Na czele grupy stoi kanadyjska akordeonistka Scotia Gilroy, która wcześniej akompaniowała ulicznemu artyście – klaunowi, wykonującemu pantomimę na ulicach Krakowa. Po jego wyjeździe z miasta, Scotia, która oprócz umiejętności grania na akordeonie obdarzona jest też bardzo ciekawą barwą głosu, postanowiła założyć zespół. Wkrótce dołączyli do niej pozostali muzycy m.in. gitarzysta Igor Herzyk, zawodowy trębacz Ernest Heksel oraz saksofonista Romek Głowacki.
Efektem ich spotkania jest album „Night Trains”, i choć muzyka grupy dość mocno kojarzy się z szalonymi bałkańskimi melodiami, to czuć w niej również wiele innych wpływów. Klezmerskie brzmienia przeplatają się z tu z miejskim, knajpianym folkiem. Część utworów brzmi jak ścieżka dźwiękowa rodem z przedstawień objazdowych cyrków i teatrów z początku ubiegłego wieku (zespół ma na koncie granie na żywo do starych filmów) Vladimirska to istny muzyczny kocioł. Szalone tempa współgrają tu z melancholijnymi melodiami i spokojnym, balladowym śpiewem Scotii. Nostalgiczny klimat szybko zmienia się w kipiącą energią kawalkadę dźwięków. Podczas słuchania tej płyty chwilami można się poczuć jakbyśmy uczestniczyli w mocno zakrapianym weselu gdzieś w głębokich Karpatach, podczas którego grupa gości postanowiła wyjaśnić sobie pewne sporne kwestie przy użyciu pięści i rozbitych butelek… Orkiestra jednak gra nadal. Sam tytuł płyty „Night Trains” sugeruje podróż. A Vladimirska gwarantuje, że będzie to podróż, podczas której krew w żyłach będzie płynąć o wiele szybciej.
Vladimirska – Night Trains
Gustaff Records 2011