Pierwsza powieść kryminalna Zygmunta Miłoszewskiego, zatytułowana Uwikłanie, odniosła spory sukces, została doceniona zarówno przez krytyków literackich, jak i czytelników. Zgarnęła prestiżową Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszego polskiego kryminału w roku 2007, na jej podstawie reżyser Jacek Bromski nakręcił film w gwiazdorskiej, jak na polskie warunki, obsadzie. Druga książka z serii o perypetiach prokuratora śledczego Teodora Szackiego, Ziarno prawdy, potwierdza, że ten sukces nie był dziełem przypadku.

W Ziarnie prawdy Miłoszewski rozwija klasyczny schemat stróża prawa po przejściach.
Szacki, świeżo rozwiedziony, na własne życzenie przenosi się z Warszawy do Sandomierza, chcąc na nowo ułożyć sobie życie. Szybko zdaje sobie sprawę, że popełnił błąd. Prowincjonalne, senne miasteczko, w którym nic się nie dzieje, coraz bardziej nudzi go i frustruje. Oczywiście, do czasu pojawienia się sprawy na miarę jego oczekiwań i ambicji. W krótkich odstępach czasu zostają zamordowani: miejscowa działaczka społeczna, jej mąż polityk oraz lokalny biznesmen o wyraźnie prawicowych poglądach. Modus operandi sprawcy wskazuje na mord rytualny, co w mieście, w którym relacje polsko-żydowskie były wyjątkowo bolesne i powikłane, jest kwestią wysoce drażliwą. Prokurator długo daje się zwodzić zabójcy, podsuwającemu organom ścigania fałszywe tropy, koniec końców jednak go dopada, a motywy zbrodni okazują się banalnie oczywiste.

Autor Uwikłania potrafił wykreować ciekawą postać głównego bohatera i pewną ręką poprowadzić powikłaną, trzymającą do ostatniej strony w napięciu intrygę kryminalną. Do swoich powieści dodaje jeszcze coś więcej, co sprawia, że są one – nie lubię tego określenia, ale trudno – czymś więcej niż zwykłymi kryminałami. Co to takiego? Refleksja nad problemami, z którymi wciąż – bezskutecznie – zmaga się polskie społeczeństwo. W Uwikłaniu była to sprawa lustracji i trudnych rozliczeń z PRL-wską przeszłością, w Ziarnie prawdy – antysemityzmu i wciąż niezamkniętych polsko-żydowskich rachunków.

Rzecz ujmując krótko: Miłoszewski nie tylko dostarcza czytelnikowi lekturowej rozrywki, ale też zmusza go do refleksji. A to potrafią zrobić jedynie prawdziwi mistrzowie prozy gatunkowej.

Zygmunt Miłoszewski, Ziarno prawdy,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011

Robert Ostaszewski - pisarz, krytyk literacki, ostatnio wydał (wraz z Martą Mizuro) powieść kryminalną Kogo kocham, kogo lubię.

Tekst pochodzi z blogu Autora