Rosnąca aktywność Marcina Koszałki powoli zaczyna nabierać intrygujących rumieńców. Dokumentalista znany początkowo jako uczestnik kanapowych awantur i obserwator intymnych dramatów (Takiego pięknego syna urodziłam, Jakoś to będzie) nie tylko rozszerza kręgi zainteresowań, ale wchodzi również w nowe role (obecnie w produkcji jest jego debiut fabularny Czerwony Pająk, poświęcony seryjnym mordercom). Nowy dokument Koszałki również zaskakuje – przede wszystkim głębią zanurzenia w kontekst polski oraz rozległością obserwacji.

Tej ostatniej przysłużył się zapewne realizacyjny rozmach (toutes proportions gardées w skali polskiego kina dokumentalnego). Niemal jak w przypadku słynnej Olimpiady Leni Riefenstahl, Koszałka postanowił zatroszczyć się o wsparcie wybitnych operatorów, a każdy z nich wniósł do panoramy Polski w dobie Euro 2012 swój punkt widzenia. Można się domyślać, że zasługą Tomasza Wolskiego (znanego choćby z filmu Lekarze, przedstawiającego środowisko medyczne pewnego szpitala) był portret koegzystujących z piłkarzami pracowników sztabu i masażystów. Wojciech Staroń, bodaj najzdolniejszy z dokumentalistów młodszego pokolenia, znakomicie oddał atmosferę wśród kibiców na stadionach. Wreszcie wrażliwych audialnie widzów urzekać musi kreacyjne wykorzystanie postsynchronicznego dźwięku i zwolnionego tempa, które – zapewne za sprawą Bogdana Dziworskiego (autora dokumentów o sportowcach – m.in.
Spotkanie z Franzem Klammerem) – przybliża publiczności fizjologię futbolu (włącznie z zadyszkami, mlaskaniem czy innymi dźwiękowymi aspektami bliskich spotkań zawodników z piłką).

Trzeba przyznać, że różnorodność, implikowana przez wyrazistość tych punktów widzenia nie zburzyła spójności narracji Koszałki. Reżyser w średnim wieku, przechodzący okres flirtu z kinem fikcji, z łatwością poddał materiał dokumentalny swojej narracji.

Bohaterów jest dwóch – charyzmatyczny, zdeterminowany i świadomy schyłku swojej kariery Marcin Wasilewski oraz walczący nie tylko z kontuzją, ale i z wątpliwościami co do przynależności do kadry narodowej Damien Perquis (przez Jana Tomaszewskiego nazwany „śmieciem”). Dzięki tym postaciom filmowe opowiadanie w dość zaskakujący sposób przenosi ciężar porażki z piłkarskich aren na kameralną scenę przeżyć piłkarzy oraz ich bliskich. Zwłaszcza końcowe, inscenizowane ujęcia odbiegają swoją poetyką od atmosfery narodowego święta (tudzież narodowej żałoby).

Niemniej to, co najbardziej ekscytujące w Będziesz legendą człowieku, ukryte jest w tle historii głównych bohaterów. Podsłuchane rozmowy prezesa PZPN, popisy mimiczne trenera Smudy czy porywy szczerości masażystów mówią chyba znacznie więcej o nastrojach w kadrze niż odegrane z pełną świadomością dramaty dwóch wspomnianych piłkarzy (którzy wyuczyli się przecież aktorskiego fachu, przez lata tarzając się na murawie przed sędziami i kamerami telewizyjnymi). Ponadto, z pobocznych wątków powoli zaczyna się wysnuwać kontekst polski – presja, społeczne nadzieje i narodowa trauma dyktują rozwój zdarzeń, a cykl grupowych meczów siłą rzeczy układa się w tragedię w trzech aktach. Wydaje się, że w filmie Koszałki – jak w piosence Kazika Staszewskiego Plamy na słońcu – futbolowe metafory wyjątkowo trafnie nazywają polskie kompleksy:

Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka,
Gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka.
„Gdyby” to najczęstsze słowo polskie.
Gdyby mama miała *****, to by była ojcem.


Nieokiełznany temperament krakowskiego reżysera rozsadza tradycyjne ramy kina dokumentalnego. Widać, że oprócz fabularnych inscenizacji kuszą go możliwości płynące z wykorzystania animacji (ilustrującej wspomniany wątek narodowy) czy found footage (kapitalne zestawienie postaci Grzegorza Laty anno Domini 1974 i 2012) – te same bowiem elementy powtarzają się w innym filmie Koszałki z ubiegłego roku – Zabójca z lubieżności. Koszałka rozwija swoje instrumentarium i to na pewno pozytywny aspekt jego autorskiej osobowości. Czy jednak przy okazji czegoś nie zatracił?

Rzeczywiście, w Będziesz legendą człowieku czegoś brakuje. Jest wręcz zadziwiające, dlaczego reżyser, który w początkach swojej kariery nie cofnął się przed odzieraniem własnej rodziny z intymności, nie zdołał przeniknąć do kuluarów i zarejestrować „na gorąco” aktu rozdrapywania ran w polskiej reprezentacji. Mimo iż środowiska futbolowe nie uchodzą za wzór parlamentaryzmu, w dokumencie Koszałki nie usłyszymy nawet zbyt wielu wulgaryzmów. Dość wymowny jest w tym kontekście obraz z jednej z animowanych wstawek: Franciszek Smuda, który w milczeniu przemierza szatnię, jak gdyby nie potrafił przemówić do zawodników i skomentować porażki. Atmosfera napięcia, która wówczas dała się wyczuć nawet poprzez media, pozwala sądzić, że Polacy potrzebowali jeszcze raz rozdrapać tę ranę, by oczyścić się z traumy klęski. A może futbol nie jest aż tak poważną sprawą? Czyżby?



Będziesz legendą człowieku

scenariusz i reżyseria: Marcin Koszałka
zdjęcia: Bogdan Dziworski, Wojciech Staroń, Adam Bajerski, Marcin Koszałka,Tomasz Wolski
kraj: Polska
rok: 2012
czas trwania: 77 min
premiera: 15.03.2013 r.
Kino Świat International