A jak Ale dlaczego Agata Szacka?

A nie Teodor Szacki? Dla jasności, to nie w pomyśle zmiany płci głównego bohatera tkwi problem (mało ciekawych ról kobiecych w naszym kinie, oj mało). Niech już będzie, niech białowłosego prokuratora RP Szackiego zastępuje ciemnowłosa prokurator RP Szacka (Maja Ostaszewska). Lecz dlaczego oscyluje ona nieustannie między kokieterią a zagubieniem na granicy histerii! Raz naiwna, raz stanowcza, ostatecznie pozostaje nijaka. Z ubolewaniem stwierdzam, że jest jedynie nikłym cieniem pełnokrwistego, do bólu ludzkiego bohatera pierwowzoru. Ostaszewska (toż to dobra aktorka!) sprawia wrażenie, jakby sama do końca nie wierzyła w czym gra. Ja też nie wierzę.

B jak Bert Hellinger
Morderstwo Henryka Telaka (Krzysztof Globisz), jednego z uczestników terapii prowadzonej właśnie w oparciu o metodę ustawień rodzinnych Hellingera, przez psychologa Rudzkiego (Olgierd Łukaszewicz) to moment zawiązania akcji. Szacka, jak na prokurator przystało (tak to się robi w Polsce, nie detektyw, lecz prokurator działa)  podejmuje śledztwo w tej sprawie. Policję reprezentować będzie komisarz Smolar (Marek Bukowski). Wszyscy gotowi, można zaczynać? Start.

C jak Czemu przenieśliście nam stolicę do Krakowa?
Wszystko rozumiem i wszystko szanuję. Małopolski Regionalny Fundusz Filmowy to zacna rzecz. Cieszą działania na rzecz intensyfikacji produkcji filmowej w Małopolsce, cieszy pomysł dofinansowania najciekawszych produkcji filmowych, cieszy pomysł zaangażowania miejscowych kadr oraz infrastruktury technicznej (to dosłowne cytaty ze strony internetowej Województwa). Nie cieszy jednak… przeniesienie akcji ze stolicy do Krakowa. Malowniczy Kraków z jego wszelkimi wizualnymi atutami (nie tylko Rynek, ale chociażby spektakularne Przegorzały) na ekranie prezentują się elegancko i zachęcająco, i bez wątpienia promują miasto, to niepodważalny fakt. ALE najzwyczajniej nie przekonują jako sceneria. Słońce świeci, dzieci taplają się w fontannach, a zakochani spacerują w tle… OK: jest Kraków, ocean wolnego czasu, ale gdzie się podział tak pasujący do konwencji kryminału krakowski spleen?

D jak „Dezintegracja i Dezinformacja”

Startowa spółgłoska obydwu wyrazów odgrywa w przypadku Uwikłania rolę niebagatelną. Równie ważne dla fabuły tak filmu, jak i powieści są owe dwa pięciosylabowce. Pytanie jednak, czy naprawdę i jedno, i drugie musiało stać się zasadą organizującą warsztat pracy Jacka Bromskiego? Owszem, powiada, że jedynie motywy czerpie z powieści Miłoszewskiego. Zgoda, ale w wyniku czerpania motywów niekoniecznie musimy mieć do czynienia z dezintegracją fabuły i z dezinformowaniem widza (czytaj: mydleniem mu oczu), a jednak do tego sprowadza się rzecz.

E jak Ech, te dialogi
Dopóki czerpane są z Miłoszewskiego, piszącego wprawnie i z werwą, wszystko gra. Jednak nietrudno się zorientować, kiedy to kwestie ze znakiem jakości „dialogi: Jacek Bromski” zaczynają padać z ust postaci. Weźmy na to: scena na Plantach. Szalony zielony bez i fontanna oczywiście przesłaniają konwersujących, a raczej biadających na temat stanu narodu i kraju Witolda (Andrzej Seweryn) i Igora (Krzysztof Pieczyński).
Cel to chyba zakorzenienie prawdy ekranu w prawdzie czasu. Ostatecznie proces zakorzeniania to wytarte na amen banialuki o stanie czytelnictwa czy stanie młodzieży (która oddaje się namiętnym pocałunkom na ławeczce nieopodal) i czego tam jeszcze. Zamiast zakorzeniać wypadałoby zaorać.

F jak Forum

Dawny krakowski legendarny hotel Forum, a przy okazji również F jak Finał, i to finał zdumiewający. Zdradzać zakończenia nie zamierzam, lecz nawet przywołując w pamięci liczne słabe finały „dobrze zapowiadających się” polskich filmów, pozostaję w świętym zdziwieniu, że aż tak można było tu nawydziwiać. Owszem, powiedzmy, że zgadzam się: motywy motywami, ale apeluję: finały finałami.

