Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

x
niedziela, 11 maja 2025 r.
  • varia
  • komiks
  • sztuka
  • Film
  • Książka
  • teatr
  • muzyka
  • newsletter
  • kontakt
  • partnerzy
  • ludzie
  • projekty
  • konkursy
  • o nas
 
Strona główna » Magazyn Splot » 04: Adaptacja » Trzepak

Trzepak

21.11.2008

Na każdym osiedlu jest miejsce magiczne, gdzie spotykali się wszyscy. Arena rozgrywek między poszczególnymi grupami i miejsce, gdzie wyznaczano hierarchię. Nie ważne, kim jest twój ojciec i czy zegarek masz od cioci z Australii

Na każdym osiedlu jest miejsce magiczne, gdzie spotykali się wszyscy. Arena rozgrywek między poszczególnymi grupami i miejsce, gdzie wyznaczano hierarchię. Nie ważne, kim jest twój ojciec i czy zegarek masz od cioci z Australii – zrób potrójne na najwyższej rurce z wyskokiem do tyłu, to pogadamy. Uznanie środowiska osiedlowego można było zdobyć pokazując, co się potrafi. Byli i tacy, którzy mieli znajomych na sąsiednim osiedlu albo brata z brakiem karku i maluchem. Ale ich się nie szanowało. Dzieciaki są okrutne, ale i honorne.


Podobnie środowiska literackie są skrajnie uśrodowiskowione, i nie jest to może zjawiskiem złym, coraz częściej jednak idzie w parze z intelektualną niemotą, z zakładaniem klapek na umęczone kreacją siebie oczęta, z czytaniem tylko naszych, najlepszych i modnych. Skąd ta zaściankowość umysłowa, swegochwalenie lub ostentacjomilczenie?
Może wynika to z braku dialogu i poważnego forum, na którym wszystkie frakcje mogłyby się na równi wypowiedzieć z szacunkiem do siebie, słuchając się i rozumiejąc, że nie tylko my i nasze. Z dorosłym uznaniem, że są inicjatywy i ludzie wybitni poza naszym kręgiem. Albo z niedorosłym ideologizmem, że wszyscy składają się na całość, zwaną kulturą. I Różewicz i Masłowska, Kapela i Dehnel też.


Krytyka od dawna podgryza swój własny ogon. Brakuje mi w tym wszystkim rzetelności i otwarcia. Każdy – njulanserka czy szachiści – ma swój target. W porządku. Tylko wciąż tęsknię za dyskusją o literaturze w całościowym wymiarze, za otwartą rozmową bez animozji i rozpamiętywania prywatnych zadr, wolną od przemilczeń, płytkich sądów czy akademickich skrzywień ust.


Co dostaję? Wydzielone rewiry w piaskownicy i zabawki podpisane przez mamy.
Tego trzeba chwalić, tego zniszczyć. Taki przecież mamy program. Wspieramy siebie i swoich autorów. Bo lubimy Kapelę, czy Miłosza, a Żulczyk jest niepoważny. Dlatego nie piszemy. Piszemy, gdy naznaczony przez Noblistę albo wyklęty przez katoli. Jawna kontestacja lub mały sabotaż. Tylko kogo obchodzi, kto z kim sypia, a z kim się budzi. Kto nie pożyczył projektora, komu trzeba było dołożyć do noclegu, kto się nie zgodził na jakieś warunki w jakimś biznesie. Kto z Warszawy, kto z Krakowa, kto z Opola. Kto lubi Zadurę, kto Podsiadłę. No kogo to naprawdę obchodzi? Mnie jako czytelnika nic a nic.
Owszem. Są poważne dyskusje. We własnym, namaszczonym kręgu, do którego wpuszczamy po starannej selekcji i zbadaniu, ile kosztuje twoja torebka. Owszem, dajemy mówić. Tylko w określonym czasie, a najlepiej to ja ci napiszę i przeczytaj z kartki.


Środowiska literackie przypominają środowiska szkolne: Pawełek sepleni, do tego ma zawsze kanapkę z jajkiem. Dlatego programowo go nie lubimy. Krzyś ma buty od ojca z Ameryki, które świecą i największą kolekcję naklejek z turtlesami i dlatego jego też nie lubimy. Za to Andżela czasami da ponosić swoje spinki, pożuć swoją gumę. Przyda się też gruba Kacha, która trzaśnie po plecach kogo trzeba. Musisz wiedzieć, z kim się kolegować, bo to cię potem określi. Proste jak dwa plus dwa. Tylko we wszystkich tych roz/rachunkach nie zawsze wychodziło mi cztery.
Po szkole wolałam sprawdzić, kto na trzepaku pokaże, czego się wczoraj nauczył, gdy wszyscy już poszli do domu na uświęconą wieczorynkę.
Kto będzie po prostu lepszy.



Share |
« powrót
wydawca reklama polityka prywatności polityka cookies sitemap