Kei mieszka w Tokio ze swoją matką oraz dojrzewającą córką, Momo. Od dwunastu lat Rei, mąż Kei, nie daje znaku życia. Pewnego dnia Kei znajduje w dzienniku swojego zaginionego ukochanego słowo „Manazuru”, które w niepojęty sposób przyciąga ją i przyzywa. Kobieta wyrusza zatem do miejscowości Manazuru, ale wyprawa ma na celu tyleż odnalezienie potencjalnego śladu Reia, ile odzyskanie utraconego światła. Poszukiwane przez Kei światło to, jak się zdaje, ekwiwalent czy substytut radości (z) życia, pewności i bezpieczeństwa, podczas gdy świat Reia jawi się jako uzależniająca siła, ciemność i mrok pochłaniający energię życiową. Wzajemne relacje Kei i Reia to metaforyczny taniec światła i ciemności, przyjemności i bólu, pragnienia i nienasycenia.

Manazuru wypełniają liczne retrospekcje, reminiscencje młodości Kei, dygresyjne, anegdotyczne i ulotne. Niekiedy, za sprawą zazdrości bohaterki, wkrada się do nich fałsz, trudno odróżnić wymysły zakochanej kobiety od realnych wydarzeń. Odbiorca dryfuje pośród strzępków, fragmentów wspomnień, nie odróżniając fikcji od prawdy. I tak pozostanie aż do końca powieści, której zakończenie – co typowe dla japońskiej literatury – jest otwarte.

Rzeczywiste Manazuru to nadmorskie miasto, znajdujące się w prefekturze Kanagawa. W powieści Kawakami nabiera ono jednak szczególnych właściwości – staje się płaszczyzną, na której dochodzi do ścierania się i przenikania dwóch światów: realnego i onirycznego. Manazuru przybiera formę miejsca urojonego, wyśnionego, przestrzeni tyleż duchów czy bogów, ile przeszłości, osobliwego świata widm, ledwie widocznych porzuconych i wypartych wspomnień. Intrygująca jest konstrukcja owej krainy przeszłości – paradoksalnie nic nie jest w niej definitywne, dookreślone, gdyż minione wydarzenia uwięzione są w wiecznym niedokończeniu, niedokonaniu, trwaniu i nieprzemijaniu.

Odbywane przez Kei podróże do Manazuru wydają się pretekstem, istotniejsza okazuje się bowiem wewnętrzna peregrynacja, duchowa, introwertyczna wyprawa.
Dlatego też droga Kei będzie trudna do przebycia, pełna zwidów, omamów słuchowo-wzrokowych, igraszek umysłu i podświadomości. Kei to swego rodzaju medium, jej wrażliwość i percepcja są wyostrzone – kobieta widzi cienie, zarysy sylwetek różnych osób czy raczej widm, fantomów. Innymi słowy, Kei dostrzega to, czego nie jest w stanie odebrać większość ludzi. Podczas wyjazdów do Manazuru towarzyszy jej jedno z kobiecych widm. Czy to alter ego Kei, czy objaw narastającej choroby psychicznej, rozstrojenia nerwowego, czy może efekt konstruowania świata wewnętrznego, potrzeby wytworzenia kogoś, kto wydobędzie na światło dzienne głęboko zakopane wspomnienia?

Co istotne, podczas podróży w głąb Manazuru Kei musi zmierzyć się z własną fizycznością, fizjologią, cielesnością, aby pojąć, czym w istocie jest obcość i bliskość, inność i „swojskość”. Okaże się to niezbędne dla odbudowania więzi zarówno z córką i matką, jak i z dwoma mężczyznami jej życia – zaginionym mężem Reiem oraz kochankiem Seijim. Pożegnanie, duchowy pogrzeb tego pierwszego stanie się wyzwoleniem. Niezwykle zmysłowe, intymne, wręcz wiwisekcyjne (auto)analizowanie i rekonstruowanie z jednej strony każdego słowa i gestu, z drugiej – cielesnych doznań, fizycznego nienasycenia, przywodzi na myśl literacką twórczość Jun’ichirō Tanizakiego, blisko tu także do prozy Kenzaburō Ōe.

