W każdej z nich pisarz posłużył się tym samym schematem: główny bohater z jednej strony zmaga się z zawirowaniami w życiu prywatnym (problemy z porozumieniem się z przełożonymi i bliskimi), z drugiej – prowadzi dziennikarskie śledztwa w sprawie seryjnych zabójstw, dokonywanych zwykle przez zaburzonych psychicznie i emocjonalnie zwyrodnialców, nie raz, nie dwa ryzykując swoje i współpracowników życie oraz zdrowie, i wchodząc w paradę inspektorowi Ziębie.
Dlaczego jestem zdania, że Marionetki są lepsze od poprzednich części cyklu? Proza kryminalna Jaszczuka nabrała fabularnego oddechu. W poprzednich książkach autor koncentrował uwagę przede wszystkim na wątku kryminalnym, w nowej zdecydowanie więcej miejsca poświęcił przybliżaniu specyfiki relacji – co tu kryć, pokomplikowanych – Sterna z bliskimi i współpracownikami. Coraz ciekawszy, by tak rzec – namacalny, staje się też w powieściach Jaszczuka obraz Lwowa lat 30. ubiegłego wieku. Oczywiście, niektórych czytelników może drażnić drobiazgowość opisów miasta i lokalnego kolorytu. Jednak inaczej być – jak sądzę – w tym przypadku nie może. Kryminały takie, jak Jaszczuka – podobnie zresztą jak teksty należące do popularnego swego czasu nurtu „małych ojczyzn” – stanowią coś w rodzaju literackich wypraw do zaginionych światów, miejsc, które przeorała, zniszczyła Historia. Pewna antykwaryczna skrupulatność jest więc w nich niezbędna. W końcu, Marionetki to nie jest tylko i wyłącznie opowieść o krwawych zbrodniach. Na szczęście.
Paweł Jaszczuk, Marionetki,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2012
Robert Ostaszewski - pisarz, krytyk literacki, wydał (wraz z Martą Mizuro) powieść kryminalną Kogo kocham, kogo lubię. Wkrótce nakładem wydawnictwa W.A.B. ukaże się jego kolejny kryminał Sierpniowe kumaki napisany wspólnie z Violettą Sajkiewicz.
Tekst pochodzi z blogu Autora