SubPop narodził się w 1988 roku w Seattle z inicjatywy Bruce’a Pavitta oraz Jonathana Ponemana. Od początku mieli oni jeden cel: odkrywanie niszowych artystów i promowanie ich twórczości w skali globalnej. O undergroundowej inicjatywie zrobiło się głośno już rok później, kiedy Pavitt i Poneman, na fali rosnącego zainteresowania sceną muzyczną z Seattle, przede wszystkim rodzącym się ruchem grunge, zapłacili za przelot do miasta Everettowi True z brytyjskiego magazynu „Melody Maker”. Jego entuzjastyczny artykuł zatytułowany Seattle: Rock City tylko podsycił zainteresowanie nowymi zjawiskami muzycznymi zza Oceanu. Potem w historii SubPopu przychodzi sukces, a zarazem widmo upadku związane z Nirvaną – światowy boom na grunge spowodował, że borykająca się z trudnościami finansowymi wytwórnia stanęła przed koniecznością konkurowania na znacznie szerszym rynku, ze znacznie poważniejszymi, bogatszymi konkurentami.
Początek nowego wieku przyniósł przełom w fatalnej sytuacji wytwórni. Pavitt i Poneman decydują się na powrót do korzeni, do misji, czyli podboju świata, zwracając się z powrotem w stronę muzycznej alternatywy, niszowych twórców nieznanych szerszemu gronu odbiorców spod znaku indie popu i muzyki elektronicznej (Hot Hot Heat, Mogwai, CocoRosie, CSS, The Rapture, The Shins…) Na wydanej w ubiegłym roku płycie Shabazz Palaces, hip-hopowej grupy z Seattle, w kawałku Swerve... The Reeping of All That Is Worthwhile (Noir Not Withstanding), swoich wokali użycza THEESatisfaction i od tego występu zaczyna się ich przygoda z SubPopem. Tym sposobem wracamy do naszego zespołu.
Stas i Cat poznały się na uniwersytecie w Waszyngtonie za sprawą, jak same to nazwały, „kosmicznego super-zbiegu okoliczności”. Jako swoją inspirację podają m.in. jazzową flecistkę Bobbi Humphrey, która jako jedna z niewielu kobiet była w latach 70. związana z wytwórnią Blue Note. Same swoją muzykę określają tak: „psychodeliczno-funkowe, feministyczne opowieści s.f. okraszone ciepłem i głębią czarnego jazzu, porannego, niedzielnego soulu oraz rapu przywodzącego na myśl twórczość Elanie Brown, Ursuli Rucker oraz Q-Tip”. Chyba trudno o trafniejszą definicję. Zdanie to przypomina się przy słuchaniu ich kawałków, chociażby premierowego QueenS. Z jednej strony wyczuwalny jest charakterystyczny dla tzw. czarnej muzyki element buntu – akurat w tej konkretnej piosence bardziej w wokalu niż warstwie tekstowej (bo już we wcześniej wspomnianym utworze Shabazz Palaces słyszymy o United Negro Movement Improvement Act lub o czarnej magii i energii – to w Enchantruss) – z drugiej podtekst feministyczny („whatever you do, don’t funk with my groove”). Kształt całości nadaje psychodeliczny beat, wprowadzający niespokojny, hipnotyzujący, urywany rytm, charakterystyczny dla psychodelicznego solu, nazywanego też czarnym rockiem. Psychodeliczny soul narodził się w latach 60., rozwijał się intensywnie w latach 70., stając się ważnym impulsem dla narodzin funku i disco. Dzięki twórczości Jimiego Hendrixa psychodelia stała się istotnym elementem w twórczości afroamerykańskich muzyków, zwłaszcza tych związanych z wytwórnią Motown z Detroit, Michigan. Psychodeliczny soul, w odróżnieniu od psychodelicznego rocka, który stracił na popularności pod koniec lat 60., przetrwał do końca lat 70., stopniowo ewoluując w funk i disco.
W 2008 roku THEESatisfactiom zadebiutowały mixtapem That’s Weird, potem nagrały jeszcze: Show Motion, THEESatisfaction Loves Stevie Wander Why We Celebrate Colonalism, Transitions, Sandra Bollocks Black Baby. Same organizowały i opłacały swoje trasy koncertowe, bo jak przyznają, występ na żywo przed publicznością jest dla nich niezwykle ważny i inspirujący. Kawałki QueenS oraz Enchantruss z debiutanckiego albumu (do ściągnięcia za darmo ze strony SubPopu) tylko wzmagają apetyt na całość. Wydaje się, że o THEESatisfaction – „czarnej energii, czarnych kobietach, pokonujących lądy i oceany jednym skokiem” – jeszcze nie raz usłyszymy.