Lars (Thure Lindhardt) zostaje grzecznie poproszony o odejście z wojska, kiedy do jego dowódcy dochodzą słuchy o seksualnych preferencjach przyszłego oficera. Wraca więc do domu rodzinnego, w którym znajduje nowych, mocno zindoktrynowanych znajomych. Szybko staje się jednym z nich, udowadniając, że potrafi bez skrupułów pobić muzułmanina i zaangażować się w sianie rasistowskiej i ksenofobicznej propagandy. Nie mając się gdzie podziać, jest zmuszony zamieszkać z Jimmym (David Dencik), jednym z najbardziej zagorzałych neonazistów. Lars podpada jednak Patrickowi (Morten Holst), bratu swojego współlokatora, ponieważ błyskawicznie otrzymuje członkostwo partii, które było obiecane młodemu skinheadowi. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Jimmy i Lars zakochują się w sobie i zaczynają tworzyć regularny, choć skrywany związek.

Podstawowym pytaniem, które można sobie zadać oglądając Braterstwo, brzmi: dlaczego homoseksualista zadaje się z ludźmi, którzy programowo chcą wyeliminować nie tylko muzułmanów i ugrupowania lewicowe, ale także wszystkich zebranych pod akronimem LGBT? Odpowiedź musi być kompleksowa i nie jest w filmie podana wprost. Działa tu mechanizm rekrutacji do każdej ekstremalnie nakierowanej grupy, czyli zaoferowanie przyszłemu członkowi tego, czego mu obecnie brakuje. W przypadku Larsa jest to poczucie wspólnoty, określenie własnej tożsamości poprzez bycie potrzebnym i docenianym za to, co robi. Nie jest istotne, że musi nagiąć własne poglądy, by wpasować się w schemat myślenia neonazistów.
Przestaje być ważne, że postrzegał ich zawsze jako idiotów o słabym charakterze. Najważniejsze jest to, że czuje się częścią grupy, a być może najmądrzejszym jej elementem. Szybki awans w partyjnej hierarchii kompensuje mu odrzucenie, z jakim spotkał się w armii i w domu rodzinnym.



W tych początkowych etapach reżyser zwraca szczególną uwagę na prawdziwe niebezpieczeństwo, jakie drzemie w odrodzeniu narodowego socjalizmu. To nie bojówkarze – którzy są zwykłym motłochem, dającym upust nagromadzonemu testosteronowi – stanowią największe zagrożenie. To trzon partii jest niebezpieczny. Za każdym pobiciem na tle rasowym i każdą zbrodnią z nienawiści kryją się osoby niebrudzące sobie rąk, a jedynie wysyłające swych żołnierzy na akcje, mające zwrócić uwagę na ideologię. Propaganda piorąca mózgi młodych ludzi, którzy może nie do końca rozumieją, o co chodzi w symbolice i programie III Rzeszy, rekrutuje głównie mięso armatnie o zaniżonym poziomie inteligencji. Mózg partii, w tym przypadku Ebbe (Claus Flygare), wie dokładnie, jak kierować tłumem i zachować przy tym całkowitą anonimowość. Lars jest jedynym pionkiem, które zdaje sobie z tego sprawę, ale też nie jest świadomy tego, czym może się skończyć igranie z ogniem.

Nicolo Donato nie stara się oceniać swoich bohaterów i daje widzowi możliwość samodzielnego wartościowania. Po pierwsze, pokazuje brutalność i bezmyślną przemoc, której dopuszczają się zarówno Lars, jak i Jimmy. Po drugie, portretuje ich romans w sposób budzący jedynie ciepłe odczucia. Nie ma tu przesłodzonych kadrów z tęczą i jednorożcem w tle, ale nie ma też ostrego seksu, który jest charakterystyczny dla skinheadzkiego porno i filmów takich, jak No Skin Off My Ass czy Skin Gang (oba w reżyserii kanadyjskiego enfant terrible Bruce’a La Bruce’a). Dzięki tym dwóm typom prezentowania bohaterów trudno jest ich jednoznacznie oceniać, bo ani całkowite potępienie, ani uniewinnienie nie wchodzą w grę. Widz, oglądając Braterstwo, ma bardzo rzadko spotykaną w kinie szansę podjęcia autentycznego wysiłku moralnego. Musi też przyjąć do wiadomości, że neonaziści to niekoniecznie bezrefleksyjne osiłki, ale ludzie mający uczucia i potrafiący je wyrażać. Może to być niepokojącym i przygnębiającym wnioskiem.



Sceny erotyczne są tu plastycznym majstersztykiem. Dwa splecione, choć nieco nieśmiałe ciała (między bohaterami czuć autentyczną chemię) są tłem dla symboli nazistowskich wytatuowanych na plecach i brzuchu Jimmy’ego. Scena, w której bohaterowie po raz pierwszy wspólnie pływają w morzu jest sfilmowana w sposób przepełniony spokojem i kontrastujący z resztą filmu. Gdy porównamy te fragmenty z pierwszymi kadrami Braterstwa (brutalne pobicie młodego geja), możemy w pełni zrozumieć, jak bardzo różnią się dwa światy, w których żyją bohaterowie.

Tony Kaye w American History X eksplorował trudy zerwania z ideologią neonazistowską. Henry Bean pokazał w Fanatyku, że można być Żydem i skinheadem jednocześnie. Nicolo Donato stworzył film równie poruszający, dotykający analogicznej sprzeczności. Warto pamiętać, że Braterstwo nie jest kolejnym Brokeback Mountain. Nie jest historią miłosną, ale nihilistyczną opowieścią o zbrodni i karze, którą trzeba ponieść za popełnione błędy. Malcolm X powiedział, że może zostać męczennikiem jedynie w imieniu braterstwa, bo ma ono siłę budującą. Donato pokazuje, że braterstwo podszyte hipokryzją i nienawiścią może też niszczyć.


Braterstwo (Broderskab)
reżyseria: Nicolo Donato
scenariusz: Nicolo Donato, Rasmus Birch
zdjęcia: Laust Trier-Mork
grają: Thure Lindhardt, David Dencik, Nicolas Bro i inni
kraj: Dania
rok: 2009
czas trwania: 90 min
premiera: 9 września 2011 r.
Mayfly