwią i zdecydował, że trzeba je zdjąć i posmarować nogę merkurochromem; Georgette próbowała uwolnić ręce, ale matka jeszcze mocniej je ścisnęła, jakby w ten sposób chciała wziąć na siebie część bólu syna, a Georgette zaciekle walczyła, z całej siły przytrzymując spodnie, żeby brat nie mógł ich zsunąć. Wrzeszczała i kopała, aż ból naprawdę przeszył jej nogę, usiłowała ugryźć matkę w rękę, wtedy brat przygniótł jej głowę do materaca (stringi! Benki!!!). Przestań. Przestań! Odejdź. Nie pozwól mu na to. Proszę nie pozwól. Wszystko będzie dobrze synku. Zaraz przyjdzie lekarz. Nikt cię nie chce skrzywdzić. Dosyć ty brudna cioto. Przestań! Pedalskie nasienie. PRZESTAŃ, ale brat już poluzował pasek i zaczął ciągnąć za nogawki, Georgette wydarła się, a na twarz kapały jej łzy matki, która błagała Arthura, żeby był ostrożny; Arthur pociągnął lekko, lecz i tak zerwał strup z rany, z której znów zaczęła się sączyć krew, spłynęła w dół po nodze, a Georgette padła na plecy, płacząc i krzycząc wniebogłosy, Arthur rzucił spodnie na podłogę i gapił się na brata… przyglądał się, jak krew wsiąka w prześcieradło, jak przez nogę przebiegają drgawki… słuchał, jak jego brat płacze, i miał ochotę zaśmiać się z satysfakcją, czuł się niemal szczęśliwy, widząc cierpienie na twarzy matki, kiedy patrzyła na Georgette, oparłszy sobie na ramieniu jego głowę, głaskała go po włosach, nuciła, a z oczu kapały jej łzy… Arthur z przyjemnością by się pochylił i zdzielił go pięścią w pysk, w tę cholerną umalowaną gębę, albo szarpnąłby go za nogę i upajał się kwikami swojego spedalonego brata… Wyprostował się i przez chwilę stał bez słowa u stóp łóżka, słuchając łkania i własnych myśli, potem przeszedł na drugą stronę i zaczął zrywać z Georgette czerwone, błyszczące stringi. Ty odrażający zboczeńcu. Masz czelność na oczach mojej matki leżeć w tym czymś na dupie? Pociągnął z całej siły i uderzył Georgette w twarz. Matka próbowała ją bronić, płakała, błagała, a Georgette wiła się na łóżku, wczepiając palce w strzępy stringów zsuniętych do kolan, matka prosiła Arthura, żeby zostawił brata w spokoju – JAKIEGO BRATA? – ale on cały czas szarpał i ciągnął, wrzeszcząc nad ich głowami, aż w końcu zerwał stringi i cisnął je do drugiego pokoju. Jak możesz go tak przytulać. To przecież brudny homo-niewiadomo. Powinnaś wyrzucić go z domu na ulicę. To twój brat synku. Powinieneś mu pomóc. Jest moim synem (moim dzieciątkiem. Dzieciąteczkiem) i kocham go, ty też powinieneś go kochać. Kiwała się w przód i w tył, kołysząc głowę Georgette na ramieniu, a kiedy Arthur wybiegł wzburzony z domu, Georgette odwróciła się na plecy i spróbowała dobrać się do spodni i benków w kieszeni, ale matka wciąż ją trzymała za rękę, nie przestając zapewniać syna, że wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.) (...)


Hubert Selby, Jr., _Piekielny Brooklyn_
tytul oryg. Last Exit to Brooklyn
wydawca: niebieska studnia
premiera 21.10.2009
ISBN: 978-83-60979-12-9, cena 34,9 PLN
tłumacz Maciej Potulny
format 125x195
oprawa broszurowa
liczba stron 304













« powrót