Kielecki Teatr Tańca Sny
Tegoroczne Krakowskie Spotkania Baletoffowe rozpoczął oniryczny spektakl Kieleckiego Teatru Tańca – Sny. Niemalże dwudziestu tancerzy pod przewodnictwem Jacka Tyskiego, odwołując się w znacznym stopniu do klasycznych przedstawień baletowych zademonstrowało splot scen zaczerpniętych z marzeń sennych. Przedstawienie rozpoczyna solo głównego tancerza, który wykonując ruchy przypominające szamańskie modły połączone z treningiem samuraja świadomie zagłębia się w świat marzeń sennych. Warto zwrócić uwagę na orientalny kostium, zaprojektowany przez Tijanę Tyski, który podkreślał magiczny nastrój sceny. Tancerz zasypia przy dźwiękach burzy, aby obudzić się na statku (ciekawie zilustrowanym przez wszystkich tancerzy KTT) wypływającym na pełne morze. Tancerze dzieląc się na mniejsze podgrupy, zaczęli gorączkowo wbiegać i zbiegać ze sceny, prezentując się w klasycznych dla baletu konfiguracjach choreograficznych. Nawiasem mówiąc, już w tym momencie można było zauważyć duże niedociągnięcia ruchowe, w tym przede wszystkim problemy z synchronizacją, które niestety znacznie wpływały na odbiór całości obrazu. Następnie tancerze wykonali choreografię jazzową, która pomimo ciekawego pomysłu nie była zbyt ujmująca. Często pojawiały się „brudy” sceniczne, które dodatkowo podkreślały niefortunnie dobrane kostiumy (nakolanniki, obcisła bielizna, rozpięte płaszcze), optycznie skracając sylwetki tancerzy. Kielecki Teatr Tańca mimo powyższych niedociągnięć wykreował także wiele urzekających sytuacji scenicznych. Wart szczególnego podkreślenia jest przywodzący na myśl postaci Adama i Ewy liryczny duet głównych tancerzy Snów. Historia rozpoczyna się w chwili, gdy twórca snu, poruszający się w hipnotyzujący sposób na podwyższeniu (klatce spowitej ogromnym kawałkiem połyskującego materiału)spośród wszystkich zgromadzonych tancerek wybiera tę jedną, stworzoną wyłącznie dla niego. Duet cechują plastyczność i lekkość ruchu oraz minimalistyczne, cieliste kostiumy tancerzy, doskonale współgrające z onirycznym charakterem sceny. Tancerze delikatnie splatają swoje ciała, ich taniec przenika czułość oraz świadomość nierozerwalnej więzi. Sny odznaczają się różnorodną oprawą muzyczną; od odgłosów natury, przez melodie folkowe aż do klasycznych utworów symfonicznych. Warta zauważenie jest również ciekawa gra świateł i cieni, których wariacje tancerze wykorzystują szczególnie często.

Należałoby zestawić także dwie, skrajnie różne sceny, które uwidaczniają brak płynności spektaklu. Po jednej stronie odnajdziemy duet niefortunnie dobranych tancerek, których różnica poziomu technicznego przytłaczała odbiorcę. Podnoszenia widocznie sprawiały im trudność, co zaburzało całokształt sceny. Wadliwa była także synchronizacja ruchu. Po drugiej natomiast, pojawia się subtelne i czarujące solo baletnicy, wykonującej choreografię w bajecznej spódnicy (tutu), która kolorystyką nawiązywała do przewijającego się w całym spektaklu motywu wody.

 

Krakowski Teatr Tańca R.U..C...H....G.....A.......LL.......E........R.......Y
Drugiego dnia festiwalu Krakowski Teatr Tańca zaprosił widownię Spotkań Baletoffowych na innowacyjny spektakl/performance dedykowany architekturze Nowohuckiego Centrum Kultury w Krakowie - R.U..C...H....G.....A.......LL.......E........R.......Y, w którym artyści zainspirowani malarstwem i rzeźbą tworzyli ruchowe interpretacje wybranych dzieł sztuki.