G jak „Gość do ciebie, kapitanie”

(***Uwaga, tu minispoiler, ale nie bardzo szkodliwy)
Z emerytowanego milicjanta, a dziś zamieszkującego pół-melinę zahukanego człowieczka, udzielającego ważnych dla śledztwa informacji, Bromski robi… mieszkającego w willi na Woli Justowskiej szpakowatego Supermana (dosłownie: tu Mamcarz odziany jest w koszulkę z wielkim S). Nic dodać, nic ująć. To kolejny zabieg wygładzania, prasowania i spłycania tego, co szczodrobliwie oferuje Miłoszewski. Przekonywujący epizod zostaje zredukowany do szczypty kolorytu lokalnego w postaci „Siadajże, dziewczyno”, z którym z silną krakowską intonacją Mamcarz zwraca się do Szackiej.

H jak Hejnał

Od wschodu nie nadchodzą żadni Tatarzy i trąbka hejnalisty nawet na chwilę nie wypada z ręki Ludka Drizhala, twórcy ścieżki dźwiękowej. Na zmianę z przeróżnymi wariacjami na temat hymnu Krakowa pojawia się intensywna, chciałoby się rzecz zamaszysta muzyka filmowa, która nijak ma się do wydarzeń na ekranie. Przykładem niech będzie nocna scena w mieszkaniu pani prokurator, której towarzyszą raczej dekoncentrujące niż budujące napięcie patetyczne werble. Smyczków za tu i tam i ówdzie pod dostatkiem.

I jak image Szackiej

Czy naprawdę przez trzy czwarte filmu musi mieć na sobie tę samą szarą sukienkę?

J jak Jeremiasz Wróbel
-reprezentujący drugoplanowe postacie Miłoszewskiego. Bromski raz traktuje je po macoszemu albo wręcz usuwa zupełnie ,choć ich potencjał ekranowy jest ogromny, jak w przypadku postaci terapeuty-konsultanta Jeremiasza Wróbla właśnie. Z drugiej strony, jako że łaska pańska na pstrym koniu jeździ – obudowuje li tylko zarysowany szkielet postacią z krwi i kości, mówiącą własnym, pardon, Bromskiego-dialogisty, głosem. Ta druga sytuacja dotyczy chociażby Igora (Krzysztof Pieczyński), groźnego w wersji mocno przerysowanej (czeka się, aż zrobi Szackiej „Bu!”), ale mimo to sztywnej i zupełnie nieironicznej.

K jak Kupa. Ulica Kupa w Krakowie
Rozpoznajemy miejsce, ale nie nazwę. Ta bowiem zostaje zmieniona, a ów apartamentowiec obok kazimierskiej Synagogi Kupa, którego ostatnie piętro (to z dużym balkonem) zamieszkuje Cezary Rudzki, staje przy pobliskiej Józefa, która szlachetnie użycza swej nazwy. Czy pierwotna nazwa „nie brzmi dobrze w filmie” i w związku z tym – nie ona pierwsza i nie ostatnia – pod absolutnymi rządami reżysera musi ulec zmianie?

L jak Lotnicze zdjęcia
I te z Wieży Mariackiej, Hotelu Forum czy dachu kamienic na Rynku wypełniają mniej więcej 50 procent czasu ekranowego. Zazwyczaj w tle (jeśli nie wariacje na temat Hejnału) towarzyszą im transmisje komunikatów na policyjnej częstotliwości. Ta jukstapozycja: Kraków Miastem Pięknym – Kraków Miastem Zbrodni, nie spełnia zaplanowanej dla niej roli: nie buduje napięcia ani ani. Nie pomagają nawet rozedrgane, szybujące ujęcia, dobrze, że nie w 3D. To nadal tylko wypełniacz, nadal tylko pocztówka (Pozdrawiamy z wakacji w Krakowie, jest ciepło, siedzimy, nic się nie dzieje). Nie chce się wierzyć, że nakręcił ją TEN Marcin Koszałka.

M jak Morgenstern Janusz

W roli cameo, Profesora Zielenieckiego, ojciec prokurator (Zielenieckiej) Szackiej. Nieporadności postaci Szackiej dodaje fakt, że jest córunią tatunia, słynnego profesora prawa, który zreformował polski system karny. Alarm: ktoś tu może mieć kompleksy. Relacje rodzinne, a szczególnie te łączące ojca i córkę to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy temat powieści. Film, rzecz jasna, również podejmuje ten temat, lecz (znowu) nie wiedzieć czemu, pomija pewne nad wyraz istotne elementy… To znaczy motywy.

