Wchodząc do górnej sali Arsenału wrażenie konsternacji nie ulega zmniejszeniu, wręcz przeciwnie. Pomimo tego, że większość zgromadzonych prac została wykonana z przedmiotów dość przypadkowych, jak na prowizorkę przystało, to estetyczny pejzaż wystawy (szczególnie widocznie w przypadku pierwszej części ekspozycji), zdaje się przemyślany i zaplanowany. Kompozycja przestrzeni przyćmiewa kategorie doraźności, efemeryczności czy też niechlujstwa. Ekspozycja jest przejrzysta, wręcz wyestetyzowana, a każdy obiekt zdaje się znajdować w niej swoje uzasadnienie. Można by sobie zadać pytanie – gdzie ta prowizorka? Dopiero indywidualna lektura każdej z prac wyłania ich ulotny charakter, odsłania żartobliwe oraz zaskakujące niuanse.
Honza Zamojski, Projekt piramidy
Dominujący nad krajobrazem wystawy, kilkumetrowej wysokości Projekt Piramidy Honzy Zamojskiego, już od pierwszych chwil skupia uwagę widza. Pojawiający się już wcześniej motyw piramidy w twórczości Zamojskiego (wcześniej wykonał Monumentalną statuę cukru; Monumental Statues, Galeria KIM?, Ryga 2011), tym razem w zdecydowanie większej skali przybiera formę charakterystycznej dla artysty zabawy znaczeniami. Piramida pozbawiona jest wyniosłości, rozmachu, bijącego majestatu, jaki znamy z historii. Nie ma też ciężkich, masywnych bloków z kamienia, które są w stanie przetrwać wielowiekową próbę czasu. Zamiast tego są lokalne „pyry” w siatkowych workach, wspartych na drewnianej konstrukcji, pnące się prawie po sam sufit galerii.
Emmeline de Mooji
U jej podnóża rozciągają się obiekty i kolaż Emmeline de Mooij’i, pozostające w bliskim związku z pracami Alicji Bielawskiej i Gizeli Mickiewicz. Diametralnie różne podejście do przedmiotu, reprezentowane przez artystki, daje bardzo ciekawy efekt.
Emmeline de Mooji
Można powiedzieć, że obiekty de Mooij opowiadają same o sobie, badając relacje różnorodnych materii w kilku wariantach.
Gizela Mickiewicz, Zostanie w swoim najlepiej
Najbardziej dosłowną realizacją jest obiekt Gizeli Mickiewicz Zostanie w swoim najlepiej. Estetycznie i formalnie – idealny przykład prowizorki, sprawiający wrażenie, że mocniejszy powiew wiatru mógłby obalić całą konstrukcję. Kontekst wystawy jest nieco zwodniczy w tym przypadku. Ograniczyć może tylko do ogólnej, powierzchownej optyki przyjętej przez widza. To, co istotne w twórczości Mickiewicz, przejawia się w niezwykle wnikliwym wdrażaniu się w strukturę przedmiotu, wrażliwości na jego nieco już zużytą materię oraz odejście od jego pierwotnej roli. Obiekt artystki jest formą gry przedmiotem, znaczeniem i funkcją, jaka jest mu przypisana. Taka praktyka ukazuje zupełnie nową perspektywę. Zrywa z utartą logiką, wzmaga wrażliwość, rozmywa pierwotny sens, niedopowiedzenie otwiera przedmiot na nowe zastosowania.
Alicja Bielawska, Popołudniami
Wspólny mianownik z pracą Mickiewicz znajdują realizacje Alicji Bielawskiej. Trzy obiekty zaprezentowane podczas wystawy odsłaniają dwupłaszczyznową naturę obiektu. Przyjmując poetycką formę, przeniesione do przestrzeni galerii przedmioty codziennego użytku (wykładzina wypełniona syntetycznym tworzywem – Leżenia; zasłona – Śnitki; materiałowa płachta – Popołudniami) oderwane od swojej pierwotnej funkcji, sprawiają, że najważniejsza staje się ich fizyczność – kształt, kolor, materia.
Piotr Łakomy, Bez tytułu
Kolejna część ekspozycji jawi się zupełnie inaczej – od progu drugiej sali bije chłodem. W przeciwieństwie do pierwszej, gdzie prezentowane prace emanowały kolorem i zróżnicowaniem form, w tym przypadku sytuacja jest skrajnie odwrotna. Zimne światło padające z końca pomieszczenia potęguje surowość monochromatycznych brył instalacji Piotra Łakomego. W przypadku tej realizacji znaczenie prowizoryczności zostało odwrócone na modłę minimalistycznej wrażliwości. To, co niedoskonałe u Łakomego, to gotowy przedmiot lodówka), w pełni funkcjonalny i aż nadto przekombinowany. Perfekcji upatruje w czystej, prostej formie, starannie wykonanej bryle oraz materii, z jakiej powstała. Świadome odejście od koloru, zredukowanie formy, wydobywa wartości przyćmione nadmiarem obrazów, kształtów, treści, wzmagając uwagę widza na szczegóły tych surowych, czarno – szarych bloków.
Dan Rees, White
Kontrapunktem do przeważającej ilości obiektów pokazanych na wystawie jest wideo pod tytułem Merthyr Rising Dana Rees’a. Dość luźno związany z tematem wystawy film opowiada historię mieszkańców Merthyr Tydfil. W mieście, w którym lokalny market sprzedaje pond miarę białych skarpetek, a górnicza społeczność słynie z wyjątkowej stanowczości [1] , artysta wydobywa absurdy i kurioza, jakie w tej społeczności występują. Demaskuje czasowość, doraźność podejmowanych działań i cechującą ją pobieżność, która pomimo że wrosła w tkankę tamtejszej codzienności, to paradoksalnie jest wartością wyjątkowo trwałą. Oprócz wideo, artysta prezentuje na wystawie formę malarską, niknącą nieco w cieniu piramidy Zamojskiego. Praktyka malarska Rees’a, zbudowana na gruncie konceptualizmu, w pracy noszącej tytuł White jawi się w formie płótna pokrytego białą farbą, którego odbicie sąsiaduje z oryginałem.
Prowizorce daleko do swojego literalnego znaczenia. Pokazane podczas wystawy prace, przedmioty oderwane od przypisanej im funkcji, czasami skazane na zapomnienie poprzez ich niedoskonałości, w przestrzeni Arsenału nabierają nowego wydźwięku. Porzucając potoczną opnię o bezrefleksyjności prowizorycznych działań i ich efektów, wystawa intensyfikuje wrażliwość na materię przedmiotu, sposób jego funkcjonowania, otwiera go na nowe, urozmaicone zastosowanie. Nie jest przy tym pominięty widz, który wprowadzony do zupełnie innego porządku, świadomie bądź intuicyjnie, odkrywa przyjemność obcowania z przedmiotem.
PROWIZORKA
kuratorka: Anna Czaban
artyści: Alicja Bielawska, Piotr Łakomy, Gizela Mickiewicz, Emmeline de Mooji, Dan Rees, Honza Zamojski
Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu
2.04.-2.05.2012
Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach
1.06.- 15.07.2012
[1] Tekst do wystawy Merthyr Rising, New Galerie, 24 marca – 19 maja 2012, Paryż, http://www.newgalerie.com/expo_detail.php?categorie_id=10&article_id=275