W poprzednich odcinkach

PILOT SERIALU: Kraje, których nie ma
Odcinek pierwszy: Suka
Odcinek drugi: Trup Anny K
Odcinek trzeci: Kostnica
Odcinek czwarty: Dzień żywych trupów w mieście Ołomuniec
Odcinek piąty Wschodnio(środkowo)europejska psychoterapia
Odcinek szósty: Zły kot
Odcinek siódmy: Krew na białych adidasach
Odcinek ósmy: Inni
Odcinek dziewiąty: Po ciemku
Odcinek dziesiąty: Trpaslik

Anna, która rozbiła samochód Darka – wyrzuconego z pracy dziennikarza – i Robeta – jego psychoterapeuty z bruzdą wisielczą na szyi – okazała się martwa. Żeby było weselej, martwa była już wtedy, kiedy rozbijała im samochód. Tak przynajmniej wynikało z czeskiego brukowca, który kupił Robert. Było tam jej zdjęcie, martwej na ołomunieckim Rynku. W kostnicy Darek i Robert oglądali jej zwłoki. Jej, albo kogoś bardzo do niej podobnego. Żeby było jeszcze weselej, zaraz po tym, jak wyszli z kostnicy, Anna do nich zadzwoniła. Powiedziała, że jest w Ostrzyhomiu, na granicy węgiersko-słowackiej, i że czeka.

W ten sam wieczór Darek i Robert dowiedzieli się, że w rzeczonym Ostrzyhomiu, poza Anną, jest jeszcze jedna niewytłumaczalna rzecz. Tak się oto porobiło,  że gdy na całym świecie jest dzień, to w Ostrzyhomiu jest noc. I odwrotnie. Anomalia, której nikt nawet nie próbuje wyjaśnić, bo kłóci się już z forpocztą zdrowego rozsądku. Do tego na drogach Czech i Słowacji (póki co) pojawili się Inni. Ludzie, którzy wyglądają, jak ucieleśnienie stereotypu o wschodnich Europejczykach. Jeżdżą śmierdzącymi, kwadratowymi samochodami wypakowanymi po brzegi kiepskim towarem na sprzedaż. I sami śmierdzą.

Darek i Robert dowiadują się o tym wszystkim w hotelu w Ołomuńcu prowadzonym przez Australijczyka Dave’a, domorosłego poszukiwacza duchów. Spotykają też byłą dziewczynę Darka, Martę Kabat. Marta jest dość zawieszona, ale urocza i potrafi zabić złego kota, co udowadnia. Do Ostrzyhomia walą z tego powodu telewizje całego świata. Jadą tam też nasi bohaterowie. Spotykają tam Annę.

I nagle wszystko staje na głowie.

Anna twierdzi, że nie nigdy i nigdzie nie było wzmianki o tym, że nie żyje, ale nigdy nie wywracała im żadnego samochodu. W gazecie, którą pokazuje jej Darek NIE MA zdjęcia, na którym martwa Anna leży na ołomunieckim rynku. Zamiast niego jest zdjęcie martwego karła na marchewkowym polu. Anna twierdzi, że jest dziewczyną Roberta, byłą dziewczyną Darka. I że razem z Darkiem i jego dziewczyną, Martą, wyjechali na południe, do Macedonii.

I że wszystko, o czym była mowa do tej pory, ulęgło się w jego umyśle. Co gorsza, potwierdza to Robert. Darek zauważa, że Robert nie ma już na szyi bruzdy wisielczej.

Po ostrej kłótni, w ramach której wymachiwano nożem i rzucano zaklęcia, Marta i Darek zabierają z samochodu Roberta plecaki. Anna i Robert odjeżdżają. W gazecie, którą Darek nadal trzyma w ręku, znów pojawia się zdjęcie martwej Anny na ołomunieckim rynku.

I tak to się porobiło, drodzy Państwo.
Cóż poradzić.



Siedzieliście z Martą w Ostrzyhomiu, u Madziara na prywatnej kwaterze. Zatrzymywałeś się u niego już wcześniej, znałeś go. Laszlo miał na imię. Kis się nazywał.

Tylko dlatego, że go znałeś udało ci się załatwić pokój, bo obłożenie w obu miastach, w których system dzień-noc stanął na głowie – Sturowie i Ostrzyhomiu – było dwustuprocentowe. Wszystkie pokoje pozajmowali dziennikarze, funkcjonariusze państwowi wszelkiej maści i zwykli ciekawscy, których – jak zawsze – było najwięcej. Co zresztą nie było niczym dziwnym.

