Intrygujące, tajemnicze i otwarte na wiele interpretacji dzieło Paula Thomasa Andersona z prawdziwie wielką kreacją Daniela Day-Lewisa. Kino balansujące na granicy skończonej doskonałości.


Zrealizowany po pięcioletniej przerwie, najnowszy film Paula Thomasa Andersona Aż poleje się krew to adaptacja powieści Oil!, mało znanego w Polsce pisarza amerykańskiego Uptona Sinclaira. Nagrodzony dwoma Srebrnymi Niedźwiedziami w Berlinie (za reżyserię i muzykę) i dwoma Oscarami (dla Daniela Day-Lewisa za rolę główną i Roberta Elswita za zdjęcia) film dedykowany jest pamięci zmarłego w 2006 r. Roberta Altmana, mistrza Andersona, do którego twórca Magnolii wielokrotnie się odwoływał.
Głównym bohaterem Aż poleje się krew jest Daniel Plainview, poszukiwacz srebra z końca XIX w., który natrafia na złoża ropy i szybko wzbogaca się, wykupując roponośne grunty od farmerów na zachodzie USA. Plainview staje się człowiekiem interesu, zmienia się w cynicznego, nieufnego gracza, mizantropa, który obdarza uczuciami jedynie przybranego syna. W przykuwającej, wybitnej kreacji Day-Lewisa jest symbolem kapitalizmu, postępującej pogoni za pieniądzem, która staje się celem samym w sobie. Sukces bohatera okupiony zostaje samotnością, atrofią uczuć. Jedna z kluczowych scen (rozwiązanie wątku przyrodniego brata bohatera) uświadamia, iż Plainview nosi w sobie głęboką tęsknotę za miłością i prawdziwymi więziami rodzinnymi. To jedyna chwila słabości bohatera. Ten aspekt filmu jest kolejnym rozdziałem i rozwinięciem stałego motywu relacji rodzinnych w twórczości Andersona. Przywiązanie Daniela Plainview do przybranego dziecka jest jedynym zewnętrznym przejawem jego uczuć. Bohater nie waha się jednak odesłać syna, gdy ten staje się dla niego zbyt dużym ciężarem. W finale tłumaczy, że podjęcie się opieki nad sierotą podyktowane było ujmującą buzią dziecka, która miała przekonać ludzi do sprzedaży ziemi.
Antagonistą głównego bohatera jest Eli Sunday, równie cyniczny i łasy na zarobek młodzieniec. Eli to opętany religią samozwańczy prorok, twórca Kościoła Trzeciego Objawienia, który pod warunkiem dotacji na jego parafię zgadza się na sprzedaż rodzinnych gruntów. Jego pozorna dobroć i wiara zostają skompromitowane w zakończeniu filmu. Zwycięstwo brutalnego kapitalizmu zdaje się być nie do uniknięcia.
Bogaty w filmowe nawiązania (Obywatel Kane), rozegrany na jednej, napiętej nucie Aż poleje się krew jest realizatorskim popisem reżysera i operatora (Anderson współpracuje z Elswitem od pierwszego swojego filmu). Długie, dostojne ujęcia niosą ze sobą ważne dla filmu znaczenie. Innym kluczowym elementem jest niepokojąca muzyka Jonny’ego Greenwooda. Filmu nie byłoby jednak bez Daniela Day-Lewisa. Jego kreacja zbudowana jest totalnie – od sposobu chodzenia, przez sylwetkę, mimikę twarzy (oczy!), aż po głos. To postać z krwi i kości oraz uosobienie zła. Jego natura pozostaje tajemnicą.
Aż poleje się krew nie jest może aż tak wielkim arcydziełem, jakim okrzyknęli go krytycy amerykańscy, z pewnością jednak pozostawia wrażenie filmu nieprzeciętnego



Aż poleje się krew
(There Will Be Blood)
reżyseria: Paul Thomas Anderson
scenariusz: Paul Thomas Anderson
obsada: Daniel Day-Lewis, Paul Dano, Kevin J. OConnor, Ciaran Hinds
USA
rok produkcji: 2007
premiera: 29.02.2008
Forum Film