Lekturze Kafki zagraża niebezpieczeństwo przekształcenia tego niezrozumienia, zmuszającego do podejmowania wciąż na nowo twórczego wysiłku lektury, w gotową diagnozę, która ucina dalsze dyskusje. Pisze o tym Werner Hamacher (zamieszczony w antologii tekst Gest w imię. Benjamin i Kafka jest pierwszym tłumaczeniem na język polski pracy niemieckiego badacza), komentując zasadniczą niewykładalność Kafkowskich przypowieści: Zgodnie z logiką epickiej metody, która stopniowo przechodzi w przypowieść, torpedowanie interpretacji jest samo w sobie przejściem do interpretacji, udaremnione objaśnienie samo w sobie objaśnieniem, wyrokiem, a następnie powolną egzekucją tekstu.
Groźba egzekucji
Proza autora Zamku nastawiona jest na konfrontację, z której tylko jedna ze stron może wyjść zwycięsko: tekst albo czytelnik. Należy dodać – pisze dalej Hamacher – że dla Kafki, według Benjamina, czytelnik był pomocnikiem sądu, który miał za zadanie dowieść przestępstwa oskarżonego poprzez objaśnianie jego dzieł, następnie wydać go w ręce sądu, wydać wyrok i wykonać go. Opór, który stawiają takie teksty, jak Przemiana czy Przed Prawem, jest próbą uniknięcia – odwleczenia – wyroku wydawanego przez czytelnika. Ale wydania wyroku, choćby i przychylnego, nie unikają niektórzy spośród czytających Kafkę filozofów. Dotyczy to, w większym stopniu, Alberta Camusa, w mniejszym – Hanny Arendt czy Günthera Andersa.
Autor Dżumy odnajduje w prozie Kafki podobne paradoksy jak te, które uwypukla we własnych tekstach: nadziei wynikającej z odkrycia absurdu, szczęścia odkrywanego na dnie rozpaczy. Pisze Camus: Jest rzeczą charakterystyczną w każdym razie, że dzieła o inspiracjach pokrewnych jak Kafki, Kierkegaarda czy Szestowa, krótko mówiąc, powieściopisarzy czy filozofów egzystencjalnych, całe zwrócone ku absurdowi i jego konsekwencjom, w ostatecznym rachunku kończą się tym wielkim krzykiem nadziei.
Pod znakiem Benjamina
Tradycję czytania Kafki, która unika jednoznacznych rozstrzygnięć, a która zarazem jest wyraźnie obecna w Nienasyceniu, zapoczątkowuje Walter Benjamin. W zamieszczonym w antologii tekście Franz Kafka. Z okazji dziesiątej rocznicy jego śmierci Benjamin wskazuje na kilka problemów i motywów, które nie tyle stanowią klucz do zrozumienia praskiego pisarza, co raczej koncentrują w sobie całą jego zagadkowość, są „mglistymi miejscami” opowieści. Tak jest z gestami, które z czasem zaczynają coraz bardziej dominować nad dialogami, nie ujawniając jednak swojego znaczenia. Każdy gest – pisze Benjamin – jest osobnym wydarzeniem, można by wręcz rzec: dramatem. Gesty zmuszają do podejmowania, wciąż na nowo, prób rozwikłania ich sensu, odmawiając przy tym jakiejkolwiek pomocy; są dla Kafki przedmiotem niekończących się rozmyślań. Benjamin podejmuje ten Kafkowski gest – wobec samego pisarza. Nie próbuje on rozszyfrować tekstów, lecz uważnie je studiuje, podchodząc do nich z różnych stron: postaci, gestów, teatru, pamięci i zbawienia, próbując nie utracić tego, co mogłoby się nieoczekiwanie objawić: Podczas swych studiów studenci czuwają i być może na tym właśnie polega największa zaleta owych studiów – że utrzymują w stanie czuwania.
O znaczeniu Benjamina dla interpretacji Kafki świadczy najlepiej fakt, że część zamieszczonych w antologii tekstów poświęcona jest w równej mierze jednemu i drugiemu autorowi. Do Benjamina odwołują się Adorno czy Hamacher, natomiast Rodolphe Gasché w tekście Prawo Kafki: W polu sił między judaizmem a hellenizmem zajmuje się właściwie raczej autorem Pasaży niż samym Kafką.
