Jeffery Keedy, Modernizm żywych trupów


To jest bardzo przerażający artykuł. Mowa w nim o śmierci i wyparciu. Ale nie bójcie się go czytać, bo to w końcu tylko tekst, a znacze¬nie jest arbitralne. To nam w każdym razie wmawiają ci podli postmoderniści i dekonstrukcjoniści. My jednak wiemy swoje. Wszystko można zrobić w sposób właściwy albo niewłaściwy. Dobry albo zły, racjonalny lub szalony, jasny albo chaotyczny, modernistyczny albo modernistyczny. W projektowaniu graficznym nie ma alternatywy wobec modernizmu. Poprzedzają go tylko komercyjni artyści, drukarze bądź skrybowie, nie dizajnerzy, ponieważ dizajner narodził się z modernizmu. To, co po modernizmie, jest także niezrozumiałe dla większości projektantów, ponieważ przekracza ich granice pojmowania.

W większości sfer produkcji kulturalnej, takich jak sztuka, architektura, muzyka i literatura, modernizm był po prostu jednym z wielu wydarzeń w nieustającym cyklu życia. Projektowanie graficzne nie miało jednak dość czasu, by wytworzyć dojrzałe poczucie własnej tożsamości, nie przecięto jeszcze pępowiny. I tak, gdy modernizm skonał, ideologia wielu dizajnerów umarła wraz z nim. Oni sami nieodeszli jednak bez skargi w ciemności nocy.
Nie przyjęli do wiadomości własnej ideologicznej śmierci i wciąż nawiedzają żywych, jęcząc i wyjąc, ponieważ nie należą już do tego świata. Taki jest los zombiaków modernizmu, żywych trupów, które projektują wśród nas.

Tłum. Dariusz Żukowski


Rick Poynor, Rzecz piękna

Większość osób zaczyna zajmować się projektowaniem, ponieważ uwielbia formy wizualne, reaguje na nie silniej niż – zapewne – na cokolwiek innego i chce nimi operować. Każdy, kto w ostatnich trzech dekadach kierowałby się jedynie albo przede wszystkim przyjemnością dla oka, popełniłby błąd, chcąc robić karierę w sztuce. Jak pokazała Elaine Scarry w On Beauty and Being Just (to – notabene – esej o wielkiej urodzie), dotąd panowało przekonanie, że patrzeć znaczy uprzedmiotawiać, ranić przedmiot w akcie naszego spojrzenia, a nawet podziwu. Percepcja przeniknięta przyjemnością jest moralnie zła. Percepcja „awersyjna”, polegająca na patrzeniu na rzeczy, które nie dają przyjemności, jest moralnie dobra. Sensualna, uroczysta sztuka – dajmy na to – Mattise’a – banalna. Sztuka powinna być niezborna, trudna, agresywna, wymagająca.

Scarry świetnie tłumaczy, dlaczego taki sposób myślenia jest błędny, lecz projektanci nigdy nie musieli się tym za bardzo przejmować. Szczerze mówiąc, kariera w dizajnie tylko w niewielkim stopniu była od tego zależna. Oczywiście niektórzy świetnie wykształceni projektanci krytykowali bezmyślną wizualność. Chętnie wskazywali na przykład, w jaki sposób rozumienie miejsca rzeczywistych przedmiotów w historii zostało wypaczone przez kolegów, którzy ogołocili naszą wyobraźnię dla wizualnego efektu. Naturalnie, mieli rację, a determinacja, by myśleć o dizajnie poważnie, była czymś pozytywnym. Ale gdzieś w tej walce o wykazanie, że projektowanie jest czymś znacznie więcej niż formą, środowisko projektantów zrezygnowało z myślenia o nim także jako o pracy nad formą. Nie chodzi o to, że przywiązanie do formy, ot tak sobie, zniknęło – pozostawało po prostu niewypowiedziane, podobnie jak samo piękno. Otacza nas ono, nie potrafimy jednak powiedzieć, czym jest. [...]

W pięknie nie ma niczego naiwnego. Piękno to szok tak dla ciała, jak i dla umysłu, prowadzi do skrajnego – jak ujmuje to Elaine Scarry – zdecentrowania, które pomaga nam odnaleźć nasze miejsce w świecie. Niezwykle trudno o tym mówić, ale musimy próbować. Nie ma sensu dyskutować o projektowaniu, nie mówiąc o pięknie.

Tłum. Karolina Szymaniak i Adam Puchejda


WIDZIEĆ/WIEDZIEĆ. Wybór najważniejszych tekstów o dizajnie

Redakcja: Przemek Dębowski i Jacek Mrowczyk
Premiera: 20 kwietnia 2011r.
Liczba stron: 464
Oprawa: twarda
Wymiary: 160x240
ISBN: 978-83-62376-04-9
Wydawnictwo KARAKTER








WYGRAJ KSIĄŻKĘ!

WSTĘP DO KSIĄŻKI

MIĘDZY INNYMI SPIS TREŚCI

KSIĘGARNIA Z KARAKTEREM


foto: Kuba Sowiński