Mimo iż opowiadania pomieszczone w tomie niemieckiego pisarza Ferdinanda von Schiracha traktują jak najbardziej o zbrodniach – czasami ciężkich i brutalnych – to jednak Przestępstwo nie ukazało się w popularnej serii kryminalnej warszawskiego wydawcy, zwanej „mroczną”. I słusznie. Autora nie interesuje bowiem budowanie powikłanych intryg kryminalnych czy zachęcanie czytelnika do tradycyjnej zgadywanki w rodzaju „kto zabił?”. Wręcz przeciwnie. Schirach nie raz, nie dwa daje do zrozumienia, że pisanie klasycznych próz kryminalnych to zabawa nie dla niego, co więcej, otwarcie podśmiewa się z nich: Dowcipy przy stole prosektoryjnym – to dobre w powieściach kryminalnych; W powieściach kryminalnych sprawca przyznaje się do winy, jak się na niego nakrzyczy; w rzeczywistości to nie takie proste. Trudno się temu dziwić, skoro autor Przestępstwa to praktyk jakich mało, prawnik, który bronił oskarżonych w wielu głośnych procesach. Zna od podszewki mechanizmy działania wymiaru sprawiedliwości, teorię i praktykę zbrodni, a do tego potrafi przełożyć swoje zawodowe doświadczenia na intrygującą prozę.
Choć specyficzną.

Teksty składające się na Przestępstwo są oszczędne, by nie rzec ascetyczne w formie. Gdzieniegdzie autor nieco bardziej rozbudowuje warstwę opisową, by lepiej wprowadzić czytelnika w klimat opowieści, tu i tam wrzuca dyskretne metafory; jak sądzę, celowo rezygnuje z literackich ozdobników, aby skupić uwagę na studiach konkretnych przypadków. W każdym z jedenastu opowiadań mamy innego bohatera, rozmaity jest ciężar ich zbrodni i występków. Podam kilka przykładów. W otwierającym tom opowiadaniu (Fähner) bohaterem jest szanowany lekarz, który miał nieszczęście ożenić się z niewłaściwą kobietą i na poważnie potraktować składane jej przysięgi. Żona zgotowała mu trwającą dziesiątki lat gehennę upokorzeń, co skończyło się tym, że lekarz zarąbał małżonkę siekierą, a potem rozczłonkował jej ciało. W tekście Miłość przedstawiona została historia młodego mężczyzny, który tak bardzo kochał swoją dziewczynę, że chciał ją… zjeść. W Obronie koniecznej bohater w obronie własnej zabija gołymi rękami dwóch atakujących go bandziorów. Problem jednak w tym że nie wiadomo, kim jest, bo nie ma przy sobie dokumentów, a w śledztwie nie odzywa się choćby słowem.

W krótkim wstępie Schirach stwierdza wprost: piszę o człowieku, jego klęsce, winie i wielkości. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Wbrew tytułowi, który jest pewnie taki, a nie inny ze względów marketingowych, autora interesuje nie samo przestępstwo, ale człowiek, który decyduje się złamać prawo. Właśnie, czy faktycznie decyduje? Pisarz przedstawia przypadki rozmaitych ludzi, od pospolitych przestępców począwszy, przez dręczonych schorzeniami psychicznymi, na tak zwanych normalnych ludziach, w których – jak to się potocznie mówi – coś nagle pękło, skończywszy. Stara się jak najrzetelniej ukazać ich historie, poznać motywacje ich czynów. Przy czym, co jest istotne, unika jednoznacznych ocen i ferowania wyroków (w końcu jest obrońcą, a nie sędzią). Jeśli nawet pojawiają się tekście jakieś wyraziste oceny działań bohaterów, to zazwyczaj nie pochodzą od narratora, tylko od osób, z którymi styka się on w pracy, jak na przykład komisarza policji kryminalnej Dalgera. Jego filozofia śledztwa jest prosta: Każde morderstwo się wyjaśni, byle iść tropem pieniędzy albo spermy. Schirach jedynie podrzuca nam rzetelnie opowiedziane historie, zachęcając, aby każdy sam je przemyślał i ocenił.

Ferdinand von Schirach, Przestępstwo
przeł. Jakub Ekier
WAB, 2011

Robert Ostaszewski - pisarz, krytyk literacki, ostatnio wydał (wraz z Martą Mizuro) powieść kryminalną Kogo kocham, kogo lubię.

Tekst pochodzi z blogu Autora