Zastanawiałeś się, jak oni to robią, ci właściciele kwater. Że nawet w sezonie, gdy nie ma wolnych pokoi, zawsze się jakiś znajdzie po znajomości. To co, zawsze trzymają jakiś wolny w zapasie dla znajomych? Którego normalnie nie wynajmują, tylko „w wyjątkowych okolicznościach”? To było dziwne, ale w sumie ostatnio rzeczy dziwne stały się rzeczami jak najbardziej normalnymi. Świat się zmienił. Nie istniał już jednolity, niewzruszony ciąg logiczny. Hasło „możesz liczyć na matematykę” przestało być aktualne.

Siedziałeś więc w pokoju, w pensjonacie u Madziara, którego prawdziwej nazwy nawet nie podejmowałeś się wypowiadać na głos, ale która – dla wiadomości czytelników – brzmiała „Sirasahazaert”. Na łóżku obok siedziała Marta. I wszystko wskazywało na to, że te wasze łóżka dziś w nocy zostaną zsunięte. Marta była twoją byłą dziewczyną, i jak to w takich przypadkach bywa, o wiele łatwiej jest się poddać i sprawić, by wszystko było jak dawniej, niż utrzymywać dystans, który zawsze wydaje się sztuczny.

Tym bardziej w tych popierdolonych okolicznościach.
Tym bardziej, że – jak twierdzili Anna i Robert – teraz też jesteście parą.

Tyle, że to, co mówili Robert z Anną nie pokrywało się z tym, czego doświadczałeś przez ostatnich parę dni. Nie tylko zresztą parę dni. Ale ile dokładnie – nie byłeś w stanie sobie przypomnieć.

Marta przed chwilą brała prysznic. Siedziała teraz, owinięta w ręcznik, na łóżku. Mokre włosy rozpełzały jej się po nagich ramionach. Grzebała w swoim plecaku w poszukiwaniu świeżych ciuchów.

- Wiesz, Marta – powiedziałeś, opierając się o ścianę. – To, co mówili Robert i Anna, to nie było coś, co ja uważam za prawdę. Ale było o wiele bardziej prawdopodobne od tego, co się dzieje.
- Wiem – mruknęła Marta. Wyciągnęła biały podkoszulek ze smajlejem. Tyle, że smajlej wcale się nie śmiał. Był śmiertelnie poważny. Zamiast oczu miał dwa iksy, a pośrodku czoła – dziurę po kuli. Krew spływała mu po twarzy. Chryste, czy ona ma same takie koszulki? Z dizajnerską śmiercią?
- Ale co, według ciebie, mamy zrobić? – pytała Marta. - Udawać, że nie widzimy tego, co się dzieje? Że tego nie ma? Tej rzeczywistości? Tego dnia zamiast nocy? Tych Innych?

Marta, zanim wybuchła ta sprawa z Anną i Robertem, rozmawiała z Innymi. Nie dowiedziała się dużo. Tyle, że posługują się jakaś formą słowiańszczyzny, ale zachwaszczonej nieznanymi jej naleciałościami. Że pochodzą z kraju, który sami nazywają „Krainą”. I która leży „niedaleko”. Tyle, że drogi nie potrafią pokazać, bo to „zawsze gdzie indziej”.

- Dla nich jej chyba nie było – zastanowiłeś się. - Tej nowej rzeczywistości. W cudzysłowie.
- A dla nas jest – ucięła Marta. – Co, według ciebie, powinniśmy zrobić? Zgłosić się do domu wariatów? Powiedzieć, że mamy symultaniczne halucynacje?
- Hm.
- Nie wspominając już o tym, że personel domu wariatów też będzie częścią tej naszej rzeczywistości.
- No tak. Czyli co.
- Nie wiem. To wszystko… zakładając nawet, że u Anny i Roberta jest – znów w cudzysłowie – normalnie, a my jesteśmy w jakimś chorym, popierdolonym śnie… nie wiem. Po pierwsze – nie możemy z całą pewnością tego założyć. Po drugie, jeśli to sen, to czyj? Jak długo ci się to wszystko – powiedzmy – śni?
Zastanowiłeś się.
- Nie wiem. Chyba… jeśli mi się śni, to… od… chwili tego wypadku? Ale nie, jeśli wyjechaliśmy z Robertem sami, a Anna mówi, że wyjechaliśmy razem…
- Już cię o to pytałam: jak długo znasz Roberta?
Zastanowiłeś się. Twoja znajomość z Robertem ginęła gdzieś w codzienności, w zwyczajności. Jakoś… zawsze chyba był. Nie przypominałeś sobie, by się kiedykolwiek pojawiał.
- A znałeś go, gdy byliśmy razem? – spytała Marta. - Ja go nie znałam. A raczej znam twoich kumpli.
Kurwa. Faktycznie.
- Cholera, Marta…– powiedziałeś. – Fakt. Ale my byliśmy ze sobą dość dawno. Z pięć? Sześć? Siedem? Lat temu. Na studiach. Choć Anna twierdzi, że nadal jesteśmy.
- No dobrze – Marta założyła podkoszulek na ręcznik, jednocześnie go rozwiązując. Opadł. Przez chwilę widziałeś jej piersi. Niewielkie, sterczące. Westchnąłeś, bo krew napłynęła ci do głowy. – Czyli poznałeś go po studiach?
- Nie wiem – mruknąłeś, bo trudno ci się było teraz skoncentrować na Robercie. - Wydaje mi się, że znałem go od zawsze.
- Nie mogłeś znać go od zawsze – powiedziała Marta, wkładając spodnie. Miała tatuaż – zauważyłeś – na biodrze. Nie miała go, gdy z nią byłeś. - On pochodzi z Litwy. Z Wilna. Ty jesteś z Krakowa.
- Mhm – powiedziałeś. – Co tam masz? Wytatuowane?
Marta zatrzymała się w połowie z wciąganiem spodni.
- Gdzie? Tu? Tatuaż? – odwróciła się biodrem w twoją stronę. - Fajny?

