Co ważne, autor Higienistów wprowadza rozróżnienie między „higieną rasy” a „eugeniką” (chociaż to i tak nie wszystkie nazwy „ulepszania rasy”, które funkcjonowały przez pierwsze cztery dekady XX wieku). Oba terminy stosowane bywają zamiennie, mimo iż ich pochodzenie nie jest tożsame. Zarówno „eugenika”, jak i „higiena rasy” implikują naukowe bądź pseudonaukowe motywy oparte na faktycznym lub domniemanym stanie wiedzy o prawach dziedziczenia. Maciej Zaremba Bielawski, w ślad za amerykańską badaczką Nancy Leys Stepan, decyduje się na używanie terminu „higiena rasy” w odniesieniu do Niemiec i Skandynawii, natomiast „eugeniki” w stosunku do działań reszty świata. Autor Higienistów dokonuje także rewizji stanu badań nad dziejami skandynawskiej higieny rasy. Jego wnioski są zatrważające. Problem ten praktycznie nie istnieje w szwedzkiej literaturze: nie dość, że [nordycka higiena rasy] nie była udokumentowana – pozostawała przemilczana, by nie powiedzieć ocenzurowana w encyklopediach i pracach historycznych.
Higieniści Macieja Zaremby Bielawskiego składają się z czterech części.
W Higienistach nie brak zestawień i porównań. Maciej Zaremba Bielawski stara się wykazać, dlaczego we Francji oraz w Anglii eugenika nie osiągnęła wielkiego sukcesu i właściwie jej rozwój został szybko zahamowany, a wpływ na opinię społeczną i decydentów zniwelowany. Zupełnie inaczej rzecz się miała w krajach skandynawskich czy Meksyku. Zastanawiające może być, że higiena rasy wyrosła z gruntu socjaldemokratycznego, a nie konserwatywnego. To, paradoksalnie, egalitaryści decydowali się na wprowadzenie ustawy sterylizacyjnej. We wszystkich krajach centralną, mimo iż często niewypowiedzianą wprost, jej motywacją były pieniądze – zapomogi dla biednych, wysokie koszty leczenia i utrzymywania chorych, zwłaszcza chorych psychicznie.
Projekt, by sterylizować „małowartościowych”, rozpętał istne polowanie na czarownice i nakręcił niekończącą się spiralę zastraszania, okaleczania fizycznego i psychicznego. Kuriozalne wydawać się może dziś, że w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych osoby zakwalifikowane jako „zbędne”, w obronie własnej niezależności i zdrowia musiały uciekać i ukrywać się w górach niczym przestępcy… Kim jednak byli owi „małowartościowi”? Rozpoczęło się od wytypowania schorzeń i defektów dziedzicznie przekazywanych, toteż w pierwszej kolejności sterylizację zalecano chorym psychicznie, obciążonym defektami umysłowymi, aby z czasem dodać biednych, wielodzietnych, aspołecznych, niespolegliwych czy rozwiązłych. W efekcie czego niemalże każdego, kogo posądzono o dysfunkcję mózgu czy cielesne niedomagania, można było wysterylizować w majestacie prawa.
Myliłby się ten, kto by sądził, że Polska uniknęła fascynacji eugeniką. Spośród jej propagatorów i zwolenników w naszym kraju wymienić można zwłaszcza dwa, powszechnie znane, nazwiska: Tadeusz Boy-Żeleński i Janusz Korczak. Błędem jest jednak przypisywanie popularyzatorom higieny rasy w Polsce (czy w szeregu innych krajów) zbrodniczych zamiarów. Ideały, jak to zwykle bywa, były piękne i bajeczne – ot, społeczeństwo, które rozwija się harmonijnie, kwitnie w nim miłość, porządek, wszędzie jest czysto, schludnie. Utopijne plany, marzenia, mrzonki okazały się jednak w wielu państwach niebezpieczne. Zwłaszcza wtedy, gdy trafiły na podatny grunt. Kto wie, jak potoczyłyby się losy eugeniki w naszym kraju, gdyby wcielono w życie plany pierwszego ministra zdrowia w odrodzonej Polsce, Tomasza Janiszewskiego. Jednym z jego postulatów było, aby na wypadek wojny starców, kaleki i ciężko chorych (wyłączywszy konających) wysłać na pierwsze linie, gdzie mieliby okazję „poświęcić resztki swojego życia dla dobra państwa”, oszczędzając ten cenniejszy materiał.
W XIX wieku Søren Kierkegaard, duński filozof, stwierdził, że demokracja jest też dyskryminacją. W XX stuleciu przekonało się o tym na własnej skórze tysiące mieszkańców (socjal)demokratycznych państw. Niejednokrotnie siłą (zarówno fizyczną, jak i psychiczną) zmuszeni do poddania się sterylizacji, do dzisiaj wstydzą się i boją, czują się napiętnowani i wykluczeni. Higieniści Macieja Zaremby Bielawskiego to szalenie istotna książka. Nie jest monografią, nie jest szczegółowym studium eugenicznej myśli, ale prezentuje zręby, fundamenty higieny rasy. Przede wszystkim jednak Higieniści uzmysławiają realne zagrożenia i niebezpieczeństwa, które są efektem zabawy w Stworzyciela, Reformatora i Dobroczyńcę Ludzkości.
Maciej Zaremba Bielawski, Higieniści. Z dziejów eugeniki
przeł. Wojciech Chudoba
Czarne, 2011