Joseph Mortimer Granville (Hugh Dancy) jest postacią jak najbardziej autentyczną. Lekarz, autor rozpraw naukowych i przede wszystkim wynalazca wibratora, stał się dla kobiecej masturbacji tym, czym był Martin Luther King dla działań na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów. Pod koniec XIX wieku w Wielkiej Brytanii poglądy na kobiecą cielesność nie odbiegały znacznie od tych średniowiecznych. Orgazm utożsamiano z penetracją, popęd seksualny i frustracja związana z jego niezaspokojeniem były odczytywane jako choroba psychiczna, macicy przypisywano mityczny status narządu niepokornego, chorobliwie aktywnego i powodującego u kobiet dolegliwości, zebrane pod wspólną nazwą: histeria. Ta wyimaginowana choroba, pozbawiona stałych objawów i diagnozowana z dużą dowolnością, zniknęła z listy chorób dopiero w drugiej połowie XX wieku! Jedynym na nią lekarstwem okazał się masaż waginy, wykonywany w gabinecie lekarskim, będący w gruncie rzeczy medycznie „usprawiedliwionym” gwałtem za pomocą palca.
W filmie Wexler cały ten proceder pokazany jest w bardzo lekki i okraszony rubasznym humorem sposób. Granville nieświadom faktu, że jego praktyka medyczna jest w gruncie rzeczy małą fabryką orgazmów, przyjmuje dużą ilość pacjentek, co skutkuje niedowładem prawej dłoni. W międzyczasie flirtuje z poprawną do granic możliwości córką swego pracodawcy, której pasją jest gra na instrumentach oraz frenologia. Wynalezienie urządzenia służącego do „masażu waginy” jest niejako koniecznością, ponieważ dłonie młodego doktora słabną i przestają spełniać swoje zadanie.
Na poboczach głównego wątku opowiadana jest nieco inna historia, która prawdopodobnie miała rozgrzeszyć film z wręcz prostackiego sposobu potraktowania tematu histerii. Charlotte Darlymple (Maggie Gyllenhaal) jest dziewczyną z dobrego domu, która zamiast leżeć i pachnieć, woli pomagać pokrzywdzonym kobietom i dzieciom. Organizuje przytułek, szkółkę i walczy o równouprawnienie. Jest zlepkiem stereotypowych przedstawień wczesnych feministek. Głośna, z potarganymi włosami, byle jak ubrana i przede wszystkim, dla zasady skłócona z każdym napotkanym mężczyzną. Nie jest ani postacią barwną, ani specjalnie widowiskową. Podobnie jak wszyscy inni bohaterowie Histerii, posiada bardzo ograniczony rys psychologiczny i doskonale reprezentuje świat, w którym istnieje arbitralny podział na białe i czarne, bez uwzględniania szarości.
Oczywiście Histeria w zamierzeniu nie miała być dramatem, pogadanką o kobiecej seksualności ani biografią. Niestety, reżyserka postanowiła dodać nieco wartości merytorycznej do głupiutkich żartów i stworzyła dziwaczną hybrydę, w której z jednej strony śmieszyć ma nas wielokrotne wdepnięcie w końskie odchody, a z drugiej powinniśmy zadumać się nad losem bitych, szykanowanych i krzywdzonych w majestacie prawa kobiet. Wexler zrobiła film, który z jednej strony jest nieporównywalnie lepszy od rodzimych komedii romantycznych, ale z drugiej, próbowała połączyć zbyt wiele nieprzystających do siebie rodzajów humoru. Delikatna aluzja łączy się tu z przerysowaniem i rynsztokowym żartem. Przez to film nie ma grupy docelowej, bo dla jednych może okazać się zbyt przaśny, a dla innych zbyt przytłaczający swym wydźwiękiem.
Histeria, nosząca w polskiej wersji podtytuł Romantyczna historia wibratora, świadczący o niesłabnących zapędach poetyckich lokalnych tłumaczy, jest filmem ciężko strawnym. Być może ktoś się zaśmieje kilka razy, być może ktoś inny doceni zapał demaskatorski wymierzony w patriarchat. Bardziej jednak prawdopodobne, że obie strony poczują niedosyt i lekkie skołowanie. Seans Histerii będzie zdecydowanie lepszym pomysłem niż wybranie się na rekordowo zły Sztos 2, ale czy takie porównanie można uznać za nobilitujące? Trochę szkoda, że sztampa i bezrefleksyjność zdominowały film, który miał duży potencjał na naprawdę zabawną komedię, niosącą przy okazji odrobinę treści.
Histeria. Romantyczna historia wibratora (Hysteria)
reżyseria: Tanya Wexler
scenariusz: Jonah Lisa Dyer, Stephen Dyer
grają: Maggie Gyllenhaal, Hugh Dancy, Rupert Everett, Jonathan Pryce, Felicity Jones i inni
kraj: Wielka Brytania
rok: 2011
czas trwania: 95 min
Premiera: 2 marca 2012 (Polska)
Hagi
Maciej Badura - rocznik '85. Kulturoznawca, amerykanista, Ph. D. wannabe. Interesuje się amerykańskim kinem niezależnym, filmem kanadyjskim, queerem i transgresją wszelkiego rodzaju. Kiedyś napisze monografię o Harmonym Korine. Nade wszystkich ceni sobie Todda Solondza. Nałogowo ogląda seriale. Platonicznie zakochany w Sashy Grey, Williamie Faulknerze i telewizyjnych programach o sprzątaniu.
Za seans dziękujemy Krakowskiemu Centrum Kinowemu ARS