Jeża ogląda się dobrze, biorąc poprawkę na efekt „bułgarskiej pralki” – bęben rozkręca się dość ospale, ale gdy już wskoczy na wysokie obroty, pranie trzeba zbierać po całym mieście. Rozpoczyna się niczym ciąg luźno powiązanych skeczy: a to Wietnamczycy usiłują przyrządzić głównego bohatera w pięciu smakach, a to do Yoli wraca ospały mąż, prosto z koncertu w Krakowie. Kiedy jednak dzięki pościgom samochodowym i zasadzce w wesołym miasteczku tempo akcji przyspiesza, widz zauważa, że oto siedzi w pierwszym wagoniku medialno-politycznej kolejki górskiej. „Idole”, „Tańczący z gwiazdami”, publicyści z TVP Kultura – każdy bije się o brązową supernowę, która rozgłos zyskała za sprawą YouTube’a. Jest zatem bardzo na czasie. Tak bardzo, że czasem zaczyna brakować trzeciego wymiaru. Pasowałby idealnie, zważywszy na charakter rysunków Tomasza Leśniaka i reszty zespołu, które są animowanymi, komputerowo – tekturowymi wycinankami. Pośród kreskówek dla dorosłych Jeż Jerzy nigdy nie fiksował się na fazie analnej, jak Włatcy Móch czy South Park. Jego obsceniczność zawsze godziła w obie strony, choć oczywiście górą musiał być Jeż. Znacznie bliżej mu do zaciętego humoru Rysia i kabaretu Stanisława Tyma, niż żartów o gadającej kupie panów Trey’a Parkera i Matta Stone’a. Co więcej, w filmie zobaczyć można jedną z najwspanialszych „scen wizyjnych” tak satyrycznego (odwrócona tęcza, tytułowy Miś), jak i poważnego kina (śmierć Macieja Boryny w Chłopach). W niej, niebo nad Warszawą przesłonięte zostaje przez szwadrony nadmuchanych lalek z sex-shopu. Dzieci wskazują palcem na niebo, zdziwione, a mama nie skłamie już, że to Kapitan Żbik.
Jeż Jerzy, jako symbol stolicy, nie jest zwykłym Janem Kowalskim. Nie boi się drażliwych tematów – od rasizmu po homofobię, dorzucając opacznie pojęty patriotyzm. Film przybiera dzięki temu hipermedialną formę, rozpostartą jak transparent pomiędzy Pałacem Kultury o wyglądzie stalinowskiego kosmodromu a palmą na rondzie de Gaulle'a. Co jednak najbardziej leży bohaterowi filmu „na kolcach”, to głupota, która jak paliwo rakietowe napędza przemysł celebrytów, instalując kolejne „gwiazdki” na nieboskłonie. Jerzy woli pozostać na ziemi. No to tyle, „kufa”.
Jeż Jerzy
Reżyseria: Wojtek Wawszczyk, Kuba Tarkowski, Tomek Leśniak
Polska, 2010, czas trwania: 80 min
Produkcja: Paisa Films, Film Produkcja, Warszawska Szkoła Filmowa
obsada: Borys Szyc (JEŻ JERZY), Maria Peszek (YOLA), Jarosław Boberek (ASYSTENT), Grzegorz Pawlak (PROFESOR), Sokół (STEFAN), Michał Koterski (ZENEK), Wojtek Wawszczyk (KLON), Maciej Maleńczuk (LILKA), Leszek Teleszyński (POLITYK), Marcin Hycnar (KRZYŚ), Krystyna Tkacz (MAMA STEFANA), Monika Olejnik (MONIKA OLEJNIK), Krystyna Czubówna (KRYSTYNA CZUBÓWNA), Włodzimierz Szaranowicz (WŁODZIMIERZ SZARANOWICZ), Bogusław Linda (BOGUSŁAW LINDA), Tomasz Knapik (TOMASZ KNAPIK) i inni
[1] termin ukuty przez znawcę i badacza gatunku, Piotra Mirskiego.