„Nienaturalność Natury” to piąta z kolei wystawa pokazywana przez działającą od roku stołeczną galerię fotograficzną Lookout. Mieszcząca się w mieszkaniu na Mokotowie galeria została otwarta w momencie, kiedy wiele tego typu inicjatyw upadało. Na temat spójności zamysłu i konsekwencji koncepcyjnej galerii można by napisać oddzielny artykuł. Na zmianę stosowała ona technikę delikatnego szoku, żeby następnie uspokoić publiczność, sięgała po bezpieczne, „ładne” prace, żeby potem zaryzykować prezentując zupełnie nieznane nazwiska (ale reprezentowane przez te najznamienitsze w świecie polskiej sztuki). Dobiegająca właśnie końca wystawa prezentująca fragment pracy doktorskiej Macieja Stępińskiego była wyborem stonowanym, raczej bezpiecznym. W końcu Stępiński to artysta znany, z wieloletnim stażem i bogatym dorobkiem. Ukształtowany, o sprecyzowanej wizji artystycznej. Ale choć artysta „bezpieczny”, wybór niekoniecznie oczywisty. Bo prezentowane prace nie u wszystkich wywołają poczucie bezpieczeństwa.