Podczas trzynastego dnia Festiwalu Boska Komedia odegrany został spektakl Ojciec Agaty Dudy-Gracz. Jest to jedna z inscenizacji, które mieszając patos z przyziemnością życia, uzyskują niezwykły efekt obrzydzenia wyższością. Widzowie, chcąc zasiąść na widowni, muszą przejść przez spowitą w ciemnościach scenę, która po części przypomina kościół. Po bokach na wysokich drabinach stoją realistyczne, żywe posągi świętych: Sebastiana (Maciej Nerkowski), Dionizego (Sławomir Rokita) i Julianny (Teresa Lipinski). Mimo swojej wzniosłości, rzeźby te oddają się czysto ludzkim zabawom, reagują śmiechem w okropnej scenie gwałtu, przekrzykują się, chcąc udowodnić większą rangę swojej „świętości”.

Centrum sceny jest mieszkaniem Ojca (Tomasz Międzik) i Matki (Ewa Worytkiewicz), zaznaczonym symbolicznie poprzez dwa stoły i napisy na ziemi: „kuchnia” i „pracownia”, oddzielających już na wstępie sferę życia oraz sztuki. W przedstawionym na scenie świecie wszystko ma swoje miejsce: rzeźbiarz króluje w pracowni, jest całkowicie oddany swojej twórczości. Zaspakajanie potrzeb fizjologicznych jest dla niego przykrym obowiązkiem. Ojciec odgradza się wysokim murem od życia rodziny, nie rozmawia z Matką, nie interesuje się problemami Córki. Wkracza w przestrzeń domu, zaznaczoną symbolicznie stołem kuchennym, cichaczem, niczym intruz. Pośpiesznie wraca do sakralizowanej przez siebie sfery, w której sam ustala reguły i do której nikogo innego w pełni nie dopuszcza. Matka natomiast, pogodzona z obojętnością męża, nosi na barkach ciężar związany z utrzymaniem domu.
Oddaje się w pełni codzienności, jest przeciwnością męża, stąpającą mocno po ziemi. Nie interesują jej artystyczne uniesienia. Tak więc przestrzeń sceniczna ma swoje odzwierciedlenie w bohaterach: wszechobecne są kontrasty, które w tej plastycznej przestrzeni tworzą całość.

Matka to kobieta prosta, zamartwiająca się cenami artykułów spożywczych, wyrażająca swą troskę o męża poprzez ciągłe karmienie go. Ojcu pomaga Czeladnik (Tomasz Wysocki) - ograniczony umysłowo, kierujący się wyłącznie instynktami mężczyzna. To człowiek, który nie potrafi zmienić swoich przyzwyczajeń, po domu porusza się zawsze w jeden sposób, z góry wytyczonymi drogami. Reprezentuje on pierwiastek Natury. Dla rzeźbiarza najważniejsza jest sztuka. Od samego początku dąży on do perfekcji, wzniesienia się ponad przeciętność. Dobrą okazją do zademonstrowania swoich umiejętności jest zlecenie przez biskupa wyrzeźbienia krucyfiksu. Duchowny chce mieć w kościele nadzwyczajnego Chrystusa, patetycznego, zatrważającego, który wyglądałby tak, jakby dopiero oddał ostatnie tchnienie. Wszelkie próby stworzenia idealnej rzeźby kończą się fiaskiem. Za każdym razem Ojciec niszczy figury Chrystusa, przeświadczony o ich niedoskonałości. Ostatnią nadzieją jest młody chłopak imieniem Jur (Krzysztof Piątkowski), który ma „dobrą twarz”. Staje się dla Ojca natchnieniem.

W pogoni za ideałem ważne momenty w życiu stają się jedynie epizodami. Śmierć żony przy porodzie Córki (Karolina Kominek), dorastanie dziecka i jego potrzeby – to wszystko jest dodatkiem, nieistotnym elementem. Dla Ojca nie ma znaczenia, że samotna Córka pada ofiarą lubieżnego Czeladnika, traktującego ją jak przedmiot, do którego ma pełne prawo. Wychowywana w domu bez miłości, dziewczyna nie poznaje wzorców prawidłowych stosunków międzyludzkich. Dopiero dzięki Jurowi Córka  odnajduje smak prawdziwego uczucia. Jego przybycie wpływa na życie całego domu; przynosi cień nadziei, że ten świat wynurzy się z mroków podniosłej, ale bezwartościowej, sztuki i skąpie się w blasku żywych, prawdziwych emocji. To postać próbująca pogodzić świat sztuki z codziennym życiem, pokazując, że nie trzeba ich bezwzględnie oddzielać. Chłopak jest jedyną osobą, która wierzy w sukces pracy rzeźbiarza, broni go w rozmowie z dziewczyną, która wie, że mania Ojca nie będzie miała końca, że człowiek nie jest w stanie stworzyć niczego idealnego.

Córka ma rację. Okazuje się bowiem, że odlew ciała Jura, które wydawało się doskonałe, odbiega od ideału. Jak mówi Ojciec, wyrzeźbiony Chrystus „jest zbyt martwy”. Niezbędne jest przejście granicy, wyzbycie się zasad i przejęcie roli Boga. Rzeźbiarz decyduje, że jedynym sposobem na osiągnięcie celu jest poświęcenie życia człowieka (Jura), odtworzenie ukrzyżowania Chrystusa z całym jego cierpieniem, ranami, wreszcie oddaniem ostatniego tchnienia. Ojciec domaga się więc praw boskich, będąc jedynie człowiekiem. W chęci wzbicia się ponad ludzkie możliwości, nie dostrzega istoty życia – tych potężnych, lecz możliwych do odczucia i doświadczenia sił – miłości i szczęścia. Co więcej, odbiera je innym – swojej żonie i Córce.

Spektakl, dzięki sugestywnej i genialnej grze aktorów, atmosferze patosu i jednocześnie codzienności, pokazuje świat na granicy rozpadu. Z jednej strony człowieka, który chcąc być Bogiem, pragnie stworzyć dzieło doskonałe, z drugiej, będąc jedynie mężczyzną z krwi i kości, tu na ziemi niszczy swoją rodzinę, ich i swoje życie. To wszystko, co mogło mieć wartość i sens.


Ojciec
Teatr im. J. Słowackiego, Kraków
Autor sztuki: Oskar Tauschinski
Reżyseria: Agata Duda-Gracz
Scenariusz: Agata Duda-Gracz
Muzyka: Jacek Ostaszewski
Scenografia: Agata Duda-Gracz

Obsada:
Matka:  Ewa Worytkiewicz
Córka:  Karolina Kominek
Ojciec:  Tomasz Międzik
Jur:  Krzysztof Piątkowski
Czeladnik:  Tomasz Wysocki
Św. Dionizy:  Sławomir Rokita
Św. Sebastian :  Maciej Nerkowski
Św. Julianna:  Teresa Lipinski

Fot. archiwum teatru