John Cameron Mitchell zaskoczył wszystkich, gdy ogłosił, że zamierza zrobić film o radzeniu sobie ze śmiercią dziecka. Mimo że jego biografia tłumaczy ten pomysł, to niewiele osób potrafiło sobie wyobrazić twórcę Hedwig and the Angry Inch i Shortbus jako reżysera kameralnego dramatu. Ostateczny efekt jest zaskakująco inny od poprzednich filmów, ale zachowuje cechy stylu Mitchella (na przykład animowane wstawki) i czyni dzieło prawdziwie autorskim.

Fabuła oparta jest na kilku dniach z życia pary małżonków, próbujących uporać się ze śmiercią 4-letniego syna. Oboje przeżywają to odmiennie i wybierają różne drogi radzenia sobie z tą sytuacją. Becca (zaskakująco dobra Nicole Kidman) prowadzi długie rozmowy z młodym chłopakiem, który jadąc samochodem potrącił jej dziecko. Howie (zaskakująco nijaki Aaron Eckhart) próbuje pchnąć życie do przodu, uprawiać seks i chodzić na terapię, a gdy nie odnosi to zamierzonego skutku, wybiera drogę na skróty – pali marihuanę.

Fabuła Między światami byłaby całkowicie banalna gdyby nie fakt, że film został poprowadzony niejako pomiędzy wydarzeniami, poprzez zaakcentowanie upływu czasu i przeciekania życia przez palce. To właśnie jest kluczem do zrozumienia dzieła, które przy okazji całkowicie zaprzecza (i chwała mu za to!) uproszczeniu, mówiącemu, że czas leczy rany – on jedynie zmienia ich charakter.
Efekt ten został osiągnięty także dzięki poetyckim, ale też bardzo niespokojnym zdjęciom stałego operatora Mitchella, Franka G. DeMarco. To one, wraz ze świetnym montażem, kreują poczucie izolacji i tymczasowości wszystkich wydarzeń oraz budują dynamikę filmu, która jest w całości emocjonalną dynamiką bohaterów. Tutaj nie ma świata zewnętrznego. Rozpacz mieszka w ludzkim wnętrzu i dlatego to ono nadaje rytm rzeczywistości.

Między światami podejmuje w odważny sposób kwestie związane z religią. Nie neguje potrzeby zwrócenia się do siły wyższej w trudnych chwilach, ale szuka alternatywy dla idei boga/ów. Co ciekawe, znajduje ją w czysto naukowej koncepcji wszechświatów paralelnych, która od początków istnienia kina była chętnie wykorzystywana w trzech zasadniczych formach: światów potencjalnych, wyobrażonych i nie-naszych. W filmie Mitchella nie jest jednak istotne, którą postać miałyby one przyjąć. Znacząca staje się sama wiara w to, że gdzieś tam istnieje miejsce, w którym scenariusz wydarzeń jest całkowicie inny. Może się to wydawać naiwnym pocieszeniem, ale dlatego też Między światami przekonująco pokazuje, w jaki sposób niewielkie wydarzenia, niby nieistotne myśli, drążą wielki mur rozpaczy. I nawet jeżeli nigdy go nie zburzą, to satysfakcja z tego, że jest on słabszy może dać chwilowy komfort psychiczny.

Gwiazdorska obsada filmu wzbudzała sporo kontrowersji, ponieważ reżyser pracował zazwyczaj z osobami zupełnie nieznanymi, które będą skłonne do eksperymentowania ze swoim emploi. Sam z resztą zagrał transgenderowego muzyka w Hedwig and the Angry Inch. Wybór Nicole Kidman do roli głównej bohaterki mógł okazać się wielką porażką, bowiem jej posągowa twarz od kilku już lat pozostaje raczej nieruchoma, a przy pracy nad postacią Becci granie emocji wyrażanych niuansami ruchów twarzy jest esencjonalne. Mitchell pokierował jednak gwiazdą z niezwykłą zręcznością, dzięki czemu stworzyła ona postać bardzo wiarygodną i nieprzerysowaną. Nieco gorzej prezentuje się gra Eckharta, ale trzeba przyznać, że cała postać Howiego jest znacznie mniej interesująca, zarówno do zagrania, jak i do oglądania.

Wśród polskiej krytyki pojawiły się głosy, że film byłby znacznie lepszy, gdyby nie optymistyczne zakończenie. Pozwalam sobie to napisać, gdyż nic w ten sposób widzowi nie zdradzam. Kiedy to usłyszałem zacząłem się zastanawiać, czy aby krytyk się nie pomylił? Może poszedł na nowy film Sofii Coppoli, którego tytuł brzmi dość podobnie? Moja złośliwość w tym miejscu wynika z faktu, że zakończenie filmu jest jego największą zaletą. Jest nieprzekłamane, nienachalne i nieoderwane od rzeczywistości. Nawet jeżeli kogoś znuży Między światami, to zapewne będzie w stanie docenić ogólną wymowę filmu.

John Cameron Mitchell udowodnił swoim najnowszym filmem, że jest niezwykle wszechstronnym filmowcem i nie zamyka się w schematach. Nicole Kidman za tę rolę dostała całkowicie zasłużoną nominację do Nagrody Akademii. Świat zyskał dzieło poruszające temat bardzo trudny do niesztampowego pokazania. Mimo że Między światami pozostaje dla mnie najmniej udanym filmem amerykańskiego reżysera, to mam nadzieję, że wielu, także polskich filmowców obejrzy go i weźmie sobie do serca to, co znaczy operowanie niuansem.



Między światami (Rabbit Hole)

reżyseria: John Cameron Mitchell
scenariusz: David Lindsay-Abaire
grają: Nicole Kidman, Aaron Eckhart, Dianne Wiest, Miles Teller
kraj: USA
rok: 2010
czas trwania: 91 min
Premiera: 13 września 2010 (Świat), 29 kwietnia 2011(Polska)
Kino Świat


Za seans dziękujemy
Kinu Pod Baranami