Hiromi Kawakami wykorzystuje strukturę labiryntu – w czasoprzestrzeni Manazuru pełno jest ślepych uliczek, przeszkód, błądzenia, docierania po omacku do zakrytej, odrzuconej i zanegowanej prawdy. Jednakże dominuje w Manazuru quasi-filmowe odwzorowywanie i przetwarzanie rzeczywistości. Przeskoki w czasie, nagłe zwroty w obrębie czasoprzestrzeni, niebezpieczne przyspieszanie i spowalnianie (na granicy psychodeliczności) akcji wzbudzają niedoparte odczucie oglądania wybranych scen, kadrów z filmu. Sytuacje i wrażenia nagle się urywają albo przechodzą jedne w drugie, bez ostrzeżenia, zupełnie jakby rzeczywistość i nierzeczywistość (sen na jawie) wdzierały się w siebie na siłę, brutalnie, drastycznie, druzgocąc i niszcząc równowagę między dwoma światami, a tym samym równowagę psychosomatyczną Kei i odbiorcy dzieła. Z ową techniką niby-filmową łączy się osobliwe podejście do konstruowania dialogów (identycznie było w Nadepnęłam na węża). Można rzec, że Kawakami dekonstruuje konwencjonalne dialogi – ich partie są zaburzone, często brak wyodrębnionych wypowiedzi bohaterów powieści, niejednokrotnie bywają maskowane. Z jednej strony sprawia to wrażenie, że Kei mówi sama do siebie, z drugiej – że kobieta odbiera wyraźniej, czytelniej nieliczne z wypowiedzianych słów, inne zaś stają się po prostu tłem, dekoracją, zamazują się i rozpływają. Przestrzeń jest wypełniona dźwiękami. Kawakami preferuje krótkie wypowiedzenia, nierozwinięte zdania, na swój sposób będące wypunktowaniem najważniejszych elementów przestrzeni. Reszta pozostaje w zawieszeniu, niedopowiedzeniu. Analogicznie jest z pojawiającą się pod koniec powieści informacją, że Kei pisze książkę. Oczywiście, pisanie jest rodzajem autoterapii, a zatem aktem intymnym – czyżby Manazuru było w całości zapisem Kei?

Obok subtelnych, poetyckich (bardziej w swej formie przywodzących na myśl haiku czy tankę) opisów zjawisk przyrodniczych także bogata symbolika Manazuru przywodzi mimowolne skojarzenia z prozatorską działalnością Yasunariego Kawabaty, pierwszego japońskiego noblisty w dziedzinie literatury. Drobne poruszenia w obrębie natury współgrają ze stanem psychicznym bohaterów Manazuru, zwłaszcza Kei. Poszczególne elementy przyrody, takie jak ptaki, kwiaty, ryby, kijanki, pies czy wreszcie cień, transponują uczucia i doznania Kei, szczególnie przemijanie, samotność, odejście, ucieczkę, śmierć. Kontrapunktem dla tak pojętej roli natury stają się lalki, fotografie oraz ruiny domów, symbolizujące między innymi upadek, miniony czas, przeszłość, niezrealizowane i niespełnione marzenia, zmarnowany potencjał, nieziszczalne pragnienie stworzenia silnej i stabilnej rodziny…

Wydane po raz pierwszy w Japonii w 2006 roku Manazuru jest powieścią niezwykle zmysłową, a jednocześnie ulotną i subtelną. Autorka prowadzi czytelnika po różnych wymiarach samotności i opuszczenia, wprowadzając go do kobiecego ogrodu słów i myśli. Wielopoziomowe Manazuru można odczytywać zarówno przez pryzmat japońskich kategorii estetycznych, japońskiej symboliki (niewątpliwie wiedza, jakimi znakami zapisane są imiona Kei i Reia, przydałaby się do interpretacji), jak i jako egzemplifikację literatury introspektywnej i psychodelicznej.


Hiromi Kawakami, Manazuru
przeł. Barbara Słomka
Karakter, 2011