„Gadulewicz siedział przy maszynie do pisania, której nie nadużywał od dnia kiedy ciocia Frania pożegnała odchodzącego na wojnę wuja w trochę śmiesznym mundurze chorążego 8 PAC-u z Grudziądza. Widział przez otwarte okno inżyniera Niedołęgę ktory całował w rękę panią Halinę i wąchał lewkonię dokoła której uwijały się zarumienione rosówki. Pani Halina była ożywiona, nuciła melodię tanga, poprawiała włosy, zapinała guziczki z perłowej macicy, piłowała paznokcie u lewej nogi i przeglądała karnet w ktorym zapisała za pańieńskich czasów kandydatow do kadryla. Dlaczego stosunkowo mloda kobieta nie miałaby pozwolić pocałować się Niedołędze pomyślał Gadulewicz o inżynierze który w sportowych pumpach kroczył miarowo krokiem podoficera rezerwy u boku tej bujnej blondyny z pieprzykiem na udzie który zaobserwował Gadulewicz w czasie majówki jaką kierowniczka pensjonatu urządziła dla dzieci z pobliskiego domu poprawczego. Gadulewicz wyjrzał przez okno i zobaczył jej ciemne oczy na tle lipy, patrzyła na niego w taki sposób, w jaki patrzą kobiety kiedy dojrzewa w nich postanowienie. Gadulewicz zląkł się i cofnął w głąb pokoju potem machnął ręką bez przekonania.

Dotykając opuszkami palców parapetu zaskoczył lekko na grządki geranium i szybkim krokiem udał się do pobliskiego zbiornika wody w którym z braku laku zagnieździły się leszcze a nie krąpie jak to z karygodną lekkomyślnością powiedział dziś przy stole inżynier Niedołęga patrząc znacząco na panią Halinę suszącą maliny na sitku w lekko rozchylonym niebieskim szlafroczku. Mniej doświadczeni wędkarze, pomyślał Gadulewicz ze smutkiem o inżynierze Niedołędze, nie zawsze potrafią odróżnić leszcza od krąpia, a przecież różnice są i to dość istotne.
Płetwy piersiowe i brzuzne krąpia są u nasady czerowne u leszcza zaś wszystkie płetwy są szaroniebieskie. Podczas tarła płetwy krąpia są u nasady pomarńczowe, żółte lub czerwone, płetwy parzyste zaś są na całej powierzchni czerwone.

Gadulewicz podniósł oczy i ujrzał niewyraźnie jak przez mgłę Niedołęgę który usiłował w swych sportowych pumpach w kratkę pocałować panią Halinę w śmieszny czarny wzruszający pieprzyk na lewym udzie prawej nogi którą pani Halina zgrabnym
ale stanowczym ruchem oderwała od wyciągniętych jak pijane pijawki warg inżyniera Niedołęgi.