Zebranie w jednym tomie tekstów poświęconych autorowi Zamku i pisanych na przestrzeni całego XX wieku pozwala dostrzec skomplikowane zależności, w jakie wchodzą one ze sobą, bądź to rozwijając, bądź krytykując poprzednie ustalenia. Nienasycenie, oprócz tego, że daje wgląd w kręte drogi recepcji tekstów Kafki, stanowi też przekrój myśli filozoficznej ubiegłego stulecia. Obok wyżej wymienionych, znajdują się tu teksty Maurice'a Blanchota, Gillesa Deleuze'a i Féliksa Guattariego, Jacques'a Derridy, Harolda Blooma i Giorgio Agambena. Lektura antologii jest doskonałą okazją do prześledzenia różnych stylów pisania filozoficznego, ich wzajemnych zależności, wpływów i zaprzeczeń.
Nienasycenie zmusza też do zadania pytań – na które wskazują we wstępie redaktorzy tomu – o relacje między literaturą a filozofią. Czy istnieją więc jakieś wyraźne granice między nimi? – pytają Łukasz Musiał i Arkadiusz Żychliński. – Jeśli tak, to biegną one niejako na zewnątrz dyskursów. W obrębie ich samych (...) istniejące w tej materii hierarchie ulegają zawieszeniu, tak że ostatecznie trudno stwierdzić, gdzie mamy do czynienia z filozofią, a gdzie już (może?) z literaturą. Zresztą już lista autorów, skonfrontowana z tytułem antologii (Filozofowie o Kafce), skłania do zastanowienia się nad tymi kwestiami. Czy Maurice Blanchot jest bardziej filozofem, krytykiem czy pisarzem? A Albert Camus – raczej powieściopisarz i eseista? A Harold Bloom? Wątpliwości te można uznać za bezzasadne, przyjmując (jak czynił na przykład Richard Rorty), że nie ma zasadniczej różnicy między pisarzem, krytykiem literatury a filozofem, o ile piszą oni coś ważnego i ciekawego. Jednak potraktowanie z pełną powagą tych pytań – o różnicę, tożsamość i granicę – pozwala dostrzec problem fundamentalny zarówno dla samego Kafki, jak i jego (filozoficznych) czytelników – problem prawa.
Lektura na granicy prawa
Józef K. w Procesie próbuje zrozumieć, dlaczego toczy się przeciwko niemu postępowanie sądowe. Geometra K., bohater Zamku, podejmuje starania o dotarcie do urzędu, który odpowiada za jego los. Podobnie jak pochodzący ze wsi bohater przypowieści Przed Prawem, próbują oni dotrzeć do prawa, któremu – czy tego chcą, czy nie – podlegają: które określa to, kim, gdzie i jak są. Rodolphe Gasché, analizując Benjaminowskie odczytanie Kafki, zastanawia się, czy „mgliste miejsce” w tekstach autora Przemiany można utożsamić właśnie z prawem; a jeśli tak, to o jakie prawo miałoby tu chodzić. Jedną z możliwych odpowiedzi byłby żydowski zakaz tworzenia obrazów, głęboko wpisany w twórczość praskiego pisarza. O tym, jak głęboko, świadczy przytaczany przez Hamachera cytat: Obrazu nie będziecie –. W samo zdanie ingeruje już zakaz, który ono próbuje wypowiedzieć. Zakaz przedstawiania odnosi się w świecie Kafki przede wszystkim do samego zakazu – prawa, które pozostaje nieosiągalne.
Ale, jak zauważa Derrida, to również sam tekst ustanawia swoje prawo: Tekst sam siebie strzeże, sam się podtrzymuje – jak prawo mówiące tylko o sobie, to znaczy o braku tożsamości z samym sobą. Ani nie zachodzi, ani nie pozwala dojść innym. Jest prawem, tworzy prawo i pozostawia czytelnika przed prawem. Dzieło Kafki ustanawia prawo, które zabrania tworzenia jego przedstawień, czyli – innymi słowy – jego interpretowania; samo jednak ulega temu prawu, przez co staje się niedostępne i – domaga się interpretowania.
Na tych rozstajach, na granicy oddzielającej go od tekstu Kafki, znajduje się czytelnik – czy to filozof, czy krytyk, czy maturzysta. Jego sytuacja nie różni się od tej, w jakiej znalazł się geometra K., o którym Agamben pisze tak: Geometrę interesuje tylko granica, (...) którą chciałby usunąć czy raczej sprawić, by przestała funkcjonować. Gdyż którędy granica ta naprawdę przebiega, chyba nikt nie wie, może w rzeczywistości wcale nie istnieje, tylko przechodzi, jakby była niewidzialną bramą, w środku każdego człowieka.
Nienasycenie. Filozofowie o Kafce
red. Łukasz Musiał i Arkadiusz Żychlińśki
Ha!art, 2011
PRZECZYTAJ FRAGMENT KSIĄŻKI