To była tarcza herbowa. Dwudzielna. „W pas”, jak to się mówi w heraldyce. Dzielący tarczę na pole górne i dolne. W polu górnym znajdowały się trzy czaszki. Jedna na górze, dwie na dole. W polu dolnym wytatuowany był rycerz. Trzymał pod pachą własną głowę. Herb był bardziej w stylistyce średniowiecznej ryciny, niż w tradycyjnym stylu heraldycznym.
- Fajny – wstałeś, niby że chcesz z bliska zobaczyć. - A co to znaczy? Ten herb?
- Herb – powiedziała. - Nie mogę ci powiedzieć. To prywatna sprawa.
- Pokaż – odparłeś – zobaczę z bliska.
Uklęknąłeś przy niej. Pocałowałeś po kolei każdą z czaszek. A później rycerza. W głowę, której nie miał.
A później złapałeś zębami za bok jej majtek i powoli je zsunąłeś.
Marta wsunęła ci dłonie we włosy.
- Pojedźmy do tej Krainy – szepnęła. – Tam, skąd ci Inni przyjeżdżają.
Delikatnie posadziłeś ją na łóżku. Rozsunąłeś jej uda. Pocałowałeś ją. Jęknęła.
- Okej – wymruczałeś.

Ciąg Dalszy Nastąpi


<<  PILOT SERIALU: Kraje, których nie ma
<< Odcinek pierwszy: Suka
<< Odcinek drugi: Trup Anny K
<< Odcinek trzeci: Kostnica
<< Odcinek czwarty: Dzień żywych trupów w mieście Ołomuniec
<< Odcinek piąty: Wschodnio(środkowo)europejska psychoterapia
<< Odcinek szósty: Zły kot
<< Odcinek siódmy: Krew na białych adidasach
<< Odcinek ósmy: Inni
<< Odcinek dziewiąty: Po ciemku
<< Odcinek dziesiąty: Trpaslik


AUTOR, AUTOR

Ziemowit Szczerek, choć z wykształcenia prawnik, zajmuje się dziennikarstwem internetowym, a żeby nic nie było za proste - także stosunkami międzynarodowymi, z których się doktoryzuje. Publikował m.in. w „Lampie”, „Studium”, „Nowej Europie Wschodniej” i „Tygodniku Powszechnym”. Interesuje się granicami (w różnym znaczeniu), Europą Środkową, Wschodnią i Bałkanami, ale po pierwsze – nie tylko, po drugie – to się zmienia.

Ilustracje: Mateusz Kamieński (ur. 1977 roku w Radomiu) - ukończył Wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Grafik, ilustrator, projektant. Prowadzi studio graficzne mateoo, a kiedy robi sobie przerwę od prowadzenia studia graficznego mateoo, jeździ po Europie Środkowo-Wschodniej i bardzo uważnie na nią patrzy. A potem to, co zapamiętał i obfotografował, trawi mózgiem i zwraca rękami.



Serialowi patronują














ZIEMOWIT SZCZEREK DOTYCHCZAS NA E-SPLOCIE - EAST SIDE STORIES:

Tygiel Berbera Alego – część pierwsza

Tygiel Berbera Alego - część druga i ostatnia

Potraviny

Waldhutten - część pierwsza

Waldhutten - część druga i ostatnia

Klątwa doktora Nambaryna - część pierwsza

Klątwa doktora Nambaryna - część druga i ostatnia

Sri Lanka Maz.

Diabły w Ałuszcie

Sallahaddin