Przestrzenny projekt rozpoczynał komiczny monolog zuchwałego tancerza prezentującego obraz Vincentego van Gogha Słoneczniki.

Jego zadaniem było rzeczowe objaśnienie zasad panujących w galerii. Władcze spojrzenie konferansjera, pocieszna groźba obrzucenia słonecznikiem, czy stanowcze wymachiwanie wskaźnikiem z łatwością wprowadzały widzów w specyficzny klimat spektaklu, którego nieodłącznym elementem była interakcja z publicznością. Bardzo dobrym pomysłem było wpuszczanie do przestrzeni galerii maksymalnie trzech osób na raz, co stwarzało większe możliwości nawiązania bliższego kontaktu z artystą.

Interpretacja obrazu Kochankowie René Margitta wywoływała zupełnie inne emocje. W opustałym korytarzu widać było mężczyznę z zawiązanymi oczyma desperacko poszukującego ukochanej. Tancerz z nadzieją wyciągał dłonie do przechodnia, subtelnie poszukiwał kontaktu, a jeśli widz na to pozwolił, obejmował go w czułym, intymnym uścisku. Scena ta była niesłychanie nastrojowa i nad wyraz wymagająca, zarówno dla tancerza jak i osoby, przed którą „kochanek” odsłaniał duszę.

Od romansu był już tylko krok do psychodeli, ponieważ kolejnym obrazem była Kobieta na huśtawce Guntera von Hagensa. Tancerka przywieszona pasami do ściany w niemalże identycznej pozie co bohaterka obrazu intrygowała wyglądem i zachowaniem. Groteskowym komentarzem do sceny skłaniającym do refleksji był utwór Marii Peszek Rosół, w którym artystka porównuje swoje ciało do mięsa śpiewając „filety z twojej kobiety”, czy też „wprost do ust, mój niedzielny biust”.

Absorbująca interpretacja obrazu Ambalaże, przedmioty, postacie Tadeusza Kantora była kolejnym zaskoczeniem dla widza. Pantomimiczny duet odznaczał się wyjątkową pomysłowością oraz surowym, aczkolwiek czarującym wykonaniem. Tancerki pomimo przywiązanych do ciała krzeseł, filiżanek, czajników, a nawet lamp przymocowanych do dłoni (symbol rzetelnego przekazu) z dystansem i gracją poruszały się względem publiczności zapraszając na „teatralną” herbatę, o czym świadczyć miały filiżanki pozostawione do dyspozycji widza.

Krakowski Teatr Tańca równie ciekawie zespolił trzy obrazy: Krzyk Muncha, Taniec Matissa oraz Sąd Ostateczny Memlinga w jeden wieloznaczny przekaz.  Włączenie interpretacji Tańca w ruchomą ilustrację Sądu Ostatecznego podsycanego dodatkowo stanowczym kazaniem było oryginalnym i odważnym połączeniem. Wijące się z bólu postaci sąsiadujące ze schematycznie współpracującą grupą tworzyły skłaniające do głębszych rozważań niepokojące obrazy. Tancerze chcieli, by widzowie samodzielnie odnaleźli ślady Krzyku wśród zagadkowych twarzy artystów.

Równie mocno pobudzała intymna interpretacja obrazu Rue des Moulins H. De Toulouse-Lautreca. Przy wejściu do toalety, w której solistka odgrywała przesiąkniętą goryczą i rozżaleniem scenęustawiła się potężna kolejka widzów zaintrygowanych donośnym krzykiem pragnących zobaczyć choć kilka przerysowanych gestów znakomitej aktorki. Tancerka fascynowała niewzruszoną postawą, złośliwym usposobieniem, kokietowała publiczność (szczególnie podczas beznamiętnego opryskiwania przechodniów nadmiarem dezodorantu). Scena dostarczała mnóstwa emocji: intrygowała, szokowała, wzbudzała poczucie żalu, podziw, a nawet pokusę.

