Diego Sanz (Eduardo Noriega) jest lekarzem specjalizującym się w leczeniu bólu. Na co dzień spotyka pacjentów, którym nie może pomóc, może jedynie dać im więcej morfiny (uproszczając oczywiście). Obcowanie z nadchodzącą śmiercią i ludźmi, od których bije zrezygnowanie sprawiły, że stał się nieczuły, zamknięty w sobie i cyniczny. Rodzina ma dosyć jego, a on ma dosyć wszystkich dookoła. Sytuacja ulega zmianie dopiero, gdy partner jednej z pacjentek próbuje zabić Diego, po czym popełnia samobójstwo. Nie przechodzi on jednak typowej przemiany, po której miałby się stać kochającym i optymistycznym nosicielem radości. Gdzieś jednak znika zrezygnowanie, a jego miejsce zajmuje realizm połączony z raczkującym altruizmem. Ale znowu do czasu...



Inny jest kolejnym w tym sezonie kinowym filmem, opowiadającym przede wszystkim o alienacji głównego bohatera. W pewnym momencie rezygnuje jednak z tej koncepcji, by pokazać, że nawet ludzie mający serce z kamienia potrafią swój egoizm przestawić na dalszy plan. Nie chcę demonizować Diego, ponieważ jego problemy z okazywaniem uczuć i nawiązywaniem relacji międzyludzkich są w gruncie rzeczy uzasadnione. Codzienne obcowanie ze śmiercią w końcu odbiera człowiekowi chęć do życia. Trudno jest też oceniać Isabel (Belén Rueda), porzuconą, okłamywaną i całkowicie zaniedbywaną przez męża kobietę, szukającą ukojenia w alkoholu.
Łatwo byłoby powiedzieć, że jest żałosna, kiedy leży we własnych wymiocinach albo obsesyjnie poszukuje szczegółów drugiego życia swojego ukochanego. Może właśnie dlatego jedyną osobą, która chce ją zrozumieć, a nie oceniać jest równie zagubiony, cyniczny lekarz. Santos wielokrotnie próbuje udowodnić, że prawie każda sytuacja ma swoje drugie dno i nie należy ferować zbyt pochopnych wyroków.

W filmie pojawia się także wątek cudownego uzdrawiania, okupionego własnymi nieszczęściami. Niestety jest on najsłabszy i niebezpiecznie zbliża film Santosa do granicy cukierkowego kiczu. Nie bez winy jest tutaj odtwórczyni roli Sary (Angie Cepeda, znana przede wszystkim z głównej roli w serialu Luz Maria), która najwyraźniej zapomniała, że gra w filmie, a nie w telenoweli. Jej jedynym wkładem jest tworzenie kontrastu, dzięki któremu widzimy jak dobrze poradzili sobie ze swoimi rolami Noriega i Rueda. Ta część filmu rodzi też wątpliwości co do zamierzeń reżysera. Jeżeli cały wątek nadprzyrodzony potraktujemy metaforycznie, odwołując go do pracy wyniszczającej życie prywatne, to twórcom należą się pochwały za niebanalne podejście do  tematu. Jeżeli jednak zamierzeniem Santosa było unurzanie widza w dosłowności, to całość zaczyna cuchnąć nieświeżym pomysłem, przeżutym i wyplutym wielokrotnie przez Shyamalana i jemu podobnych.



Zdjęcia w Innym są zaledwie poprawne. Nie ma w nich nic urzekającego, ani pogłębiającego psychologię postaci. Może to dziwić, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ich autorem jest Yosu Inchaustegui, który współpracował wcześniej z Alejandro Amenábarem, Milosem Formanem i Álexem de la Iglesia, tworząc interesujące koncepcje wizualne. W pewnym momencie film staje się też zbyt epizodyczny. Wątki plączą się, nawarstwiają i całkowicie gubią rytm. Scenarzysta Daniel Sánchez Arévalo (GranatowyPrawieCzarny) chciał zbyt wiele historii połączyć w jedną, a szkoda, ponieważ większość pomysłów dałoby się rozwinąć w scenariusze osobnych filmów. Najlepszym przykładem będzie tu pierwsza scena, która jest jedynie prezentacją miejsca pracy głównego bohatera. Grupa ludzi mówiąca o swoich nieuleczalnych chorobach i skali bólu, jakiego doświadczają ma ogromną siłę oddziaływania i mogłaby rozwinąć się w zupełnie inny film, który zrobiony z wyczuciem, stałby się opowieścią o niewyobrażalnej wręcz samotności (ta tematyka jest sugerowana przez wypowiedzi chorych, a w Innym rozwijana jedynie szczątkowo poprzez postać Isabel).

Wiele nazwisk pojawiających się w napisach końcowych to ludzie ze sporym dorobkiem. Amenábar, Noriega, Rueda, Inchaustegui są znani każdemu, kto choć od czasu do czasu sięga po filmy hiszpańskie. Oskar Santos ma szansę znaleźć się wśród nich, jeżeli przy następnej produkcji skupi się na szczegółach, bez których każdy film będzie powrotem do jarmarcznej atrakcji. Inny to dzieło interesujące, chwilami intrygujące, ale jeszcze nie błyskotliwe ani w pełni udane. Mimo że ogólny bilans wychodzi raczej na plus, to po seansie należy spodziewać się raczej niedosytu niż pełni zadowolenia.



Inny (El mal ajeno)
reżyseria: Oskar Santos
scenariusz: Daniel Sanchez Arevalo
muzyka: Fernando Velazquez
zdjęcia: Yosu Inchaustegui
grają: Eduardo Noriega, Angie Cepeda, Belen Rueda i inni
kraj: Hiszpania
rok: 2010
czas trwania:107 min
premiera: kino (Świat): 30 kwietnia 2010, kino (Polska): 2 września 2011
Kino Świat


Maciej Badura - rocznik '85. Kulturoznawca, amerykanista, Ph. D. wannabe. Interesuje się amerykańskim kinem niezależnym, filmem kanadyjskim, queerem i transgresją wszelkiego rodzaju. Kiedyś napisze monografię o Harmonym Korine. Nade wszystkich ceni sobie Todda Solondza. Nałogowo ogląda seriale. Platonicznie zakochany w Sashy Grey, Williamie Faulknerze i telewizyjnych programach o sprzątaniu.



Za seans dziękujemy Kinu Pod Baranami