Kanadyjskie kino awangardowe w dużej mierze pozostaje zupełnie nieznane dla szerokiego odbiorcy. Jednak wywiad z konsekwentnym twórcą melodramatu eksperymentalnego został poprzedzony bardzo ciekawym wstępem wprowadzająco – analitycznym, który zarysowuje ramy twórczości reżysera, umieszczając jego filmy i inspiracje na konkretnych obszarach historii kina powszechnego. Szerokie pole nawiązań przybliża widzom konteksty awangardowe i ułatwia ich kojarzenie z różnymi aspektami znanej kultury filmowej. Zresztą sama za siebie mówi też niezwykle trafna metafora, znaleziona w prologu Kuby Mikurdy Nawiedzone kino: „Jeśli pomyśleć kino jako pociąg, który w 1895 roku rusza ze stacji w La Ciotat – czyli ciąg wagonów, następujących po sobie estetyk, konwencji, technik – to Maddin, wracając do 1929 roku, raz po raz wykoleja ów skład, wydobywając później z miejsca katastrofy to jeden, to drugi element.”

W chronologiczną opowieść o kolejno powstających filmach wplatane są bowiem dyskusje o rosyjskich produkcjach z początku XX wieku czy różnych adaptacjach surrealizmu na grunt współczesnej kinematografii. Guy Maddin opowiada o pracy na planie i spontanicznym chwytaniu ujęć, odkrywaniu niespodziewanych pejzaży i detali. Niezwykle interesującym aspektem rozmowy na pewno wyda się także znajdujące się niemal na przeciwległym biegunie spotkanie z klasycznym włoskim neorealizmem i Isabellą Rosselini, która będzie stanowiła jeden z punktów, wokół których toczący się dialog będzie zataczał wciąż nowe kręgi.

Guy Maddin jest bowiem przy tym fenomenalnym przykładem twórcy obrazów filmowych, które mogą być oceniane według kryteriów nowofalowej politique des auteurs – wciąż zdaje się robić jeden film. Wraca do motywów, które sam mitologizował.
W tym kontekście sytuuje się również wywiad, przeprowadzony z reżyserem w lutym 2009 roku. Skoro on sam nie potrafi uciec od powtórzeń, rozmowa o jego twórczości analogicznie wciąż toczy się wokół wybranych motywów – kluczy do jego dzieł, wspomnień, postrzegania przestrzeni. Bynajmniej nie jest to zarzut. Podobnie bowiem jak Maddin odkrywa wciąż nowe sposoby rozumienia własnego świata w swoich filmach, tak i Kuba Mikurda oraz Michał Oleszczyk szukają wciąż nowych tłumaczeń jego opowieści. Maddin bowiem wciąż tasuje karty, więc przy każdym rozdaniu gra będzie wyglądała zupełnie inaczej niż poprzednio. Rezygnuje też ze standardowych zasad, w zamian proponując własne. Warto przy tym zwrócić uwagę na przytoczoną przez niego reinterpretację filmowego melodramatu i wydobycie spod przykurzonego schematu zaskakującego sposobu rozumienia klasycznego gatunku: „Wielu ludzi błędnie definiuje melodramat jako gatunek, który prezentuje życie wyolbrzymione, tymczasem prawda jest inna: życie w melodramacie nie jest wyolbrzymione, ale obnażone” – powtarza reżyser.

Zresztą Maddin przyznaje się do odrzucania techniki i wszystkiego, czego został nauczony. Chce przywrócić dziecięcą naiwność spojrzenia, umiejętność dostrzegania w rzeczywistości obrazów znalezionych. To swoisty rodzaj etnografii ocalającej Flaherty’ego, tyle że skierowany do własnego wnętrza, doświadczenia i pamięci. Niezwykle interesujące dla polskiego czytelnika będzie na pewno wydobywanie z filmów kanadyjskiego reżysera nawiązań do twórczości Brunona Schulza, który wybrzmiewa jako jedna z jego głównych inspiracji. Zbliża tym samym Maddina do miejsca zajmowanego od lat przez Braci Quay. Z drugiej strony zaś fascynacja dźwiękiem i oniryczną poetyką łączy jego twórczość z Davidem Lynchem. W spojrzeniu redaktorów Guy Maddin stoi więc między wybitnymi, uznanymi na świecie twórcami, z całym zasobem własnych wspomnień, jeśli nie pokazanych w obrazie to opowiedzianych słowami i skróconych w erudycyjnych streszczeniach poszczególnych rozdziałów, jak w piątym: „w którym Guy Maddin opowiada o filmie, którego nie ma, o współpracy z Leni Riefenstahl, do której nie doszło, i o realizacji remake’u filmu Abla Gance’a, którego nigdy wcześniej nie oglądał.”

Wiele miejsca i refleksji poświęcone zostaje ulubionym filmom reżysera, cenionym twórcom i literackim inspiracjom. Wystarczy otworzyć książkę w kilku przypadkowych miejscach, by w oczy rzuciły się takie nazwiska jak Douglas Sirk, Erich von Stroheim i Lloyd Bacon, doświadczenie obcowania z malarstwem Gustave’a Moreau czy powieścią Tomasza Manna Wygnaniec lub fascynacje literaturą Hermana Mellvile’a i Kazuo Ishiguro. W tym aspekcie warto zauważyć, że rozmowa poprowadzona przez autorów wywiadu doskonale wpisuje się w założenie Linii Wizualnej, redagowanej przez Ewę Małgorzatę Tatar i Kubę Mikurdę, gdzie główną tendencją są współczesne badania i interpretacje kultury wizualnej, które „wyłamują się z podziału dyscyplin, specjalności i kompetencji, swobodnie przecinając i przekształcając pola tradycyjnie pojętych antropologii, estetyki, filmoznawstwa, historii sztuki (…)”.

Trzy intermedia przerywające maddinowskie opowieści o trudach kolejnych produkcji, wprowadzają dodatkowo uniwersalne, krytyczne rozmowy na temat historii kina, pożądania na ekranie i w życiu, technicznych aspektów rozwoju kinematografii czy stosowania dźwięku w filmie. Jakkolwiek wyda się to dziwne, opowieści reżysera czyta się więc dobrze, nawet jeśli nie widziało się wszystkich filmów, o których snuje wspomnienia. Bez wątpienia warto jednak tradycyjnie zacząć książkę od rozdziału wstępnego: „w którym kanadyjski reżyser Guy Maddin spotyka dwóch przybyszów z Polski, wymienia z nimi kilka luźnych uwag, zrównuje kamerę z odkurzaczem, ubolewa nad niedoborem miłośniczek własnej twórczości i przygotowuje się na nawałnicę pytań zamieszczoną w rozdziałach kolejnych.”


Kino wykolejone. Rozmowy z Guyem Maddinem
Kuba Mikurda, Michał Oleszczyk
Linia wizualna, tom 4
projekt okładki i loga serii: Wojtek Doroszuk
redaktorzy serii: Ewa Małgorzata Tatar i Kuba Mikurda
redaktor tomu: Kuba Mikurda
opracowanie redakcyjne, adiustacja, skład i łamanie: Marcin Hernas
korekta: Kinga Surówka, Monika Ples
ISBN 978-83-61407-33- I
Korporacja Ha!art, Kraków-Warszawa 2009