Ostatnim obrazem były Trzy Gracje Lucasa Cranacha, przy którym równie dobrze można było zatrzymać się na początku trasy. Solo tancerki w znacznym stopniu deformowało tradycyjnie interpretowane pojęcie „gracji”. Elementem łączącym obraz Cranacha i jego przestrzenną ilustrację z pewnością był piach, po którym stąpają kobiety. Wygląd natomiast - obdarta sukienka, stare buty trekkingowe oraz bezbarwny ruch wyzutej z energii tancerki, monotonnie poruszającej się w obszarze trzech zbiorników z piaskiem kontrastował z ogólnie przyjętymi wyobrażeniami piękna. W spektaklu mogliśmy zobaczyć także interpretację obrazów Autobus B. Linkego, Kobiety brzemienne X. Dunikowskiego, Chochoły S. Wyspiańskiego, Dawid z głową Goliata M. Caravaggia oraz Przepraszam, gdzie tu są toalety? M. Maciejowskiego.


Art Color Ballet Tabula Rasa
Ostatniego dnia Krakowskich Spotkań Baletoffowych publiczność miała okazję zobaczyć malowniczy spektakl Art Color Ballet - Tabula Rasa. Było to widowisko łączące w oryginalny sposób taniec, muzykę i malarstwo. Zespół tworzą nie tylko profesjonalni tancerze, ale i utalentowani plastycy, dzięki którym wzory malowane na ciałach artystów stanowią nieodłączny element scenicznego wizerunku zespołu. Co więcej, sami tancerze bawią się sztuką malarstwa tworząc obrazy w trakcie odgrywania spektaklu. Warta podkreślenia była także imponująca wystawa fotograficzna Art_Color_Ballet, autorstwa Wacława Wantucha i Sylwii Boryczko towarzysząca wydarzeniu.

Tabula Rasę rozpoczyna scena narodzin głównego bohatera. Pośród przygaszonych świateł tancerz powoli wydobywa się z kokonu umieszczonego po środku sceny. Tajemniczy klimat wzbogaca pojawienie się dwóch złowróżbnych, czarnych postaci przemykających po scenie lekko niczym duchy. Nagle na deskach teatru nieregularnie pojawiają się tancerze. Symultanicznie tworzą duety w rytm psychodelicznej muzyki, zapełniają Tabula Rasę malowidłami i fragmentami zdarzeń. Chaos choreograficzny nieco spowalnia scena, w której tancerze zasiadając tyłem do widza ekspresyjnie rozbijają niebieskie i czarne farby na swoich ciałach zmieniając przez to kolorystykę i klimat widowiskowej sceny.  Przed oczyma widza dokonuje się akt twórczy obrazujący historię życia człowieka raz za razem zmuszanego do dokonywania niełatwych wyborów.

Tabula Rasa obfituje w piękne i doskonale wykonywane konfiguracje ruchowe. Każdy gest jest dopracowany i przepełniony emocjami dojrzałych scenicznie tancerzy. Jest to dostrzegalne w duetach głównego bohatera smakującego dotyku napotykanych tancerek. Jednakże ta jedna, która darzy go prawdziwym uczuciem jest przez niego bezlitośnie ignorowana. W chwili kiedy tancerz dostrzega swój błąd, następuje gwałtowny zwrot akcji stanowiący najpiękniejszą scenę w spektaklu. Pośród czerwonych świateł rozpoczyna się burzliwy duet pary kochanków. Tancerz za wszelką cenę próbuje na nowo przekonać do siebie zdradzoną kobietę. Niesamowicie porywczy, a zarazem liryczny taniec pochłania widza z minuty na minutę obfitując w piękne podnoszenia, zatrzymania akcji, intymne, ukradkowe pocałunki. Tancerka ubrana w długą, czarną spódnicę zniewala rozszalałego kochanka każdym ruchem. Kokieteryjnie odrzuca pieszczoty, nęci fałszywą nadzieją na przebaczenie, by wreszcie bezapelacyjnie wyrzucić go z serca.

