W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".
Bicz, włosiennica, woda święcona w atomizerze, figura Maryi noszona w wielkiej torbie na ramieniu, syntezator – oto instrumentarium praktyk religijnych Anny Marii, głównej bohaterki najnowszego filmu Ulricha Seidla. Opowiadając historię kobiety walczącej o to „żeby Austria znowu była katolickim krajem”, reżyser kontynuuje oprowadzanie widzów po kolejnych sferach niebieskich swojego „Raju”. Siedząc w kinowej sali, miałam jednak wrażenie, że zawędrowałam wprost do piekła – piekła skrytego za maską pozornie banalnej codzienności, a ta w świecie filmów austriackiego reżysera z pewnością tworzy jeden z najniższych piekielnych kręgów.
Anna Maria (genialna w swojej roli Maria Hofstätter) na pierwszy rzut oka może się wydawać osobą do bólu przeciętną. Jest kobietą w średnim wieku, reprezentantką klasy średniej, z zawodu technikiem rentgenologiem. Poznajemy ją, gdy żegna się z jednym ze swoich współpracowników przed pójściem na urlop, który – jak informuje mężczyznę – spędzi w domu. To właśnie za drzwiami sterylnie czystego mieszkania bohaterka skrywa swoje obsesje i tam też rozegra się jej dramat – koszmar wyobcowania, nieudanego małżeństwa, dziwacznie pojmowanej wiary.
Czym w istocie dla bohaterki Seidla jest religia? Z pewnością to najważniejszy wymiar jej życia, któremu skłonna jest podporządkować wszystkie inne jego sfery. Poświęca całą swoją energię i uwagę kultowi Jezusa i Maryi i nie dostrzega już rzeczywistych problemów ludzi, których odwiedza z wielką figurą Matki Bożej pod pachą. Cały ten religijny i ewangelizacyjny zapał wydaje się jednak wyczerpywać w swojej rytualnej – zewnętrznej i stricte materialnej – formie. Oglądając Raj: wiara trudno uwierzyć w to, że wszystkie bolesne praktyki, którym poddaje swoje ciało Anna Maria mogą odwoływać się do jakiejś innej, duchowej rzeczywistości. Samobiczowanie bohaterki ma dla niej takie samo znaczenie jak dla nas – jego świadków. Jest to po prostu akt cierpienia i nic ponadto. Podobnie zresztą rzecz się ma z dewocjonaliami, które wypełniają mieszkanie bohaterki. Wielki krzyż wiszący w salonie czy całowany przed snem wizerunek Jezusa zatraciły swoją symboliczną siłę. Otaczane fanatycznym kultem odwzorowania ciała Chrystusa należy rozpatrywać raczej w kategoriach fetyszu, również w wymiarze erotycznym.
Anna Maria tworzy na swój własny użytek bardzo indywidualny a zarazem eskapistyczny wariant wiary, który z zinstytucjonalizowanym katolicyzmem w gruncie rzeczy ma niewiele wspólnego.
Skonstruowane przez nią wyobrażenie Jezusa to przede wszystkim dość naiwnie pojmowana figura, której główna funkcja polega na wyrównaniu braków odczuwanych przez kobietę w życiu codziennym najsilniej. Praktyki religijne Anny Marii wydają się przede wszystkim próbą ucieczki od nieudanego życia małżeńskiego. Staje się to jasne wraz z ponownym pojawieniem się w jej życiu przykutego do wózka inwalidzkiego męża. Mężczyzna bardzo szybko zaczyna terroryzować żonę, domagając się od niej całkowitego podporządkowania się jego woli i wypełniania „obowiązków małżeńskich” na wszystkich polach. Religia staje się dla niej tym, co w sposób zasadniczy separuje ją od zaborczego małżonka (on sam jest muzułmaninem) i w jakiejś szczątkowej formie daje poczucie swobody samostanowienia.
