Anna Maziuk: Projekt szalenie ciekawy – skąd w ogóle pomysł, żeby wybrać się śladami Natalii LL w trasę, którą odbyła sporo ponad ćwierć wieku temu?
Karol Radziszewski:
O podróży Natalii LL do Nowego Jorku dowiedziałem się przypadkiem, gdy w tamtym roku przeprowadzałem z nią wywiad do radia, w związku z wystawą prezentowaną w Zachęcie „Trzy kobiety”. Znaliśmy się już wcześniej, znałem też zdjęcia, które powstały w Stanach, ale nie byłem świadomy całej intrygującej historii związanej z jej podróżą latem 1977 roku. Okazało się, że pojawia się tam wiele wątków, które mnie interesują.

Czy Natalię się tam wciąż pamięta?  
Natalia spotkała wielu artystów, galerzystów i ludzi ze świata sztuki, ale było to tak dawno, że większość osób ze zdjęć, na których pozują razem, nie pamięta wiele więcej ponad to, że w ogóle się spotkali. Fotografie, na których Natalia pojawia się z innymi artystami, powstawały często w trakcie wernisaży czy ulotnych imprez. Wyjątkiem była artystka Carolee Schneemann, feministka, jedna z prekursorek sztuki ciała i performance, która z Natalią spędziła trochę więcej czasu. Wspomina, że wszyscy mówili: „Jesteście dwoma szalonymi dziewczynami, które robią sztukę z użyciem własnego ciała i owoców. Koniecznie musicie się poznać".



Co dokładnie powstało w wyniku tej wyprawy?

Projekt jest dość rozbudowany. W Nowym Jorku sfilmowałem serię wywiadów z różnymi osobami, m.in.
Carolee Schneemann, Vitem Acconci, AA Bronsonem, Douglasem Crimpem, Antonio Homenem. Potem jeszcze w Berlinie miałem szansę porozmawiać z jedną z gwiazd filmów Warhola Mario Montezem oraz – już za pośrednictwem Skype – z Mariną Abramović. No i przede wszystkim dużo rozmawiałem z samą Natalią LL. Z kolażu różnych wypowiedzi powstał finalnie ponad godzinny dokument, ale materiału było tak dużo, że niektóre z wywiadów są prezentowane w całości, jako osobne prace wideo. W przyszłości z zapisu rozmów i zgromadzonego materiału wizualnego ma powstać książka.

Co było dla Ciebie najbardziej szokujące z tego, co usłyszałeś?
Nie wiem, czy szokujące to odpowiednie słowo. Sporo z tego, co usłyszałem było po prostu ciekawe, rzuciło zupełnie nowe – przynajmniej dla mnie – światło na relacje świata sztuki w kontekście żelaznej kurtyny. Interesujące jest to, jak różni ludzie, zależnie od swoich pozycji w świecie sztuki, pamiętają i interpretują te same wydarzenia w zupełnie inny sposób.

Kim dla Amerykanów była ta dziewczyna jedząca banana?

Co ciekawe, Amerykanie traktowali Natalię jako pop-artystkę, a nie konceptualistkę, za jaką się wtedy uważała. Wynikało to m.in. z tego, że banany, które w komunistycznej Polsce były towarem rzadkim i luksusowym, w Stanach były chlebem powszednim, wytracał się więc cały potencjał krytyczny „Sztuki konsumpcyjnej”. Jednocześnie Natalię czasami brano za artystkę włoską, bo jej prace pojawiały się dość często w prestiżowym włoskim piśmie „Flash Art”. Mylono także dziewczynę ze zdjęć z samą Natalią, bo większość artystów w tym czasie używała własnego wizerunku, rzadko pracując z modelkami.

Ameryka rzeczywiście nie była wtedy na sztukę Natalii gotowa?
Tytułowe stwierdzenie Natalia usłyszała z ust galerzysty Leo Castellego w odpowiedzi na propozycję potencjalnej wystawy. Kwestię gotowości samej Ameryki dyskutują moi rozmówcy, a odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony prywatne galerie były dość pruderyjne, ale z drugiej strony świat sztuki Nowego Jorku lat 70. tętnił życiem i większość prowokacji miał już dawno za sobą. Osobną kwestią, która poruszana jest w tym kontekście, jest feminizm – jego rozwój, percepcja i wpływ na ówczesną sztukę.


Rozmowa z Carolee Schneemann, fot. Johan Decaix, 2011

Udało Ci się odkryć poszukiwane paralele pomiędzy twórczością Natalii a Twoją własną?

Te paralele zawsze istniały – jest to przede wszystkim eksplorowanie tematyki związanej z przyjemnością, erotyką, pożądaniem, połączone jednocześnie z elementami sztuki konceptualnej. To, co interesowało mnie w tym konkretnym projekcie, to próba zadania pytania o możliwość przepisania globalnej historii sztuki, włączania w nią artystów pochodzących z Europy Wschodniej, którzy niejednokrotnie wcześniej nie mieli na to szans. Interesowało mnie też porównanie percepcji sztuki feministycznej i wątków queerowych w Polsce i Stanach, wtedy i dziś.

Młodzi artyści często odwołują się do sztuki tworzonej przez Natalię LL. W listopadzie w warszawskiej galerii Lookout otwarto wystawę „Karol Komorowski – debiut”. Jeden z projektów tego 18-letniego artysty nawiązuje bezpośrednio do „Sztuki konsumpcyjnej”. Sfotografował swoje koleżanki jedzące banany, lody, arbuza. Różnica jest taka, że one mają dość, widać tam przesyt, nawet znudzenie.
Znam zdjęcia Karola i myślę, że są fajnym nawiązaniem do klasyki. W 2006 roku zrealizowałem w Poznaniu akcję „Spróbuj tego”, gdzie pośrednio nawiązywałem do Natalii. W tym samym roku „Hommage” dla niej wykonały dziewczyny z grupy Sędzia Główny. „Sztuka konsumpcyjna” to jedna z kilku ikon, obecna niemal w każdej książce dotyczącej polskiej historii sztuki XX w., trudno się dziwić, że co jakiś czas artyści mają potrzebę się do niej odwoływać. Projekt „America Is Not Ready For This” idzie trochę dalej, nie tyle skupia się na konkretnej pracy, co raczej analizuje sam sposób funkcjonowania historii, przenikania się globalnych wpływów artystycznych.

Czy sama Natalia wspierała Cię w tym projekcie? Jaka była jej rola i stosunek do Twojej pracy?
Natalia bardzo pomogła mi w rozpoczęciu całego „artystycznego śledztwa”. Zgodziła się na dwudniowe odwiedziny z ekipą filmową w jej pracowni, opowiedziała wiele detali ze swojej podróży, pokazała zdjęcia. Bardzo się polubiliśmy. Jej postać i sztuka była inspiracją i punktem wyjścia. Natomiast potem, już w Nowym Jorku, działałem na własną rękę, rozwijając projekt w trochę innym kierunku i nadając mu bardziej autonomiczny charakter.


Karol Radziszewski
America Is Not Ready For This
30 listopada 2012 – 4 lutego 2013
Muzeum Współczesne Wrocław
pl. Strzegomski 2a, 53-681 Wrocław