Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

x
niedziela, 11 maja 2025 r.
  • varia
  • komiks
  • sztuka
  • Film
  • Książka
  • teatr
  • muzyka
  • newsletter
  • kontakt
  • partnerzy
  • ludzie
  • projekty
  • konkursy
  • o nas
 
Strona główna » Magazyn Splot » 04: Adaptacja » Boso na spacer (Goldfrapp, Seventh Tree)

Boso na spacer (Goldfrapp, Seventh Tree)

22.11.2008

To nie jest krążek, w którym zadurzasz się etapami. Bez wątpienia to jeden z najbardziej frapujących albumów 2008 roku. Nawet jeśli Goldfrapp z brzmieniem akustycznej gitary było tak samo nieprawdopodobne, jak podstarzały John Rambo znowu-w-akcji. Jakkolwiek by do niego nie podejść – powstał najbardziej spójny i dojrzały krążek duetu. Zamiast nagrywania w konwencji Supernature, Alison Goldfrapp i Will Gregory postanowili zejść z parkietu, pozornie porzucając swoją odrobinę perwersyjną, elektronicznie udźwiękowioną muzykę.

To nie jest krążek, w którym zadurzasz się etapami. Bez wątpienia to jeden z najbardziej frapujących albumów 2008 roku. Nawet jeśli Goldfrapp z brzmieniem akustycznej gitary było tak samo nieprawdopodobne, jak podstarzały John Rambo znowu-w-akcji. Jakkolwiek by do niego nie podejść – powstał najbardziej spójny i dojrzały krążek duetu. Zamiast nagrywania w konwencji Supernature, Alison Goldfrapp i Will Gregory postanowili zejść z parkietu, pozornie porzucając swoją odrobinę perwersyjną, elektronicznie udźwiękowioną muzykę.





Od pierwszych uderzeń w struny gitary akustycznej („Clowns”), z płyty zaczyna rozlewać się ciepło. To największe zaskoczenie, choć muzycznego przewrotu w wykonaniu Goldfrapp nie należało wykluczyć. Wszak doświadczyliśmy już przeskoku z onirycznej stylistyki Felt Mountain do naelektryzowanego Black Cherry.


Płyta złożona jest z lekkich dźwięków, niosących utwory własnymi strumieniami. Każdy z nich potrafi nagle mocniej tąpnąć („Little Bird”), przyjemnie roztańczyć („Caravan Girl”) czy, w złagodzonej formule, przypomnieć o elektronicznym fundamencie muzyki Goldfrapp („Happiness”). Alison to śpiewa, to znów ujmująco nuci, czasem śpiewnie szepcze. Jej charakterystyczne wokalne zabiegi odnajdziemy w rewelacyjnym „Collone Cerrone Houdini”, „Eat Yourself” lekko otrze się o dokonania Air.




Oto dostaliśmy płytę z cyklu „wychodzisz boso na spacer” i stąpając po porannej trawie (bez skojarzeń) z rozpostartymi ramionami witasz dzień. Niech resztę dopowie genialny wideoklip do cudownego „A&E”, po obejrzeniu którego chciałoby się nawet poszemrać w drugoplanowej roli liścia.





Goldfrapp
Seventh Tree
Mute, 2007









Share |
« powrót
wydawca reklama polityka prywatności polityka cookies sitemap