N jak Nulty, a raczej McNulty
Komisarz Smolar chyba ma być naszą odpowiedzią na detektywa Jimmy’ego McNulty’ego z Baltimore-skiej epopei The Wire. Również z jego samochodu wysypują się puszki, jest niedomyty, niedoprany, rozwiedziony, bezkompromisowy, dzielny i odważny. Znajdź podobieństwa na obrazku. Co w przypadku postaci McNulty’ego pozostaje jedynie szkolnym, ślizgającym się po powierzchni opisem, w przypadku Smolara jest zasadniczo pełną charakterystyką. Miłoszewski nie pomaga, bo Kuzniecow z książki to ledwie zarysowana postać, która w świecie możliwym Jacka Bromskiego zaoferowała jednak podstawę (pardon, motyw) dla stworzenia krakowskiego komisarza. Pozostała wygodna ucieczka w stereotypowy obraz gliniarza po przejściach, dla którego ta sprawa to kolejny odcinek W11.

O jak Ojej, co to za plakat i napis na nim?
Oburzonym fuknięciem zbędę fakt, że Ostaszewską ustawiono do zdjęcia ZA Bukowskim, choć to, halo!, ona jest główną postacią. Sepia, co absolutnie przewidywalne, nagłówki gazet i sądowe akta w tle zapowiadają, że duchy przeszłości powrócą, że będzie trzeba przedzierać się przez gąszcz znaczeń i papierów, by dotrzeć do Prawdy i tak dalej. Ale co z tym Mniej wiesz, dłużej żyjesz? Przecież to kryminał! W tym przypadku chyba bardzo chcemy więcej wiedzieć, co będzie dalej. Chyba, że to odsyłacz do stanu błogosławionej niewiedzy na temat jakości tego filmu? Jeśli tak, to ironiczna przestroga jest zaiste godna oklasków.

P jak Piotr Adamczyk
Tu jako Szacki, mikrobiolog, mąż, najczęściej w pościeli. Czy w ogóle możliwy jest jeszcze w Polsce film bez tego aktora w którejś z mniejszych, a najlepiej większych ról? Tak tylko pytam, przy okazji.

R jak Romans
I to romans kryminalny. Szacka i Smolar, niegdyś studencka para, dziś piękni po trzydziestce. U Bromskiego (bo u Miłoszewskiego przecież ich… nie ma, i choć jest romans, to ma zupełnie inny charakter) skrojeni są tak, by wreszcie paść sobie w ramiona, tym bardziej, że ona schludna, a on niekoniecznie. Cytując Anitę Lipnicką: no jak, jak to się mogło stać? Nie mogło, ale musiało. Skoro tagline filmu głosi Ich jedyną słabością była miłość… to wszystko staje się w miarę jasne.

S jak Słońce
Nim wjadą napisy końcowe, czego nikt nie zgadnie, pojawi się również w swojej wersji zachodzącej.

T jak Trailer

Bardzo udany i nad wyraz nowoczesny. Jego jedyną słabością nie jest bynajmniej miłość (sic!), lecz to, że obiecuje zbyt wiele. W niecałych trzech minutach zawiera wszystkie najbardziej dynamiczne i momenty filmu, co w tym wypadku aż nadto zaostrza apetyt. I oczywiście, jak cały film, nadużywa obrazów Krakowa.



U jak Uwikłanie

Czyli tytuł i towarzyszące mu motto powieści, cytat z Hellingera: Nie ma złych, są tylko uwikłani. Może Uwikłanie to jednak film uwikłany? Nie. Chyba jednak zwyczajnie… zły.

W jak Woronowicz Adam
To z kreowaną przez niego postacią, pracownikiem IPN, może zidentyfikować się zaskoczony, zdezorientowany, rozczarowany widz, by znaleźć ukojenie (przyznam, że mnie pomogło). I nieważne, czy przeczytał książkę Miłoszewskiego, czy nie, bo stwierdzenie w niezmienionym kształcie pada również z ekranu. Pozwolę sobie na drobny, aczkolwiek, dosadny cytat z 253 strony powieści: Kurwa mać, po prostu nie wierzę (Wydanie II, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2009).

Y, wiadomo, nie za wiele pola do popisu zostawia

Chyba jedynie nada się jako onomatopeja, jaką generuje zestawienie zakończeń powieści i filmu. Zatem [z niedowierzaniem i zażenowaniem]: Yyyyy...

Z jak Zygmunt Miłoszewski

Przed oficjalną premierą filmu powiedział (cytat z pamięci, może być niedokładny, lecz sens postaram się zachować): Jeśli film się państwu nie spodoba, proszę pamiętać, że Jacek Bromski jedynie motywy zaczerpnął z mojej powieści. Jeśli zaś film przypadnie państwu do gustu, pamiętajcie, że film Bromskiego powstał na jej motywach. Dobrze powiedziane.


Uwikłanie
reżyseria: Jacek Bromski
scenariusz (wraz z Juliuszem Machulskim): Jacek Bromski
dialogi: Jacek Bromski
zdjęcia: Marcin Koszałka
występują: Maja Ostaszewska, Marek Bukowski, Olgierd Łukaszewicz, Andrzej Seweryn i inni
premiera: 3 czerwca 2011.
ITI Cinema