Julia tak naprawdę nie nazywa się Marcell a Górniewicz i może pochwalić się bardzo gruntowym przygotowaniem muzycznym. Z wykształcenia jest bowiem pianistką i skrzypaczką, z dźwiękami miała styczność od najmłodszych lat. Efektem tego jest niezwykła wrażliwość wokalistki, co mogliśmy usłyszeć na pierwszej płycie Julii. Najpierw EP-ka „Storm” (2007 r.), rok później, wyprodukowany dzięki hojności fanów, długogrający album „It Might Like You”, pokazały, że muzycznie Marcell ma sporo do powiedzenia. To przede wszystkim liryczne aranżacje mocno okraszone tym, na czym Julia zna się najlepiej, czyli grą na fortepianie i skrzypcach.

Po trzech latach przyszedł czas na nowy materiał. Płyta „June” ukazała się na 3 października 2011 roku. Julia zaprezentowała się w niej od zupełnie innej strony. Mniej tu charakterystycznego dla niej liryzmu, a zdecydowanie więcej alternatywy i bardziej „zadziornego” charakteru. Powodów nieoczekiwanej zmiany stylizacji Marcell można szukać w choćby w tym, że Julia nie konserwuje się w Polsce, a krąży po świecie w poszukiwaniu inspiracji. Na stałe mieszka w Niemczech, gdzie przecież nietrudno o muzyczną różnorodność. Taka właśnie jest „June” – różnorodna, rozkwitająca i artystycznie ewolucyjna.
Bogactwo aranżacji, pełna gama instrumentarium i oryginalne teksty sprawiają, że Julia bawi się dźwiękiem w bardzo ciekawy sposób. Fani, którzy liczyli na powielenie schematu z poprzedniej płyty mogą być nieco rozczarowani, ale z pewnością nie samą Julią, a swoimi nietrafionymi oczekiwaniami. „June” ukazuje artystkę jako nowonarodzoną (i jak sama śpiewa – „zmądrychwstałą”). Marcell niewątpliwie rozwija się muzyczne i rozszerza swoje horyzonty. Jednym słowem udowadnia, że jest artystką wszechstronną i perfekcyjną.

Julia Marcell - Matrioszka (official video) from Julia Marcell on Vimeo.

Co tak naprawdę znajdziemy na nowym krążku Górniewicz? Julia prezentuje klimaty bardzo dziś popularne, ale nie powiela ich w sposób tendencyjny a dodaje nutę swojej osobowości. Koszyk utkany po trosze z indie popu, folku, trip-hopu czy odrobiny elektroniki, wykończony tym, w czym Julia jest mistrzynią, czyli partiami fortepianowymi i skrzypcami. Na albumie mamy do czynienia ze świetnie poprowadzonymi i rozbudowanymi kompozycjami, których z pewnością nie powstydziłaby się Kate Bush, Björk czy wspominania już Florence Welch. Kompozycje takie jak tytułowy „June” czy singel promujący „Matiroszka” świadczą o tym podobieństwie. Na szczególną uwagę zasługują także aranżacje bardziej nowoczesne, idące zdecydowanie bardziej w elektronikę, jak „CTRL” czy „Shhh”, które momentami przypominają dokonania rodzimej koleżanki po fachu, czyli Pati Yang. Nie o porównania tu jednak chodzi, a samą muzykę, która w wydaniu Julii Marcell jest zarówno energiczna, jak i niezwykle klimatyczna i pełna oryginalności. Najbardziej wyrazistym na całej płycie jest być może kawałek „Echo”, w którym widoczna jest pełna gama możliwości technicznych i artystycznych Julii, dodajmy – z bardzo ciekawym polskim akcentem. Mimo że cała płyta wykonywana jest po angielsku, w „Echo” usłyszymy unikatowo skonstruowane i pojawiające się jakby zza eteru chórki w języku polskim, przypominające ludowe wołanie czy wręcz modlitwy.


„June” Julii Marcell to propozycja muzyczna, której warto przysłuchać się z większą uwagą. Z pewnością nie będzie to strata czasu a pozytywne zauroczenie i pewnego rodzaju duma, że Polacy też potrafią. Julii warto nie spuszczać z oka (lub raczej z ucha), bo o niej będzie jeszcze głośno.


Julia Marcell,  „June”
Mystic Production

premiera: 03.10.2011


1. June
2. Matrioszka
3. Since
4. CTRL
5. Gamelan
6. Shores
7. Echo
8. I Wanna Get On Fire
9. Crows
10. Shhh
11. Aye Aye