Spiski składają się z pięciu opatrzonych datami części – w ten sposób Kuczok zawiera w nich okres od 1982 do 2000 roku. Poszczególne rozdziały zawierają obrazki z życia głównego bohatera (zarazem narratora), dla których scenerię stanowią Tatry. Czytelnik obserwuje go w różnych etapach życia, przygląda się jego rozwojowi. Poznajemy go jako dziesięcioletniego chłopca – zahukanego nadwrażliwca, stroniącego od innych dzieci. Rodzice zabierają go wtedy pierwszy raz w góry, nie jest on jednak zbyt mocno zainteresowany specyfiką miejsca, do którego trafił. Jego myśli zaprzątnięte są mundialem w Hiszpanii i tym, jak radzi tam sobie drużyna Antoniego Piechniczka. Nie potrafi znaleźć wspólnego języka z góralskimi dziećmi, których główną rozrywką są regularne bitwy. Jest wyizolowany, na zdarzenia patrzy z dystansem.

W kolejnych częściach poznajemy bohatera za każdym razem starszego o 4 lata, rozwijającego się, dorastającego. Zmienia się jego podejście do górali – jako kilkunastolatek dąży do pozyskania ich akceptacji, próbuje się wkraść w ich łaski, co chwilowo mu się udaje, nigdy jednak nie poczuje się jednym z nich. Z wiekiem zaczyna akceptować swoją inność, bo też nigdzie nie czuje się „wśród swoich” – w domu źle mu z rodzicami, którzy wiecznie się kłócą, górale drażnią go tym, że naprawdę nie znają Tatr, nie umie się odnaleźć także wśród taterników.
Zaczyna cenić te chwile w górach, w których jest sam na sam z przyrodą. Unika przeludnionych szlaków, często zbacza w tereny zakazane, przez co zbliża się do gór bardziej niż inni.

Spiski to nie tylko opowieść o dorastaniu, równie ważne wątki to góry i ich mieszkańcy. Książka jest dowodem miłości dla Tatr; pisarzowi udaje się odmalować ich urok bez popadania w patos ód pochwalnych. Kuczok przedstawia je jako przestrzeń istniejącą gdzieś na granicy rzeczywistości i snu. Spowija je tajemnicza, oczyszczająca mgła, można w nich natknąć się na misiołaki i porozmawiać z uśpionymi od setek lat rycerzami. Tatry kuszą narratora zakazanymi szlakami, grotami, o których mieszczuchom się nie śniło. Obowiązują w nich inne prawa, ludzie są jakoś mniej zniewoleni, bliżej im do natury. Wszystko to sprawia, że są one odskocznią od szarej codzienności rodzinnego Śląska. Ojciec narratora ucieka w góry przed plugawym spowszednieniem stanu wojennego. Dla jego syna, który ma trudne relacje z rówieśnikami i rodzicami, Tatry są wytchnieniem od wiecznego poczucia obcości, a właściwie miejscem, gdzie ta inność nabiera sensu, staje się wartością. Dają mu poczucie bezpieczeństwa i pewność, że wszystko jest tak, jak być powinno.

Oniryczno-pochwalne partie poświęcone górom zrównoważone są groteskowymi opisami ludzi. Na tylnej okładce książki czytamy wróżbę Jana Gondowicza: Niewykluczone, że Kuczok długo nie będzie się mógł pokazywać na oczy polskim góralom. No cóż, gdyby zawierzyć Kuczokowemu opisowi, musielibyśmy stwierdzić, że górale to gatunek cechujący się: zamiłowaniem do alkoholu i bójki, tężyzną, niebagatelnym zdrowiem i zdolnościami do regeneracji (rana po siekierze w plecach nie jest powodem do tego, aby następnego dnia nie pić), ogromną chutliwością przekładającą się na niezliczoną gromadę potomstwa, smykałką do interesu, łączeniem ortodoksyjnego katolicyzmu z wiarą w zabobony, a co najważniejsze – zupełnym brakiem zainteresowania Tatrami. Partie tekstu poświęcone góralom są zdecydowanie najbardziej barwne, skrzą się ironią i dowcipem; autor przerysowuje pewne cechy, uzyskując spektakularnie groteskowe efekty. Dodatkową atrakcją jest twórcze wykorzystanie gwary podhalańskiej, Kuczok, który znany jest z niebywałego słuchu literackiego, również w tej książce żongluje językowymi perełkami.

Kolejnym ważnym wątkiem książki jest miłość, w różnych jej aspektach. Najbardziej efektowna jest tu erotyka, w górach wybujała, objawiająca się w nieposkromionych pragnieniach, namiętnościach, zewach krwi. Na kartach powieści trwa karnawał cielesnych uniesień. Z drugiej strony są uczucia, które łączą ludzi, ale tylko przez jakiś czas. Kolory erotycznych fascynacji blakną tu przez przemijanie miłości. Kuczok przedstawia kliniczne przypadki rozpadu małżeństw z rodziny bohatera. Związek jego rodziców umiera przy akompaniamencie krzyków i wzajemnych pretensji. To i tak łagodniejsza wersja końca miłości. Rodzice przestali się kochać jednocześnie, podczas gdy dziadkowie nie mieli tego szczęścia – babka przestała tolerować dziadka, podczas gdy on wciąż jej potrzebował. W obliczu tych historii ciężko uwierzyć w szczęśliwe zakończenie dla uczuć, które się dopiero rodzą. Wyczuwalny jest tu brak wiary w „żyli długo i szczęśliwie”.

Nowa książka Kuczoka kusi: rozpasanym erotyzmem, pięknem natury, magią gór. Jednak myliłby się ktoś, kto by sądził, że sięgając po nią, zapewni sobie łatwą rozrywkę. Owszem – erotyzm z kart książki aż kapie, a rozmiłowany w językowych zabawach czytelnik będzie się zanosił śmiechem, nie zmienia to jednak faktu, że książka podszyta jest czymś, co niepokoi – wszechobecnym poczuciem samotności.


Wojciech Kuczok, Spiski. Przygody tatrzańskie
WAB, 2010

FRAGMENT KSIĄŻKI