W sumie całość zamknęła się w trzydziestu zeszytach, z czego dwadzieścia pięć pochodziło z tytułu regularnego, cztery złożyły się na miniserię „Ashbringer”, a wisienką na torcie był one-shot „Beginnings and Ends”. Wszystko skończyło się w połowie grudnia 2009 roku, kiedy cały projekt został skasowany. WildStorm zapowiedział, że rezygnuje z formatu zeszytowego, a kolejne komiksy ze świata Warcrafta będą ukazywały się w formie powieści graficznych. Pierwsza z nich miała się pojawić w 2010 roku. Do tej pory wydawnictwo zostało wchłonięte przez DC Comics, którego pozostawało imprintem. Już pod tym świetlistym sztandarem ukazała się miniseria „Curse of the Worgen”, a w zapowiedziach DC na wrzesień znajduje się pełnometrażówka „Pearl of Pandaria”.



Historia zawarta w pierwszym tomie rozgrywa się równocześnie z wydarzeniami przedstawionymi w „The Burning Crusade”. Na brzegach Kalimdoru zostanie odnaleziony pozbawiony pamięci człowiek.
Lo`Gosh, bo takie imię przyjmie rozbitek, pod opieką ogra Rehgara stanie się gladiatorem walczącym w Karmazynowym Kręgu. Ale los dla młodego wojownika i jego towarzyszy broni – krwawej elfki Valeery Sanguinar i Brolla Bearmantle`a z nocnych elfów – zaplanował coś zupełnie innego. Na początek będą musieli przezwyciężyć dzielące ich różnice i odkryć tajemnicę pochodzenia Lo`Gasha…

Co ciekawe, autorzy oddelegowani do pracy nad komiksową wersją „WoWa” – Walter Simonson i Ludo Lullabi – to twórcy z dwóch zupełnie innych bajek, ucieleśniający klasyczne połączenie rutyny z młodością. Walter Simonson jest żyjącym klasykiem komiksu superbohaterskiego, który zapisał się przełomowym runem w „The Mighty Thor” w latach osiemdziesiątych. Mający 65 lat artysta wciąż pozostaje aktywny w branży, pracując między innymi nad „The Judas Coin” i rysując dla Marvela Mścicieli. Pozostał wierny swojemu charakterystycznemu stylowi opowiadania historii, który bardzo odstaje od współczesnych trendów, zarówno w światku komiksowym, jak i w szeroko pojętym przemyśle rozrywkowy. Ale nie tylko pod względem estetyki – świat Hordy i Sojuszu dla Simonsona to również terra incognita. Jak sam przyznaje, gra go nie wciągnęła, a więcej informacji czerpał z otoczki – stron, powieści, komiksów. Uniwersum Warcrafta lepiej zna jego wnuk, Nikolai, czy właśnie Ludo Lullabi, deklarujący się jako zagorzały fan produkcji Blizzarda. Uproszczony, zdeformowany i mocno mangujący styl rysownika doskonale pasuje do estetyki, w jakiej utrzymana jest gra. Praca przy „WoWie” jest dla niego spełnieniem marzeń, podczas gdy Simonson traktuje ją raczej jako kolejne zlecenie.



Scenarzysta bez zażenowania przyznaje, że przy pisaniu skryptu bardzo często zwracał się do ludzi z Blizzarda z prośbą o konsultację, merytoryczne wsparcie i ustalenie, czy proponowane przez niego pomysły i rozwiązania nie kłócą się z mitologią i duchem Warcrafta. To, na ile komiksowe „World of Warcraft” jest wierne pierwowzorowi, najlepiej ocenią hardcorowi fani gry, jedno jest pewne – w przygodach drużyny Lo`Gosha Simonson i Lullabi chcą zaprezentować jak najwięcej świata z gry. Pojawia się sporo lokacji, przedstawione zostają niektóre rasy z ich zwyczajami, cechami etc., zarysowana zostaje historia, a fabuła wydaje się momentami pretekstem do pomieszczenia na kadrze jak najwięcej elementów charakterystycznych dla „WoWa”.

Simonson sklecił dość konwencjonalną opowiastkę, która, gdyby na przykład została wydana w Europie i nie mała nic wspólnego z grą, w którą grają miliony maniaków elektronicznej rozgrywki na całym świecie, przeszłaby zupełnie bez echa. Rzeczy, które Egmont prezentuje w „Fantasy Komiks”, w większości trzymają wyższy poziom, co może być dowodem na to, że amerykanie lepiej radzą sobie z superhero niż z fantasy.


World of Warcraft #1
scenariusz: Walter Simonson
rysunki: Sandra Hope, Ludo Lullabi
tłumaczenie: Jakub Kowalski
Egmont, 5/2012