Gadulewicz uśmiechnął się ironicznie poprawił żółte sznurówki u wysokich lakierowanych i trochę prowincjonalnych butów "oficerskich" i zaciągnął się głęboko sportem ktory okazał się zmarłą w jego kieszeni rosówką co stwierdził z lekkim obrzydzeniem. Scena którą przed chwilą ujrzał była mu zupełnie obojętna choć lekki niepokój przylgnął jak plaster do skaleczonego przy krajaniu kiełbasy kciuka. Była to kiełbasa rzeszowska niezbyt dobrze uwędzona przez niedbały personel wędzarni Gminnej Spółdzielni spożywców w Pcimiu z czego wynikły zresztą później grube nieprzyjemności tak dla masarza odpowiedzialnego za recepturę jak i dla prezesa miejscowego oddziału Związku Wędkarzy. Zbyt daleko poniosły go te myśli które przebiegały mu przez głowę jak kumulusy po czystym niebie toteż ze zdziwieniem ujrzał że stoi po kolana wśród dziwnych przybrzeżnych roślin ktore przypominał mu ciemiężyk białokwiatowy (vincentoxicum officinale); zapach dużych liści naprzeciwległych, krótkoogonkowych, całobrzegich przypomniał mu lulacznicę odurzającą i tytoń bakuń czyli po prostu machorkę uprawianą przez chłopów w pobliskich parowach. Machorka też z psiankowatych, pomyślał, a raczej poczuł podniebieniem Gadulewicz, a przecież jaka przepaść dzieli ją od tytoniu szlachetnego nicotiana tabacum. Gadulewicz pogrążył się w wodzie stojącej i poderwał błyskawicznie. Popuszczał delikatnie przytrzymując palcem wskazującym. Był to stary doświadczony leszcz. Leżał ledwo zipiąc na trawie i przyglądał się z zaciekawieniem Gadulewiczowi. Gadulewicz zapalił skręta i zaczął liczyć promienie miękkie w płetwie odbytowej leszcza. Okazało się że jest ich dziewiętnaście. Tymczasem leszcz powinien mieć od dwudziestu trzech do dwudziestu ośmiu promieni. Ponadto w leszczu płetwa odbytowa jest dłuższa i węższa. Gadulewicz rozejrzał się dokoła czy ktoś nie był świadkiem jego kompromitacji i uspokojny rzucił domniemanego leszcza a zidentyfikowanego krąpia na podręczną patelnię z ktorą nigdy się nie rozstawał. Z pobliskiego szuwaru rozległ się głęboki piersiowy śmiech tak charakterystyczny dla dojrzałej kobietyzanurzonej w zbiorniku wody słodkiej do pasa. Po chwili mokra i kokieteryjnie przegięta pani Halina wyskoczyła na brzeg trzymając szpilki od włosów w pełnych wargach świadomej swej urody kobiety. Z charakterystyczny dla osób krótkowzrocznych zmrużeniem pochyliła się nad patelnią Gadulewicza.

- Jak na literata zlapał pan grackiego krąpia - powiedziała udając koleżeńską gwarę wędkarzy. Było jej do twarzy z trochę pod Gadulewicza wystylizowanym frazesem. Gadulewicz bawił się obrączką z dukatowego złota na palcu lewej ręki.
- Jest pani cudowna, Halino - powiedział z ociąganiem i podrzucił krąpia na patelni. Duże, grube i silnie osadzone łuski na ciele krąpia zalśniły w słońcu i zgasły.

Drogi Kornelu,

Przeglądalem kiedyś - teraz - _Ciemność i światło_, no i zebrało mi się na napisanie parodii. Żeby Cię uweselić - na łożu boleści - przesyłam rękopis. Parodii i humoresek nie pisałem od 15 lat ( od Uśmiechów). G d y b y C i s i ę t o p o d o b a ł o, to chciałbym gdzieś wydrukować. Na dniach wybieram się do Krakowa. Za kartkę z mandolinistą dziękuję. Ściskam Cię serdecznie - Tadeusz

PS. Gdybyś już władał rękami- albo nogami - to mi przepisz, z łaski swojej, te trzy kartki na maszynie. Rękopis dla Ciebie

Dzięki za bateryjkę!

Wrocław 4 II 1970 r.

Książka dostępna w dobrej cenie tu: "SPLOT_SKLEP":http://allegro.pl/item767505469_projekt_mezczyzna_nowosc.html




opowiadanie ukazało się w antologii
"_Projekt mężczyzna_":http://splot.art.pl/e-splot/311/pierwszy-ksiazkowy-delikates-projekt-mezczyzna
250 stron, okładka miękka
Projekt okładki: Maciej Sieńczyk
Premiera książki podczas 5. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu (5-11 października 2009).
Wydawcy: "Delikatesy":http://www.delikatesy.org.pl/ i "Centrum Kultury Zamek we Wrocławiu":http://www.zamek.wroclaw.pl/





« powrót