Masłowska patrzy nam _mocno w samo centrum oczu_. Patrzy wzrokiem przeszywającym, rozpruwającym utarte schematy, rozbijającym strukturę zdań, miażdżącym dotychczasową harmonię. Tekst zbudowany jest z dysonansów, zgrzytów i tupnięć. Swoista wyboistość rzeczywiście powoduje, że nie da się „Wojny…” po prostu czytać, trzeba przez nią brnąć.


--


Przetłumaczyć „pierwszą polską powieścią dresiarską" na język filmu to rzecz karkołomna. Xawery Żuławski wziął na warsztat trudny tekst. Specyficzna polszczyzna sprawia wrażenie przekrwionej, niezdrowej, _pogubionej_. Aktorzy przyznawali, że mieli niemałą trudność w podjęciu tego wyzwania. Szyc nie tylko musiał schudnąć (o czym skrupulatnie informowały media), ale także ( a może przede wszystkim) zmierzyć się z tekstem. A nauczyć się Silnego nie jest sprawą prostą. Bohater ten jest osobliwy, a jego sposób wysławiania się _poskakany_.
Silny, główny bohater (i alter ego autorki) bierze narkotyki, ma lewicujące poglądy i niewierną dziewczynę Magdę, w której jest szaleńczo zakochany.
Jego rzeczywistość więcej ma wspólnego z surrealistycznym snem niż realnymi wydarzeniami. Spotyka na swojej drodze Andżelę ( Maria Strzelecka), nastoletnią wyznawczynię szatana, która nosi w torebce zasuszony opłatek z pierwszej komunii.
Pod względem aktorstwa film zaskakuje. Pozytywnie. Brawurowo zagrany epizod Nataszy (Sonia Bohosiewicz) rozrywa ramy filmowej fikcji, wychodzi poza spektakl. Aż chce się zaryzykować stwierdzenie, że polscy aktorzy powinni grać tylko „wg masłowskiej” – wtedy są wiarygodni. Jedynie obsadzenie w roli Masłoskiej… Masłowskiej jest chybione. Nie jest ona ani przekonująca, ani charakterystyczna – raczej bezbarwna i nijaka.


Zmasłowienie za to wypada na ekranie zupełnie naturalnie. _Powariowany_ styl, który w książce jest wyrazem histerii, czymś między kaszlem a gniewem, tutaj staje się po prostu mową – mało tego, komunikatywną. Widz znajduje w tym obcym dla siebie języku elementy znajome, spójne z jego własną codziennością.
Oczywiście, nie każdy. Większość nie zna „takich” ludzi. Nie ma właściwie pewności, czy „tacy” rzeczywiście są, skoro świat przedstawiony na ekranie jest ostentacyjnie rozmontowywany (scena przesłuchania Silnego na komisariacie). Kiedy nie jesteśmy w stanie w żaden sposób utożsamić się z bohaterami, wiara w ich istnienie jest czymś zupełnie nieprawdopodobnym.


„Wojna polsko-ruska” Żuławskiego to również zabawa w cytaty. Wyraźny ukłon w stronę filmowej twórczości Tarantino (szczególnie „Pulp fiction”), inspiracja braćmi Wachowskimi („Matrix”). I słusznie, wciąż za mało jest w Polsce przykuwającego wzrok, zajmującego kina akcji.
Film ma nierówne tempo. Początkowo dynamiczny, „zaplanowany bałagan” eksploduje wydarzeniami, wizjami, ostrymi cięciami. Potem napięcie stopniowo opada, akcja zastyga. Zdawać by się mogło, że obraz dostosowuje się do tętna bohaterów, którzy na początku są w narkotycznym transie, a potem powoli staczają się na dno.
W jednej z początkowych scen Andżela wymiotuje kamieniami. Niby to groteskowe, trochę surrealistyczne. A jednak kamienie są prawdziwe. „Wojna polsko- ruska” to historia, która pokazuje, że dramat ludzi polega być może na urodzeniu się nie w tym miejscu, nie w tym czasie. Można się wtedy zamienić w kamień. Mieć kamienne serce i duszę z kamienia. _Wejść w konszachty ze spidem_.
Można nie lubić Masłowskiej, nie docenić Żuławskiego. A jednak, choć to film bardzo osobliwy, zobaczyć go _jest niezbędnie konieczne_.



---
Foto: ITI Cinema
_Wojna polsko-ruska_
reżyseria: Xawery Żuławski
scenariusz: Xawery Żuławski na podstawie powieści Doroty Masłowskiej _Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną_
grają: Borys Szyc, Roma Gąsiorowska, Maria Strzelecka, Magdalena Czerwińska, Sonia Bohosiewicz, Anna Prus, Dorota Masłowska, Ewa Kasprzyk, Michał Czernecki, Bartek Firlet, Ireneusz Kozioł, Piotr Więcławski
producent: Jacek Samojłowicz
zdjęcia: Marian Prokop
kraj: Polska
premiera: 22.05.2009r.
rok: 2009
ITI Cinema