Pytania zadawane przez prowadzącego, Tomka Charnasa, jak też padające ze strony słuchaczy, oscylowały przede wszystkim wokół problemu ogólnie pojętej literackiej twórczości kobiet.




Spotkanie otworzyła Joanna Bator, przedstawiając wstęp do swego projektu odkrywania roli kobiet w historii kultury japońskiej. Motywem przewodnim i nośną metaforą w opisie tej obecności jest dla autorki zainspirowanej twórczością Tanizakiego Junichiro, pochwała cienia. Cienia, który spowijał codzienną egzystencję Japonek epoki Heian (VIII-XII w. n.e.), który nie przeszkadzał im w ekspresji artystycznej. Nie ograniczała się ona, jak w przypadku długich wieków dziejów formacji okcydentalnej, do diarystyki, choć i ten gatunek znalazł swoje reprezentacje choćby w postaci Zapisków spod poduszki, czy też Notatnika osobistego Sei Shonagon czy Dziennika Murasaki Shikubu. Dużym zaskoczeniem dla wielu ze zgromadzonych słuchaczy był fakt, iż najwybitniejsza powieść okresu Heian, Genji monogatari (Opowieść o Księciu Promienistym), należąca zarazem do bezcennych arcydzieł języka japońskiego w ogóle, została napisana przez kobietę, w czasach, powtórzę, gdy zachodnia formacja kulturowa nawet nie posługiwała się formą powieściową. Przyczyn tego fenomenu upatrywać po pierwsze w spuściźnie mitologii shintoistycznej, gdzie główną rolę w panteonie pełni Amaterasu, żeńskie bóstwo solarne.

Drugim wątkiem, splotem – by posłużyć się Barthesowską metaforą tkania tekstu – była kobieca aktywność logogetyczna polegająca na aneksji i poddaniu przemianom systemu pisma. Przemiany te w gruncie rzeczy możemy określić jako fundujące. Kierunkiem, jakim zgodnie z zapowiedzią, będzie podążać Joanna Bator, jest odpowiedź na pytanie o dzisiejsze dziedzictwo owej imponującej tradycji. Ciekawym przypadkiem współczesnego pisarstwa kobiecego były – gdyż to nurt zanikający – tzw. keitai shosetsu, opowieści komórkowe, powstające na wyświetlaczach telefonów, i z nich czytane.






Dużą część spotkania zajęła momentami ostra dyskusja na temat głosu nie kobiecego, a dziennikarskiego. Monika Mostowik zwierzała się ze swych perypetii jako pisarki niejednokrotnie padającej ofiarą reporterów nierzetelnych, i kierującej ich pobudkami polityki redakcyjnej. Stawia się w niej, opowiadała Mostowik, na sensacje i w sposób nieuprawniony wkracza w prywatność artysty, wyraźnie zakładając, że generalny, mainstreamowy odbiorca myli osobę swoim nazwiskiem firmujacej książkę, z bohaterami fikcji literackiej. Ujawnił się tu problem zestereotypizowanego przypisywania kobietom predylekcji do twórczości autobiograficznej. Czy rzeczywiście jednak autorka, której udało się dojść do głosu, pragnie takiej ekspresji siebie? Na tą kwestię po części odpowiedziała Katarzyna Bielas, ujawniając niektóre kulisy przeprowadzania rozmów-wywiadów. Jej styl charakteryzują lakoniczne „kwestie” dziennikarki będącej akuszerką obszernych wypowiedzi rozmówców.






Celowo mnożę figury językowe odnoszące się do kręgu kobiecości, wywodzące się z anglosaskiego feminizmu i ginokrytyki. W polu tych teorii od dawna już wykonywany jest zabieg zwany reclaimingiem: starania, by zyskać dla kobiet miejsce należne im w szeroko rozumianej logosferze. Obok przepracowywania klasycznych mitów, w czym celuje podziwiana przez Monikę Mostowik brytyjska prozatorka, Jeanette Winterson, kobiety poddają rewindykacji swe prawa zarówno do systemu języka, jak i do mowy, poprzez wprowadzanie doń niewieściego, archaizującego imaginarium oraz tworzenie form żeńskich dla tych słów, które dotąd występowały jako męskoosobowe, uzurpując sobie prawo do uniwersalności. Joanna Bator mówiła o swoim projekcie jako o japońskich herstoriach. Ten ostatni neologizm jest opozycyjnym uzupełnieniem historii, ze względu na element ‘his’ mogący w języku angielskim konotować męskość (i wykluczenie kobiecości). Polskim zwolenniczkom tego akurat terminu najwyraźniej nie przeszkadza, iż w istocie łaciński prefiks ‘hist’ oznacza tkankę, co w optyce tej koncepcji powinno się kojarzyć z przypisywaną kobietom jako im właściwym, obszarem korporalnej materialności. Również uczestniczkom i uczestnikom spotkania na myśl nie przyszło – a szkoda! – skojarzenie pojęcia herstorii z tytułem ostatniego zbioru opowiadań Moniki Mostowik, który brzmi „Histeryjki o May”. Wszelako jednak wobec tak licznych i zróżnicowanych propozycji lekturowych, jak i życiowych postaw, będących ich pewnego rodzaju realizacjami, trudno nie tylko sformułować wnioski podsumowujące, ale i wyeksploatować wszystkie pojawiające się wątki.






Tymczasem można też zaniechać wyżej przywołanych dociekań etymologicznych, i przyjrzeć się specyfice języka polskiego, w przeciwieństwie do angielszczyzny wymuszającego akceptację rodzaju gramatycznego wszystkich słów, osobliwie zaś, rzeczowników. Tedy rodzaju żeńskiego jest i twórczość, i myśl, i powieść. Tak, proza też jest kobietą.







Relacje z poprzednich Poczytalni:

* "Nowe światy polskiej prozy":http://splot.art.pl/aktualnosci/92/na-co-komu-te-wieczorki

* "Fantastyczni pisarze polscy":http://splot.art.pl/aktualnosci/62/czekajacy-na-fantastycznego-czytelnika-o-pierwszym-spotkaniu-z-cyklu-poczytalnia






Na zdjęciu od lewej - Katarzyna Bielas, Monika Mostowik, Joanna Bator (fot. Halszka Brzóska)

________________________________________________________