Zwieńczeniem Tabula Rasy było rytualne obrysowanie ciała tancerza kolorystyczną miksturą symbolizującą popełnione błędy. To spod jej ciężaru  bohater nie potrafił się wydostać. Może pewnego dnia otrzyma jeszcze jedną szansę?

 

Teatr Tańca DFEverybodyskin
Ostatnim zaprezentowanym spektaklem było Everybodyskin Teatru Tańca DF. Polsko- hiszpański projekt ulicznego teatru, podobnie jak widowisko Art Color Ballet rozpoczyna scena, w której cztery bohaterki wyłaniają się z kokonów. Jednak tym razem akcja została osadzona w  intrygującej geometrycznym kształtem konstrukcji architektonicznej.

Spektakl przede wszystkim zwraca uwagę na pojęcie cielesności, bezpośrednio odnosząc się do tematu ludzkiej skóry. Każdą z czterech tancerek można porównać do literackiego Everyman’a, wywodzącego się jeszcze z średniowiecznego moralitetu. Najbardziej charakterystycznym elementem przedstawienia jest zarówno urokliwa gra świateł czy projekcje video, jak i przykuwające uwagę kostiumy artystek. Cieliste stroje tancerek, złożone z wielu ukrytych, elastycznych taśm nie tylko bezpośrednio nawiązywały do tytułu, ale także stanowiły istotny element wykonywanej choreografii. Spektakl został oparty na koncepcie ciągłej interakcji pomiędzy bohaterkami: wzajemnym przyciąganiu i nieustannej walce o hegemonię w „stadzie”. Z ich ruchu przebijało nieprzyjemne uczucie dyskomfortu tańca, przez co performerki wskazywały na analogię do jakości życia ogółu. Ciekawa była także końcowa partia Everybodyskin obfitująca w płynne przejścia pomiędzy sekwencjami oraz plastyczne konfiguracje ruchowe. Tancerki impulsywnie tworzyły duety, by w następstwie przeobrazić się w energiczny tercet, wysuwając jednocześnie solistkę na pierwszy plan.

Zważając na mnogość partii tańczonych na podłodze, fatalne usadowienie widowni powinno podlegać stanowczej krytyce. Już w trzecim rzędzie z trudnością oglądało się fragmenty choreografii wykonywane w pozycji wertykalnej, by nie wspomnieć już o dolnych partiach kompozycji. Myślę, że należałoby także zmienić kolejność przedstawień, ponieważ tak krótki odstęp czasu dzielący Tabula Rasę - ewidentnie bardziej zjawiskowy spektakl, oraz Everybodyskin, negatywnie wpłynął na odbiór wspomnianego projektu, który mimo iż absorbujący, nie oszołomił publiczności tak jak propozycja Art Color Ballet.


Wydarzenia towarzyszące Krakowskim Spotkaniom Baletoffowym:
Wystawa fotografii Art Color Ballet
„Urban Ballet – czyli balet w przestrzeni miejskiej” Maciej Rauer
Warsztaty taneczne oraz konkurs KONTRAKCJA (K-rakowskie O-twarte N-owe
T-aneczne A-kcje i R-eakcje)

XXI Krakowskie Spotkania Baletoffowe (19-21.10.2012)

Kielecki Teatr Tańca
Sny
Choreografia, scenografia: Jacek Tyski

fot. Marcin Boruń

Krakowski Teatr Tańca
R.U..C...H....G.....A.......LL.......E........R.......Y
Koncept/aranżacja przestrzeni: Eryk Makohon
choreografia: Eryk Makohon/ zespół

Art. Color Ballet
Tabula Rasa
Projekt, reżyseria, choreografia: Agnieszka Glińska

fot. Andrzej Janikowski

Teatr Tańca DF
„everybodyskin” (PL)
Reżyseria i choreografia: Barbara Wysoczańska