W czwartek krakowska Manggha stała się miejscem niecodziennego koncertu. Podczas tego wieczoru wystąpiły trzy zespoły, których twórczość określa się najczęściej mianem szeroko pojętego, instrumantalnego post-rocka.
W wypełnionej po brzegi sali koncertowej jako pierwszy na scenie pojawił się nasz rodzimy zespół *Tides From Nebula*, którego członkowie byli też głównymi organizatorami koncertu, za co należą się im wyrazy uznania. Podczas występu warszawiacy zaprezentowali głównie utwory ze swojej debiutanckiej płyty „Aura”. Było mocno, ciężko i melodyjnie. Jednak po dwóch pierwszych utworach muzyka Tides From Nebula zaczęła odrobinę nużyć, szczerze mówiąc miałem wrażenie, jakbym cały czas słuchał tego samego utworu. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół ma w sobie spory potencjał, który w przyszłości z pewnością ujawni. Mnie jednak czegoś w ich muzyce na razie brakuje.
Potem przyszedł czas na koncert drugiego zespołu tego wieczoru, a pierwszego zagranicznego, czyli amerykańskiego *Caspian*. Znając ich twórczość z płyt, spodziewałem się mocnego uderzenia, ale to co usłyszałem, znacznie przerosło moje oczekiwania.
Jedyne określenie jakie przychodzi mi do głowy na to co zobaczyłem to muzyczny tajfun. Podczas swojego niespełna czterdziestominutowego występu Amerykanie zaprezentowali to, co w ich muzyce najlepsze – melodię, energię oraz klimat. Ich żywiołowa gra dość mocno pobudziła zebraną publiczność, która nagradzała zespół gromkimi brawami. Usłyszeć można było utwory z płyty „The Four Trees” oraz z wydanego właśnie albumu „Tertia”. Najmocniejszym punktem koncertu Caspiana był jednak ostatni utwór, kiedy to na scenie pojawiło się sześciu (!) perkusistów, którzy na różnego rodzaju bębnach wybijali szalony rytm.
Około godziny 22.00 przyszedł czas na kulminacyjny punkt tego wieczoru, czyli koncert zespołu *God Is An Astronaut*. Od samego początku Irlandczycy prezentowali się świetnie, udowadniając przy okazji, że są świetnymi instrumentalistami. Grupa zagrała swoje najlepsze utwory, pochodzące zarówno z ich ostatniej płyty, jak i z wcześniejszych albumów. Całość oprawiona była dodatkowo bardzo sugestywnymi i przejmującymi filmami video, które potęgowały odbiór muzyki. Warto podkreślić, że występ God Is An Astronaut charakteryzował się świetnym brzmieniem, dzięki czemu muzyka była jeszcze bardziej klimatyczna. Po prawie godzinie grania, zakończonej bardzo hałaśliwym, kakofonicznym wręcz utworem, podczas którego również pojawili się dodatkowi perkusiści z blachami (co jednak nie miało już takiej siły wyrazu jak przy Caspian), zespół zszedł ze sceny. Głośne owacje publiczności sprawiły jednak, że Irlandczycy pojawili się ponownie
i dziękując za ciepłe przyjęcie zagrali utwór na bis, kończący ten niezwykły wieczór.
Krakowskie Muzeum Sztuki i Techniki MANGGHA
10 września 2009
« powrót