Istnieje jednak jeszcze jeden wymiar pobożności głównej bohaterki Seidla. Owładniętej specyficzną manią wstrzemięźliwości seksualnej kobiecie religia oferuje cały szereg metod represjonowania własnego ciała i tłumienia popędów. Wiara pełni więc z jednej strony funkcje kompensacyjne – miłość do Jezusa jest łatwiejsza niż okazywanie uczuć innym ludziom, zastępuje relacje emocjonalne w prawdziwym życiu – oraz pomaga sublimować seksualność. Przy czym cały ten proces poświęcania się różnym formom kultu i oczekiwania na efekty w postaci duchowego ukojenia, czy możliwości zapanowania nad własnym życiem, w rozumieniu Anny Marii funkcjonuje trochę jak automat. Kobieta po swoich konkretnych działaniach spodziewa się określonych efektów, które jednak nie następują – domowe piekło trwa nadal, Jezus nie przynosi zbawienia. Bohaterka w swoim rozczarowaniu jest bliska Teresie, której przygody na kenijskiej plaży opowiadała pierwsza część trylogii Seidla. Obie protagonistki poszukiwały w swoim życiu wartości czystych i fundamentalnych, obie jednak nie potrafiły wyjść poza kalekie, marketingowe ich pojmowanie.
W tle dramatu Anny Marii w Raju:wiara obserwujemy przekrój społeczny współczesnej Austrii. Kobieta, wędrując z figurą Maryi od drzwi do drzwi, trafia do mieszkań przeciętnych Austriaków, imigrantów i dziwaków (m.in. do René Rupnika, bohatera „Miłośnika biustów”, jednego z wcześniejszych dokumentów Seidla). Próby ich ewangelizowania przyjmują najczęściej kuriozalny, tragikomiczny obrót. Brak komunikacji szczególnie uderza w przypadku wizyt kobiety u drugiej z wymienionych grup. Słaba znajomość języka i bariera kulturowa całkowicie uniemożliwiają porozumienie, poza tym religia, którą z zapałem stara się przybliżyć im kobieta, w ich sytuacji niezaspokojenia podstawowych życiowych potrzeb, wydaje się czymś szczególnie abstrakcyjnym i oderwanym od codziennego doświadczenia. Mimo to jedna z rodzin okazuje kobiecie życzliwe zainteresowanie. Ta scena przywodzi na myśl wcześniejsze filmy Seidla, jak chociażby Import/Export czy Good News. Tam, również z dość miernym skutkiem, rodowici Austriacy pouczali przybyszów w jaki sposób z sukcesem wykonywać jedyne dostępne dla nich prace – jedne z najgorzej płatnych i ogólnie pogardzanych. W Raju: wiara techniki perswazji właściwie się nie zmieniają, można też powiedzieć, że ich cel również jest podobny – chodzi o wpisanie kłopotliwych gości w z góry przypisane im role, wzbudzenie w nich biernej akceptacji własnego losu.
W filmie Raj:wiara austriacki reżyser po raz kolejny wystawił swoją publiczność na ryzyko ciężkich emocjonalnych doznań. Jego paradokumentalny styl, operowanie nieruchomymi, jakby sparaliżowanymi tym, co przedstawiają, kadrami powoduje, że widz czuje się pozbawiony swojego wygodnego, zapewniającego komfort dystansu. Kino Seidla jest ostre jak brzytwa, lecz ma pewną niespotykaną właściwość. Za pomocą ekstremalnych środków potrafi uruchomić w widzach proces identyfikacji i wzbudzić subtelne odczucia. Na tym polega też mistrzostwo tego filmu.
Raj:wiara (Paradies: Glaube)
reżyseria: Ulrich Seidl
scenariusz: Veronika Franz, Ulrich Seidl
zdjęcia: Edward Lachman , Wolfgang Thaler
grają: Maria Hofstätter, Nabil Saleh, Natalya Baranova, Rene Rupnik, Daniel Hoesl, Dieter Masur, Trude Masur
kraj:Austria, Francja, Niemcy
rok: 2012
czas trwania: 113 min
premiera: 5 kwietnia 2013 (Polska), 30 sierpnia 2012 (świat)