Relacje międzyludzkie mogą zostać naprawione, podobnie jak nasza pozytywka. Ale nie można przewidzieć, przez jak długi czas będą one działać.
Do kogo jest skierowane Wasze przedstawienie? Do dzieci czy do dorosłych, których historia jest jednym z wątków Pozytywki?
Początkowo przygotowywaliśmy to przedstawienie dla dzieci. Dorośli zaczęli tak samo chętnie przychodzić na spektakl. Kiedy dzieci zadawały im pytania dotyczące tej opowieści, rodzice odpowiadając, wzruszali się i płakali. Dlatego teraz sądzimy, że jest to przedstawienie dla całej rodziny.
Czy dzieci są wdzięczną publicznością? Lubicie z nimi pracować?
Tak [po chwili konsternacji]. Małe dzieci są najlepszą widownią, bo nigdy nie kłamią [śmiech].
Jak oceniacie dzisiejszy spektakl? Czy zostaliście życzliwie przyjęci przez polskie dzieci i dorosłych?
Cieszymy się pozytywnym przyjęciem widowni, ludzie byli bardzo przyjaźni. Odczuliśmy te pozytywne emocje, mimo dystansu między nami a publicznością. Nasza scena w Wilnie znajduje się na poziomie widzów, a nie jak w Legnicy na podwyższeniu, rodzaju trybuny. Minimalizuje to granice między nami, aktorami, a widownią. U nas na przedstawienie przychodzi około 15 widzów, tutaj było znacznie więcej [śmiech].
Czy rzeczy, z których stworzyliście bohaterów tej opowieści, też są aktorami? Jak wygląda Wasza gra z przedmiotami?
To nie są tradycyjne kukiełki czy marionetki. Gramy z martwymi rzeczami, którymi musimy manipulować. Różni się to od pracy z lalkami. Tworzy się inny rodzaj więzi między aktorem i obiektem a człowiekiem i kukiełką. Poruszanie rzeczami, gra z nimi, jest czymś bardziej symbolicznym niż manipulacja lalką, którą trzeba ożywić. Martwy obiekt staje się symbolem, a nie czymś żywym.
Co oznacza Life Puppet’s Museum, które promujecie na Waszej stronie internetowej? Co to za projekt?
To muzeum stworzone z wykorzystanych przez nas podczas przedstawień lalek. One pozostają nadal żywe (mimo że przestajemy grać dany spektakl), ponieważ ludzie wciąż się nimi interesują, chcą je oglądać i dotykać. Przewodnik opowiada o każdej z nich i dzięki temu one żyją, chociaż już nie występują na scenie.
Na zakończenie trochę przekornie: Jaka melodia (metaforycznie) płynie z pozytywki w finalnej scenie?
To melodia miłości.
Dziękujemy za rozmowę.
Teatr Lėlė z Wilna
Pozytywka (Muzikinė Dėżutė)
na podstawie bajki W. Odojewskiego Miasteczko w tabakierce
reżyseria Julija Skuratova
scenariusz: Nijolė Indriūnaitė
scenografia i reżyseria: Julija Skuratova
opieka reżyserska: Rimantas Driežis
muzyka: Irmantas Jankaitis
Nie-taka forma relacji zawdzięcza swój kształt założeniom „Niezłego Numeru” (dziennik festiwalowy), w którym publikowane były teksty. Zatem o nie-złym teatrze, z innej perspektywy, pół żartem, pół serio, wychwytując to, co oryginalne, nietypowe i niespodziewane.
Wywiad ukazał się w „Niezłym Numerze. Dzienniku Festiwalu Teatru Nie-Złego”, nr 4/25 września 2011 (do pobrania na stronie festiwalu: http://niezly-festiwal.pl/)