Pamiętam dobrze ich występ na Off Festiwalu dwa lata temu. Choć zespół nie był jeszcze tak dobrze znany w naszym kraju, to jego pojawienie się już wtedy było ekscytującym wydarzeniem. Po wydaniu w zeszłym roku doskonałego albumu „High Violet” nastąpiła jednak ogólnoświatowa eksplozja popularności The National, która przysporzyła zespołowi wielu nowych fanów. Ta fala nie ominęła również naszego kraju.

Jako pierwsza tego wieczoru wystąpiła Sharon Van Etten. Amerykańska wokalistka obdarzona bardzo mocnym głosem o ciekawej barwie zaprezentowała wraz z zespołem bardzo sympatyczną mieszankę gitarowego, folkowego grania. Wśród zagranych utworów znalazło się kilka z jej ostatniej płyty zatytułowanej „Epic”, m.in. świetnie brzmiący na żywo „Peace Singns”. Sama Sharon okazała się osobą bardzo rozmowną, dzięki czemu od razu złapała dobry kontakt z publicznością. Kilkakrotnie dziękowała za przybycie na jej występ, podczas którego wspomógł ją też gitarzysta The National. Szkoda tylko, że jej stonowany i chwilami bardzo wyciszony występ był częściowo zagłuszany przez głośne rozmowy co poniektórych uczestników…

Po kilkunastominutowej przerwie technicznej przyszedł czas na wyczekiwany występ.
The National. Kiedy w blasku fioletowych świateł na scenie pojawili się muzycy zespołu z wokalistą Mattem Berningerem na czele, od razu zostali przywitani głośną owacją. Na sam początek zagrali spokojny „Runaway”. Zaraz po nim zabrzmiał przebojowy „Anyone’s Ghost”. po czym usłyszeliśmy mieszankę najlepszych i bardzo energicznych utworów: „Mistaken For Strangers”, „Brainy” czy zaśpiewany wraz z publicznością „Bloodbuzz Ohio” Nie od dzisiaj wiadomo, że podczas koncertów grupa brzmi o wiele mocniej i bardziej rockowo niż na płytach. Co ciekawe, nawet wtedy muzyka The National nie traci jednak nic ze swojego melancholijnego klimatu (przejmująco zagrany „Sorrow”). Ciekawym kontrastem było natomiast zachowanie samych muzyków zespołu, którzy w świetnych humorach dość wdawali się w sympatyczny dialog z publicznością, a sam Matt już na początku stwierdził, że woli grać w takich miejscach, w których ludzie stoją zamiast siedzieć na krzesłach (jak to miało miejsce podczas zeszłorocznego koncertu). Okazało się również, że sama scena to dla niego zbyt mała przestrzeń, czemu dał wyraz poprzez pierwsze tego wieczoru wmieszanie się w publiczność przy utworze „Squalor Victoria”. Choć w większości zespół zagrał materiał ze swoich dwóch ostatnich płyt, to nie zabrakło również starszych utworów, np. bardzo ostro zagranych „Lite Up” oraz „Abel” . Co ciekawe, wśród nich znalazł się również mało znany „Wasp Nest” pochodzący z EP „Cherry Tree”. Główną część koncertu zespół zakończył pięknym wykonaniem jednego z najlepszych utworów – „Fake Empire”.







Wiadomym jednak było, że na tym się nie skończy. Przy gromkich brawach The National szybko ponownie pojawili się na scenie. Na początek bisów zabrzmiał delikatny, fortepianowy „You Were Kindness” Zaraz po nim nastąpiło energiczne uderzenie – „Mr. November” Podczas tego utworu Matt po raz kolejny wskoczył w publiczność. Tym razem nie poprzestał na pierwszych rzędach, rzucił się w głąb sali i nie przerywając śpiewania biegał oraz wspinał się po barierkach. Robiło to niesamowite wrażenie. Na długo zapamiętam obraz wyciągniętych rąk ludzi, przekazujących sobie przez pół sali kabel jego mikrofonu. Gdy wokalista wrócił już na scenę, z głośników popłynęły pierwsze dźwięki jednego z najbardziej oczekiwanych utworów – „Terrible Love”, co spotkało się bardzo żywiołową reakcją zebranych. Na sam koniec cały zespół wraz zaproszoną na scenę Sharon zaśpiewał razem z publicznością całkowicie akustycznie, bez nagłośnienia i mikrofonów „Vanderlyle Crybaby Geeks” co było pięknym ukoronowaniem tego niesamowitego koncertu.


THE NATIONAL, SHARON VAN ETTEN
Kraków, Klub Studio, 22.02.2011