Jest kolorowo i śmiesznie, jesteśmy młodzi, weseli i trochę chcemy mówić Masłowską i...to by było na tyle. Przygotowana specjalnie na tegoroczną edycję Boskiej Komedii premiera Pawła Świątka miała zapewne stanowić pełne werwy i młodzieńczej energii preludium do kolejnych festiwalowych wrażeń. Niestety, młody reżyser nie posuwa się ani o krok naprzód; nie wychodzi poza bezpieczne, sprawdzone ramy, utrwala jedynie stosowaną przez siebie dotychczas konwencję. Smutki tropików, spektakl inaugurujący międzynarodowy festiwal, okazują się kopią poprzednich realizacji Świątka – zwłaszcza krakowskiego Pawia królowej i wywołują pytanie o granicę między stylem a manierą.